Impreza u Bryla oczywiście wodzirej życiowy Robercik wszystko stawia… fajno jest!
Przyszłam porozmawiać oczywiście Robert nie chciał na
osobności, więc zaczęłam:
- kiedy mi oddasz pieniądze
- przyszłaś tylko po to by mi to powiedzieć?!
Ponowiłam pytanie
- niedziela albo poniedziałek – baju baju dziadek opowiada
wnuczce bajkę, za górami za lasami…
- czekam do niedzieli jak nie dostanę pieniędzy twoje rzeczy
zostaną zlicytowane na pokrycie długów
Znudzony wyraz twarzy się zmienił i kazał mi się wynosić,
wypierdalać… naprawdę się zdenerwował. Była szarpanina. Normalnie patologia…
Zastanawiam się nad sprzedażą jego rzeczy…
Około 21 Robert dzwonił domofonem, kilka razy. Nie otworzyłam
mu. Jego rzeczy chcę się pozbyć bo to taki jego ślad.
A ja intelektualnie odrzucam Roberta i w ogóle ale
emocjonalnie wciąż przy nim jestem. Dostałam poradę by napisać list pożegnalny
do Roberta. Skoro nie ma we mnie zgody
na to rozstanie bo tak jak on jest uzależniony od alkoholu tak ja jestem
uzależniona od tych korzyści które mam z niego czyli tego że mogę się
przytulić, że mnie pogłaszcze czasem… tylko że te wartości są zdecydowanie
mniejsze niż to co ja daje, a bardziej co on ma ze mnie…
To wszystko to wynik domu rodzinnego, gdzie właśnie tego wszystkiego w dzieciństwie nie doświadczyłam, więc jestem tak bardzo wygłodniałą tego.
To wszystko to wynik domu rodzinnego, gdzie właśnie tego wszystkiego w dzieciństwie nie doświadczyłam, więc jestem tak bardzo wygłodniałą tego.
Poszłam późnym wieczorem na spacer z psem, wysiadam z windy
a tam Robercik z pifffkiem… psa pogłaskał, grobowa cisza obojętność z mojej
strony kompletne zlanie go… chce zakończyć ten chory układ…
Co do sprzedaży jego rzeczy to dalej się zastanawiam… a jak
on ma coś co pochodzi z kradzieży?! I ja sobie jeszcze większych kłopotów
narobię. Ale z drugiej strony okradł mnie, naraził na koszty i co, i teraz ma
mu ujść płazem wszystko?
Wiem, że nie mogę go przyjąć. Nie nie po tym wszystkim ,jak
mnie okradł, zniszczył moją rzecz, kazał wypierdalać, była szarpanina. To co
teraz?! Do czego to wszystko doprowadzi? Do awantur, krzyków, rękoczynów? Kolejnych
kradzieży i demolki?!
Byłam w markecie i okazało się, że suszarka nowa to wydatek 45,-
ale co zrobić, trzeba gdzieś jakoś pranie suszyć.
Tylko szkoda, że poniosłam straty, ale takie skutki...
Masz jakiś pomysł jak sobie radzić z nędzą, z brakiem pieniędzy? Coś, co mogłoby pomóc oderwać się od chorej rzeczywistości?
OdpowiedzUsuńZapytaj siebie czego chcesz...
UsuńWyznacz to jako cel i trzymaj się tego...
Wbij go sobie w głowę.
Tylko naprawdę zastanów się czego chcesz...
Lubisz MM ?
OdpowiedzUsuńZajrzyj tutaj :-)))
http://www.klubkotajasna8.blogspot.com/p/o-mnie.html
Witaj cieplo
OdpowiedzUsuńPomysl z listem jest dobry, nie musisz go wysyłać, chodzi o to abyś zastanowiła się nad swoimi uczuciami
pozdrawiam
DOBRYCOACH.BLOOG.PL
w sumie niegłupie wydaje mi się to ze szprzedażą. i faktyznie, ten list-mógłby pomóc, tak mi się zdaje. mi samej zawsze listyp omagały.
OdpowiedzUsuńWitaj!
OdpowiedzUsuńWyprostuj swą drogę, a nie będzie krzywo,
Robertowi zdrowy kopniak, no i piąchą w ryło.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał