Wracając jeszcze z Kiera autobusem dostałam mandat. A bilet skasowałam. Bo jeden bilet był stary i brakowało 0,10 do ceny po zmianie taryfikatora. Prośby ni tłumaczenia nic nie pomogły. Mandatu nie przyjęłam. Odwołać się czy jak?! Jebane hciwusy! Ciesze się, że w tym jebanym mieście nie mieszkam..
No a teraz zapraszam na ciastko. Ciastko ciekawe na tę porę takie akuratne, na tę pogodę
przepis
szklanka mąki
szklanka cukru
serek waniliowy (ja miałam maćkowy)
15 dag Kasi (ja dałam całą)
Kisiel cytrynowy.
4 łyżeczki proszku do pieczenia.
Opakowanie cukru waniliowego
Sok z cytryny
Olejek cytrynowy i rumowy:D
Białka ubijamy z cukrami na sztywną mase, dodajemy żółtka.
Miksujemy z miękką Kasią.
Ciągle miksując wsypujemy po łyżce mąki zmieszanej z
proszkiem do pieczenia i kisielem. Następnie sok z cytryny (dla polepszenia
smaku można jeszcze dodać startą skórkę z cytryny) i olejki.
Zwieńczeniem dzieła jest już tylko serek waniliowy. Masę na
tortownicę i już można śmiało o piekarnika nagrzanego do 180 stopni. W przepsie
skłamali, że 60 minut, bo ja piekę 1,5 godziny.
Po tym czasie wyłączam piekarnik i nie otwierając zostawiam
do wystygnięcia.
Naprawdę warte polecenia…
Z innej beczki. Otóż obudził mnie sms od Bryla:
„Złodziejstwa nie będziemy tolerować. Ani ja ani Monika.” Mnie i Roberta to trochę
wku*** bo ja niczego nie ukradłam Brylowi. Oczywiście jest takim jebanym
tchórzem, że wyłączył telefon, bo wie że będę chciała wyjaśnić. Nie no jeśli ma
do mnie jakieś pretensje niech powie, a nie że coś napisze a później boi się
konfrontacji! Kurwa! Tyle co ja mu jedzeni a na nosiłam kiedyś, nie mówię, a on
nawet głupiego gniazdka za darmo nie zrobił bo był text, że najpierw idziemy
kupić piwo. Jak robiłam cisto często go częstowałam i w ogóle, a teraz taki
sms. Dla Roberta też tego było za wiele, wiec zaczęliśmy do niego na wszystkie
numery dzwonić. Ale Bryl to taki tchórz, że wszystkie telefony wyłączył. Robert
dzwonił do niego do drzwi, ale nie otworzył, więc wypatrywał go z okna.
Gdy ja przypadkiem spotkałam tego płaza powiedział
- Ty już masz, u mnie tyle na brojone… że ja już ciebie ani
Roberta z resztą też nie chce znać!
Nie dyskutowałam z nim, bo to widać, że dno i wodorosty.
Robert gdy tylko się dowiedział pobiegł do Bryla wyjaśnić
sprawę, i okazało się, że:
Jakieś dwie puszki mięsne mu zginęły (zginęły czy w pijackim
widzie stracił rachubę?). po za tym ja kupuje swoją bardzo dobrą wędlinę, która
mnie taniej wychodzi niż te jego puszki mięsne fuj! Po za tym Robert u niego
robił tam pokój teraz robił łazienkę, podobno powiedział, że Robert może brać
co chce… nie wiem jaka była prawda, ale sąsiad jest żałosny a ja mam czyściutkie
sumienie!
Ale najlepsze było posądzenie że ja wysłałam maila do jego
kochanki, że jest Q@#$ i że nie chce jej znać. Boże co mi do jego baby! Po za
tym skąd ja bym miała namiar. A tak po
za tym może to był jej pretekst, żeby go spławić?
Jeszcze nie zjadałaś tego ciasta ;-)))
OdpowiedzUsuńCzasami zastanawiam się
na jakiej zasadzie przyciągasz do siebie pewien gatunek ludzi...
a o tym artykuł, niebawem....
OdpowiedzUsuńI poza tym nie cierpię takich wyrazów jak używasz w tytule.
UsuńUmiesz wyrażać się normalnie?
To Robercik znów z Toba mieszka??
OdpowiedzUsuńA daj sobie spokój z posądzeniami. Jak mawia mój ojciec, gdyby miał się wszystkim przejmować dawno by osiwiał. I coś w tym jest. Jest po 50tce i ani siwego włoska.
OdpowiedzUsuńJak gość się gryzie o jakieś puszki mięsne a potem się chowa to raczej poważny nie jest...
odwołaj się, zdecydowanie, a nuż się uda.
OdpowiedzUsuńi widze dalej same problemy...
Witaj!
OdpowiedzUsuńZnowu Robercik? Ręce opadają.
Pozdrawiam.
Michał