Nie mówię, że jestem niezawodna. Nikt taki nie jest. Każdemu
może….(tu należy wstawić to co może…). Zależnie lub nie…mamy różne
ograniczenia, jesteśmy ludźmi. Tylko i aż – zależy od kontekstu.
Na jednym z portali ogłosiła się pewna osoba która uczy się
w zawodzie fryzjerskim, i potrzebuje głów, w zamian oferuje darmowe strzyżenie.
Wielokrotnie korzystałam z tej alternatywy płatnych usług.
Dzwonię, odbiera dziewczyna, trochę dziwna… dziwinie mi
tłumaczyła jak dojechać… wydała się taka trochę upośledzona… ale może dobrze
ścina, pomyślałam. Zapisałam adres umówiłam się, ok. ale pomyślałam też o
Sylwii i Robercik, więc wymieniłam z nią smsy, okazało się, że nie zdąży i
tylko mnie i Sylwie obetnie. Ok. umówiona data i godzina, bo żaden dzień inny
jej nie pasuje!
Dziś zanim wyszłam z domu dzwonie do tej „fryzjerki”. Nie
odebrała. Dzwonie za jakiś czas:
- dzień dobry, dzwonię żeby potwierdzić byłyśmy na dzisiaj
umówione, będziemy z koleżanką – powiedziałam
- ale mnie nie będzie, będę panie zapraszała na poniedziałek
– dalej nie pamiętam
- aha to dziękuję pani serdecznie, że mnie pani powiadomiła.
– powiedziałam i rozłączyłam się
Kurde co za chamstwo! Wiedziała skąd jadę… godzina w
pociągu, pieniądze około 20 pln wydane… i co? Nie należy się takiej osobie
głupi sms?
Maniłam ochotę tę…. Wytrzaskać po k@#$ ryju, za chamstwo.
Nie mówię, o telefonie ale sms… bez przesady! Dobrze, że dzwoniłam do niej do skutku bo bym się „przejechała” i
pieniądze wydała. A chciałam dobrze... bo to w sumie swego rodzaju pomoc
użyczyć swojej głowy by ktoś się uczył…
Przed wczoraj pojechałam do dobrego mięsnego po jedzonko na
bigos, i okazało się, że ulubione stópki wędzone są, żebereczka i wszystko
jest. Kupiłam też miód… Heh trochę wydałam, bo jedzenie drogie, ale za to zapas
jaki!
W drodze powrotnej spotkałam męża Alicji… zadziwiony był że
do bigosu daje się miód… i chciał na ten bigos wpaść…
Później Ala pisała, że elegancko byłam ubrana… swoją drogą
to się jej w tym lbie kotłuje… już kiedyś mi zarzuciła, że może mam romans z
jej mężem… a tu teraz się o spotkaniu dowiedziała…
Tak więc od przedwczoraj kuchnia zamieniła się w małą
produkcje bigosu… zapach mmmm….
Zostało trochę kości i jakaś wędzona stópka dla Smrodo…
ponadto Robercik często po parę godzin chodzi na grzybki, więc same
przyjemności pieska czekają… z resztą co ja tam opowiadam… jakby ktoś zobaczył
jak ten pies tu ciągnie jak go właściciel prowadzi… to starczy za najlepszą
reklamę!
Podniosłam stawkę. Na pewno nie jest wyższa od konkurencji,
ale zbliżona. Dziś rano pan dzwonił i podałam mu już nową stawkę, chciał by psa
zapisać a ja mu powiedziałam że jak już będzie konkretnie znał termin niech w
tedy zadzwoni. Dzwoniła też babka z psem na weekend, ale skoro smrodo ma być to
w tym czasie może być jedynie kot (y).
Nie puszczaj klienta,
OdpowiedzUsuńtrzeba było z facetem umówić się z możliwością przesunięcia terminu...
Zawsze bierzesz numer telefonu klienta, tak na wszelki wypadek zapisujesz ?
Tworzysz bazę klientów
i w przyszłości tę bazę też możesz sprzedać jak zmienisz plany życiowe.
Jak tam bigos palce lizać :-)))
wiesz ja konkretnie muszę znać termin by go zarezerwować, ale określił się mniej więcej kiedy to będzie, i że jakieś dwa tygodnie przed zadzwoni.
UsuńNo nie wiem czy mogę bazę sprzedać skoro ci ludzie nie wyrazili zgody na przetwarzanie danych osobowych. A bez zgody to przestępstwo...
Bigos naprawdę super... jeszcze dziś się przegotuje oddzieli od kości i w słoiki. Mmmm... najlepszy jaki jadłam...
Witaj!
OdpowiedzUsuńA Robercik wiecznie żywy. Jak nauki Lenina onegdaj.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał
Ech niestety coraz więcej jest egoistów którym się wydaje ze oni są pępkami świata i Ty możesz 10 razy jeździć i dzwonić a im się należy... Bigos z miodem też znam inny przepis...
OdpowiedzUsuńBigos z miodem ... pierwszy raz słyszę?! No cóż, człowiek całe życie się uczy, i już wyobrażam sobie jego smak ...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
A ja nie lubię wędzonek w jedzeniu.
OdpowiedzUsuńBigos wolę ze śliwkami suszonymi.