Oddałam wczoraj Robertowi jego rzeczy około południa. A o
19.30 siedziałam w knajpie na randce. W miłym miejscu napiłam się najadłam…
trochę posłuchałam nieco dziwnego gościa… a może to mi się tylko wydawało skoro
pierwsze spotkanie. Nie wiem. Wiem, że dalej trzeba będzie randkować. Oderwać
się z tej matni, patologii. W końcu po za Robertem jego urojeniami,
kłamstwami też jest życie. Są naprawdę fantastyczne rzeczy cudowne sprawy
których można doświadczać… a nie tylko kłamstwa, niespełnione obietnice,
manipulacje i smród alkoholu. I słodycze przeprosinowe, i manipulacje. Rzadko
jakiś grosz. Dosłownie. Jedzenie od mamy… co to jest?! Jeszcze ten tekst
wczorajszy, że on mnie utrzymuje. Jasne… kto chodzi do pracy a kto siedział
przed tv. A kto do mamy po jedzenie?
Po przeczytaniu tej korespondencji z MOPSu, od komornika... wiem, że facet który ma tyle długów: alimentów, mandatów... jest ostatnim co jest mi potrzebne. Kurczak wczoraj powiedział, że takiego faceta jak Robert to już nie będę miała, oby! koniec z krętaczami, kłamcami, i ogólnie pokroju Robercika!
Robert wysyła mi dziwne, smsy, nie wiem czy ma delirium po
tej szlampie? Czy po prostu chce żebym o nim myślała…
Wiem, że będzie próbował wrócić, to mam jak w banq.
Nic. Trzeba żyć dniem dzisiejszym, dziś jest sobota. Poczytam książkę. Posiedzę
poklikam, może jakiś pan na spotkanie się trafi. Wszak napisane: ”szukajcie a
znajdziecie, kołaczcie a otworzą wam”.
Mam przeczucie, że to będzie bardzo dobry tydzień!
Mimo że treść niezbyt wesoła to jednak biją pozytywne emocje. Najważniejsze to się nie załamać i walczyć o swoje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:*
Trzymaj sie:* i pamiętaj żadnych spotkań z podejrzanymi skurwielami..takich już przerabiałaś teraz jakis miły porządny chłopak Ci sie należy!!
OdpowiedzUsuń