niedziela, 15 lipca 2012

"Nie kochaj moc­no, bo przyj­dzie niena­wiść, nie niena­widź moc­no, bo przyj­dzie miłość. " - Molier


Impreza u Bryla oczywiście wodzirej życiowy Robercik  wszystko stawia… fajno jest!
Przyszłam porozmawiać oczywiście Robert nie chciał na osobności, więc zaczęłam:
- kiedy mi oddasz pieniądze
- przyszłaś tylko po to by mi to powiedzieć?!
Ponowiłam pytanie
- niedziela albo poniedziałek – baju baju dziadek opowiada wnuczce bajkę, za górami za lasami…
- czekam do niedzieli jak nie dostanę pieniędzy twoje rzeczy zostaną zlicytowane na pokrycie długów
Znudzony wyraz twarzy się zmienił i kazał mi się wynosić, wypierdalać… naprawdę się zdenerwował. Była szarpanina. Normalnie patologia…
Zastanawiam się nad sprzedażą jego rzeczy…
Około 21 Robert dzwonił domofonem, kilka razy. Nie otworzyłam mu. Jego rzeczy chcę się pozbyć bo to taki jego ślad.
A ja intelektualnie odrzucam Roberta i w ogóle ale emocjonalnie wciąż przy nim jestem. Dostałam poradę by napisać list pożegnalny do  Roberta. Skoro nie ma we mnie zgody na to rozstanie bo tak jak on jest uzależniony od alkoholu tak ja jestem uzależniona od tych korzyści które mam z niego czyli tego że mogę się przytulić, że mnie pogłaszcze czasem… tylko że te wartości są zdecydowanie mniejsze niż to co ja daje, a bardziej co on ma ze mnie…
To wszystko to wynik domu rodzinnego, gdzie właśnie tego wszystkiego w dzieciństwie nie doświadczyłam, więc jestem tak bardzo wygłodniałą tego. 
Poszłam późnym wieczorem na spacer z psem, wysiadam z windy a tam Robercik z pifffkiem… psa pogłaskał, grobowa cisza obojętność z mojej strony kompletne zlanie go… chce zakończyć ten chory układ…
Co do sprzedaży jego rzeczy to dalej się zastanawiam… a jak on ma coś co pochodzi z kradzieży?! I ja sobie jeszcze większych kłopotów narobię. Ale z drugiej strony okradł mnie, naraził na koszty i co, i teraz ma mu ujść płazem wszystko?
Wiem, że nie mogę go przyjąć. Nie nie po tym wszystkim ,jak mnie okradł, zniszczył moją rzecz, kazał wypierdalać, była szarpanina. To co teraz?! Do czego to wszystko doprowadzi? Do awantur, krzyków, rękoczynów? Kolejnych kradzieży i demolki?!
Byłam w markecie i okazało się, że suszarka nowa to wydatek 45,- ale co zrobić, trzeba gdzieś jakoś pranie suszyć.
Tylko szkoda, że poniosłam straty, ale takie skutki...


6 komentarzy:

  1. Masz jakiś pomysł jak sobie radzić z nędzą, z brakiem pieniędzy? Coś, co mogłoby pomóc oderwać się od chorej rzeczywistości?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapytaj siebie czego chcesz...
      Wyznacz to jako cel i trzymaj się tego...
      Wbij go sobie w głowę.
      Tylko naprawdę zastanów się czego chcesz...

      Usuń
  2. Lubisz MM ?
    Zajrzyj tutaj :-)))
    http://www.klubkotajasna8.blogspot.com/p/o-mnie.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj cieplo
    Pomysl z listem jest dobry, nie musisz go wysyłać, chodzi o to abyś zastanowiła się nad swoimi uczuciami
    pozdrawiam
    DOBRYCOACH.BLOOG.PL

    OdpowiedzUsuń
  4. w sumie niegłupie wydaje mi się to ze szprzedażą. i faktyznie, ten list-mógłby pomóc, tak mi się zdaje. mi samej zawsze listyp omagały.

    OdpowiedzUsuń
  5. michalc30.bloog.pl15 lipca 2012 18:18

    Witaj!
    Wyprostuj swą drogę, a nie będzie krzywo,
    Robertowi zdrowy kopniak, no i piąchą w ryło.
    Pozdrawiam serdecznie.
    Michał

    OdpowiedzUsuń