sobota, 8 września 2012

Wiem, że dobrze jem….


Żeby to powiedzieć człowiek musiałby wszystko sam od podstaw sam przygotowywać. Ostatnio odnoszę wrażenie, że my jako konsumenci nie jesteśmy za specjalnie chronieni.
Kiedyś pobliski dyskont miał śmietnik gdzie często był wywalane warzywa i owoce. To właśnie tutaj uboższa ludność mogła się wzbogacić w tak „luxusowe dobro”. Kiedyś przejrzałam się i ze zdziwieniem stwierdziłam, że brzydsze widziałam na sklepie. Bynajmniej nie przecenione.
Śmietnik zamknęli bo lepiej wywalić, niż broń boże ktoś miałby na tym skorzystać.
   Często robiąc zakupy w tym markecie trafiam na koszyk z tańszą żuwnością. Jest to taki kosz na kółkach stojący w pobliżu lodówek. A w koszyku rozmaitości między innymi drób… i inne produkty które powinny być w lodówce. Kiedyś Robercik chciał kupić przecenioną tackę, i podczas wykładania na taśmę w kolejce do kasy uszkodził folie. Smród jaki poczuł zniechęcił go do zakupów mięsa w tym sklepie. A ja się pytam czy naprawdę nie ma jakiegoś organu mogącego zrobić porządek w taką „ekspozycją”. Prawie przeterminowane mięso stoi nie w lodówce, tylko w koszu z jakimiś rozmaitościami, buty, książki zabawki, kosmetyki, co tylko… czy naprawdę nikt nie może zrobić z tym porządku?!
Kiedyś kupowałam „wędzone stópki” wieprzowe, do tego jakieś mięso, kiełbasę,  ketchup Włocławek i robiony na tym był bigos. Stópki kupiłam w pewnym mięsnym sklepie. Lubię wędliny z tego sklepu firmowego, bo są naprawdę wyjątkowo smaczne. Psu dawałem i jadł, czy plasterek szynki czy kiełbaski. 
Postanowiłam odłożyć jedną stópkę dla Rodziaka, pomyślałam, że się ucieszy, kość mięso, wędzonka – na pewno mu zasmakuje. Kupowałam mu już czasem wędzone ucho dla psa w innym mięsnym i smakowało.
Jakież było moje zdziwienie gdy pies nie chciał tej stópki jeść, więc leżała kilka dni a pies nie wykazywał zainteresowania. Za twarde? Raczej nie, ale postanowiłam podgotować zagotowałam ostudziłam podałam psu i nic. Za kilka dni postanowiłam ugotować. No kości z bigosu jadł, więc dlaczego całą stópką wieprzową gardzi?! Gotowałam około dwóch godzin kilkakrotnie wodę zmieniając (ze 4 razy). Jednak to nic nie dało.
Wczoraj podczas porannego spaceru rzuciłam bezdomnym kotom. Jaki efekt? Przerażający! Koty podchodziły wąchały po czym uciekały jak poparzone. Pies można powiedzieć, że ma pełną miskę i mogło mu nie smakować, albo wybrzydza. Ale bezdomne koty, które w dodatku uciekały od tego….
Co tam jest?! I to nam ludziom się sprzedaje?!
Ostatnio czytałam o powrocie dopalaczy pod inną przykrywką. Już coś się zapala.
A tu z drugiej strony jest mięsny sprzedający "zdrowe" wędliny i mięso. Nie mają krajalnicy do wędlin bo to wszystko bez konserwantów naturalne zdrowe…
Skoro to takie naturalne i zdrowe, i bez konserwantów to dlaczego zwierzęta typowo mięsożerne jak pies (nie chciał jeść) czy koty bezdomne wręcz uciekały jak oparzone od tego wspaniałego produktu który się ludziom sprzedaje.


5 komentarzy:

  1. Tak naprawdę to nie wiemy co jemy :/
    Ja staram się nie jeść parówek i kiełbas.
    Jak zmielone to nie jem, kupuję mięso i gotuję,
    piekę smażę , widzę co to jest.
    Ale z czymś takim jak te stópki,
    to jeszcze się nie zetknęłam, a mam przecież psy,
    to wiedziałabym...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja myślę że w Polsce nie jest najgorzej jeśli chodzi o sprzedawaną żywność. Wybierz się na wycieczkę np. do Egiptu, biegunka gwarantowana.
    Koty raczej nie lubią odymionego mięsa a psy trzeba do tego nauczyć. Moje też by takiego nie zjadły.

    OdpowiedzUsuń
  3. michalc30.bloog.pl8 września 2012 10:11

    Witaj!
    Ja na szczęście nie musze chodzić na zakupy, bo robi je żona. Ona też pilnuje, aby brac produktu mniej chemiczbie podrabiane. No i nie mam psa, ni innego sieściucha.
    A co do wędrówki po zamkach, to zapraszam. Miejsce w samochodzie mam zawsze dla samotnego wędrowca.
    Pozdrawiam serdecznie.
    Michał

    OdpowiedzUsuń
  4. Faktycznie coś w tym musiało być nie tak jesli zwierzeta uciekały, tu w Irlandii w tych duzych sklepach, a i w mniejszych tzw Spar są przeceniane produkty zblizajace sie do terminu wazności, tylko leżą w odzielonym regale z chlodnia, nie w koszach jak Ty opisałaś...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja napiszę podobnie jak Maciek, że ja na zakupy nie chodzę, bo robi to ... mąż. Ja tylko mężowi przypominam co ma kupić i, że ma to być bez żadnych konserwantów. Jeśli ma być mielone, to robię je sama, przynajmniej wiem co w tym mięsie jest. Wolę też upiec kawał boczku, abo jakiego mięsiwa i zajadać do chleba zamiast wędliny.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń