Robercik wszedł na grzyby około 9 rano, miał być o 13, ale
ostatecznie wrócił przed dwudziestą.
Ja umówiłam się o dwudziestej na spotkanie. Powiedziałam
Robertowi, na to on, że na 22.30 umówił się z żoną, czy byłą żoną.
Druga randka z Maciejem ok. byliśmy w innym mieście na pizzy
bo miałam zachciankę… spacerek, pizza w ulubionym miejscu. Niestety… co mnie
zdziwiło ceny poszły w dół… sos już nie ten… pizza nie porozumienie… Maciej
przeżywał, że to chyba jedna z najgorszych pizz jakie jadł. Mi też przykro, bo
właśnie do tego miejsca szło się jak w dym…czasem nachodziła mnie ochota na
pizze właśnie z tego miejsca… i co z tego? To już historia, bo ani sosu, który
zawsze zamawiałam dodatkowy i brałam do domu, ani pizza już nie to….
Maciej zabrał mnie na spacer w jedno ładne miejsce, noc
blask świateł, pięknie było…naprawdę mi się podobało.
Miłe chwile przerwał Robercik, który jako ze nie ma kluczy
chciał wyjść, zostawiając mieszkanie otwarte. Noszzzz… i tak dzwonił smsy… ogólnie
wprowadził sporo zamieszania…
Gdy przyszłam była awantura, że ja niby Robercikowi pod
górkę robie, że ja się spotykam, itd.
- jak to ja mam nie spać tylko czekać na Ciebie? – byłam wściekła
- nie, weź telefon do swojego pokoju ja jak będę wracał
zadzwonię…
No myślałam że go zabije!
Obudziłam się około 6 rano, patrzę sms od polskiego amanta: „
„śpisz bo chce wrócić” o 3.22. Tak toż to było by chore bym
spała… normalna kobieta czeka o tej porze z chlebem, solą, i czerwonym dywanem…
Nie mogłam dalej spać, więc męczyłam się, w końcu wstałam
kompletnie nie wyspana, zamroczona w dodatku z bólem głowy.
Chyba sobie kawę zrobię… podobno pomaga
O ludzie , co za facet,
OdpowiedzUsuńa dlaczego go jeszcze trzymasz na pokoju ?
Jakieś względy finansowe ?