czwartek, 23 sierpnia 2012

"Boimy się nie śmierci, ale wyobrażenia, jakie mamy o niej." - Seneka Młodszy


Dziś o pewnym dysonansie w wychowaniu chłopców i dziewcząt. Tekst pisany na podstawie obserwacji własnych, oraz przeczytanych wcześniej materiałów zajęć szkolnych…
Rodzina ma swoje funkcje jedną z rozlicznych jej funkcji jest poprzez wychowanie przygotowanie dziecka do dorosłego życia, i możliwie udanego życia w tym społeczeństwie.
Ale są i rodziny dysfunkcyjne, patologiczne. O takich dziś napiszę. Proszę się nie krzywić bo są takie rodziny. Może zdziwisz się ale takie rodziny są wśród nas… i bynajmniej nie jest to jedynie rodzina gdzie dysfunkcja bije po oczach bo np. ojciec pijany zataczający się matka zaniedbana usiłuje wiązać koniec z końcem… tak tak rodzina jest chora, nie tylko ojciec.
Dzieci czasem przysięgają sobie, że nigdy żadnego alkoholu! Głęboko wierzą, że to uchroni ich oraz potomstwo przed tym czego sami doświadczyli. W końcu sami zakładają rodzinę, oczywiście w domu żadnego alkoholu! Ale… mama to na przykład osoba rekompensująca swoje frustracje poprzez jedzenie, tym poprawia sobie nastrój. Ojciec uzależniony od religii…
Święta rodzina powiecie! Taki wspaniały ojciec, nie pije alkoholu, nie pali papierosów normalnie wzór! Wzór? Czy aby na pewno? Jakie wsparcie rodzice mogą dać dzieciom skoro sami z sobą nie dają rady? Jakie uczucia przekazać skoro im nie przekazano? Jak mogą dać coś czego sami nie mają…
Pamiętacie film requiem dla snu? Mama to była „normalna” starsza, miła pani. Wdowa. Jeden jej został syn, który z nią nie mieszka, tylko odwiedza… normalna rodzina. Nieprawda? Jasne, że nie bo kto film oglądał wie, że pani uzależniona jest od jedzenia, odchudzania, telewizji… a syn to narkoman, który ma dziewczynę z dobrego domu. Co z tego skoro narkomankę uzależnioną od seksu i miłości.
     Teraz z innej beczki. Co do wychowania: często mamunia „wychowuje” synunia, swego królewicza… dlaczego? Bo to chłopak, jemu się należy, to trzeba go hołubić, rozpieszczać… i rośnie kwiatek na „nie złe ziółko”… mamunia zawsze oddana syneczkowi. Nie dziw, że wyrasta na gnoja i skrajnego egoiste. Bo skąd miał się nauczyć, że kobiecie trzeba pomóc nieść siatki? Mamusia to zawsze robiła… i nie ważne czy mamusia jeszcze siły ma czy już starowinka, a chłop jak dąb. Skoro starej matce nie pomoże to niech se baba z głowy wybije, że jej pomoże. Bo jak to on królewicz…?
Są takie mamy które swoje oczekiwania z mężą przenoszą na syna. Bo mąż się nie udał. Bo mąż zmarł… Znam dwa przypadki: Adam (świętej pamięci) i Robercik. Oboje alkoholicy. Nie, nie… trzy przypadki… Bartosz uzależniony od gier. Wiecie, że jego mama była tak zaburzona, że robiła awantury na cały blok, ale mało tego dochodziło podczas tych awantur do rękoczynów. Tak tak… mama: „ty skur….” W kościele nie byłeś (mama uzależniona od religii)… po jakimś czasie rękoczyny. Wiecie co mnie boli? Że ta wariatka dzwoniła do mojej mamy, że ja uczę Bartka by bił swoją mamę. Moja mama miała do mnie o to pretensje. Ja tłumaczyłam mojej mamie (swoją drogą też uzależnionej od religii, i jedzenia) że po pierwsze ja nie każe Bartkowi bić mamy a nawet jakby to Bartosz jako dorosły mężczyzna z szacunku do mamy, kobiety by tego nigdy nie zrobił. To kwestia wychowania, skoro mama stosowała takie argumenty synek jej odpowiadał.
Przeraziłam się jak się dowiedziałam o tych awanturach i rękoczynach…
   Dziewczynki uczy się, że trzeba być miłą w tedy wszyscy będą mili i wszystko będzie dobrze. Tak tak… trzeba być miłą, nie mieć żadnych wymagań odnośnie faceta. Po co ma zapraszać, się starać skoro wiele jest takich co do domu przyjdą albo na spacerze w krzakach… a jak królewicz uzna, że dobrze było to można się częściej spotykać…
Z domu dziewczynka wyniosła, że trzeba być miłą i żadnych wymagań. A jako dorosła kobieta gdzieś w głębi serca chciałaby gdzieś wyjść, coś dostać… ale  wytłumacz to znudzonemu królewiczowi który wszystko dostał podane na tacy bez szczególnego wysiłku…
Jak czasem słucham jak niskie wymagania mają niektóre kobiety to naprawdę mi przykro. Także dlatego, że utwierdzają w przekonaniu takich Roberciów że są naj naj naj….
Wymagania: żeby coś kupił, zaprosił – to jest sponsoring, to jest prostytucja, sprzedawanie siebie… trzeba być ponad to! A jak już facet w domu to kolorowe pisma pomogą „uprzyjemnić” facetowi wspólne życie. Bo to kobieta ma się starać nie facet.
Wiecie co? Kiedyś czytałam takie zdanie w prawdzie to tyczyło się pewnych zachowań pracowniczych, ale myślę, że z powodzeniem można przełożyć je na inne dziedziny życia!
Otóż skoro komuś wazelinimy tudzież wchodzimy w d@@@ to dlaczego się dziwimy że ktoś ma nas w d***?
Jak przerwać krąg dysfunkcji? Jak uczynić swoje życie szczęśliwszym? A to niestety długotrwały jest proces… praca nad sobą, wgląd w siebie to rzeczy mało popularne. Bo nie łatwo znaleźć dobrego specjalistę, nie łatwo zdiagnozować swój problem… często poznanie przyczyn to terapia długotrwałą i nie łatwa. Męcząca… jak to praca! Ale żeby zacząć trzeba szukać odpowiedzi na swoje pytania. Ja szukałam długo. I znalazłam książki, ludzi a co za tym idzie wiedzę. Co mi ona daje? Świadomość, że nie do końca jestem jak to dziecko we mgle. Wiem, że mam przed soba dużo pracy (ten blog jest jej częścią) książek materiałów do przeczytania, zadań do przerobienia… ale warto szukać, odpowiedzi, rozwiązań, rozwoju... 


5 komentarzy:

  1. Bardzo dobrze ,że to robisz,
    ale w którymś momencie trzeba się skupić na przyszłości.
    Nie pytać "dlaczego" , bo to pytanie o przeszłość,
    a pytać "jak" , bo to pytanie o przyszłość.
    Extra ,że szukasz i zadajesz sobie trud zrozumienia :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wow to naprawdę mega ciekawe co napisałaś. Ale żeby przyszłość była ok trzeba z przeszłością sie rozprawić... przepracować poczytać...
      Ja myślę o przyszłości i działam, z efektami... heh ale jest napisane: szukajcie a znajdziecie, kołaczcie a otworzą wam" więc jakaś nadzieja jest

      Usuń
    2. Jest, ja to przerobiłam w swoim życiu, dlatego rozumiem Ciebie doskonale...
      I w ogóle lubię ludzi , którzy szukają, walczą, a nie marudzą :-)

      Usuń
    3. ale swoje żale, złości i smutki, też trzeba wyrazić.

      Usuń
  2. Oglądałam Requiem dla Snu. Rozbil mnie ten film na kawałki, pokazanie jakie naprawdę może być życie, które innym wydaje się idealne, a wcale nie jest... Mam przed oczami sceny, kiedy on leży z amputowaną ręką gdzieś w szpitalu, ona 'zarabia'... przerażające.

    Twój cytat jest świetny, skoro sami włazimy komuś w d***, nie dziwny się że tam nas ma ;)

    Rodziny z dysfunkcjami widzę na co dzień, mieszkam w poPGRowskiej wsi, gdzie bieda byłych pracowników miesza się z dobrobytem rolników, którzy nie dali się wciągnąć do PGRów, jak moi dziadkowie. Było finansowo może słabo, ale nigdy niczego nie brakowało. Były szykany dzieci 'gospodarskich', a pgrowskie miały za darmo dojazd i bułki w szkole... A teraz w tych rodzinach króluje bieda, alkohol, i poczucie krzywdy od obecnego ustroju. W socjalizmie ludzie bez wykształcenia i w sumie bez niczego, dostawali wszystko za darmo jak tylko oddali sie na służbę ustrojowi... a teraz źle, bo im nikt nic nie daje...

    OdpowiedzUsuń