wczoraj się nie wyspałam… na 7 byłam w firmie, gdzie czekała
mnie bieganina po piętrach czytanie regulaminów i zbieranie pieczątek… to
czytanie regulaminów nazywa się w tej firmie szkoleniami… masakra ile można biegać…
i czytać… około 12 skończyłam więc przekierowali mnie do placówki gdzie będę
pracowała. Wkurzyło mnie trochę bo pani w kadrach powiedziała, ze starają się dawać
ludzi jak najbliżej miejsca zamieszkania. A ze mną przyjmowała się dziewczyna,
która będzie pracowała pod moim blokiem prawie… jeszcze nie na pół tak jak ja ale
na cały etat. Dobrze, że mam umowę o prace… Tu czekały mnie kolejne regulaminy
i podpisy… do domu wróciłam chora, osłabiona a Robercik siedział sobie przed
telewizorkiem. W piżamce. Zdziwiony, że tak szybko wróciłam… więc zaraz po
obiedzie położyliśmy się z Robertem spać. Było przed 15, a wstaliśmy po 17…
Robert poszedł na „łowy”, przywiódł nie wiele ale zawsze coś…
płakać mi się chce…
Zdecydowałam się wyłączyć lodówkę… pusta a światło kosztuje…
smutne. Ale po co mam płacić skoro prąd bezpodstawnie pożerała…
Na grupę nie pojechałam bo raz, że nie zostawię Robertowi
kluczy, a dwa, że nie miałam za co… przykro mi bardzo bo jednak czuję potrzebę jeżdżenia
tam.
Teraz to już w ogóle nie będę miała możliwości tam jeździć
ze wzglądu na prace. Grupa jest na 18 do 20 a ja będę pracowała od 17 do 21. kurwa
za takie grosze 700 brutto jeszcze około 100 na bilet musze dać…
Dziś rano zrobiłam Robertowi dobrze… ale na rewanż z jego
strony liczyć nie mogłam.
Nie wiem dlaczego oni mnie tak traktują… w czym moja
satysfakcja jest mniej ważna?! Czy jestem gorsza?
Jeśli chodzi o Roberta to nic z niego nie ma…
- minimum od siebie maksimum dla siebie
- teraz jesteś wściekła na cały świat…
- nie po prostu widzę jak postępujesz… chociaż byś rachunki
płacił – powiedziałam spokojnie na ile to było możliwe…
Czuję gorycz i smutek…
Dziś pierwszy dzień pracy mojej… ostatnie regulaminy i
podpisy… ale mam stres…
Robercik poszedł podobno za pracą, pewnie koleżkę spotka, i
się napiją… Wanna dalej zapchana, niby Robercik przyniósł sprężynę do
przepychania ale do samej roboty się nie kwapi. Smutno mi… wczoraj był
ostateczny termin opłaty za kabel (między innymi neta), w każdym momencie mogą odłączyć…
dziś play napisał… kurwa. Oszaleć można. Człowiek się stara jak może, a co z
tego wychodzi?
Pocieszam się, tym, że ze skarbówki jak się rozliczę
powinnam dostać zwrot… około 600 pln. chciałabym z tego kupić sobie tą ładną
sukienkę, i mikser.
Strasznie stresuje się tym pierwszym dniem…
Mam pretensje do siebie, że daje się Robertowi, wykorzystywać.
Patrząc na moje wcześniejsze relacje też dawałam się wykorzystywać…
By trochę rozluźnić się:
Witaj cieplo
OdpowiedzUsuńMusisz porozmawiawiać z Robertem - spokojnie, czego od niego oczekujesz...
A dobrze ze masz pracę moze nie taką byś chciala ale zawsze coś płaca
pozdrawiam cieplo
Dobrycoach
Dobrze, że masz już pracę, moze zmiana otoczenia jakoś wyrwie Cie z matni z Robertem..pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMoze powinnaś rozejrzec sie za kimś bardziej odpowiedzialanym,na kim mogłabys polegac?Nie daj się wykorzystywac i postaraj sie byc szczesliwa:)Wpadnij do mnie,zabalujemy:)
OdpowiedzUsuńhttp://laillam.bloog.pl/id,331002730,title,Zaleglosci,index.html
OdpowiedzUsuńPrzepraszam i ściskam ciepło <3