bardziej niż korzystanie z MOPSu opłaca mi się trzymanie
Roberta. Dlatego też uległam kolejnej jego prośbie, dalej mieszkamy razem.
Z miejsca, bez żadnych wywiadów, pism, (chamskich docinków z
czego urzędniczki są znane) pojawiło się jedzonko i pieniążki zbliżone do tych
jakie uzyskałabym. Nie wiem co tym babom z MOPSu powiedzieć, że dziękuje za ich
usługi, czy co?!
Co do wizyty rady osiedla to przyszedł ten sam kolo co
wczoraj, z chłopkiem roztropkiem. Dobrze, że moja kochana żona posprzątała,
wyprała wykładziny…
Robert (żona) w czasie jak oni byli poszedł z Rodziakiem na
spacerek… spisali protokół, że jest kot 1 sztuka, sprawdzili mieszkanie w
poszukiwaniu psów i kotów. Kazali wywietrzyć i umyć kuchenkę… taka trochę
masakra… no myślałam, że będzie straszniej.
Po długim weekendzie mają przyjść ponownie…
Dołączyłam do spacerującego
Roberta. Byliśmy z Rodziakiem w zoologicznym… panie zakochane w psiaku…
Robert chciał, żebym kupiła Rodziakowi kość, ja nie kupuje kości Rodziakowi, bo
właściciel, kiedyś powiedział że kiedyś oddawał Rodziaka w jakieś miejsce ale tam
mu się nie podobało bo dawali mu kości, i później pies się załatwiał na
czerwono. Dlatego zmienił hotelik. kupiłam mu jakiś gryzak wołowy, smród
okropny, za to psiak przeszczęśliwy… niestety szybko rozpracował ten smakołyk,
a myślałam, że będzie miał na dłużej… z tego co widać, chyba bardziej
ekonomicznie wychodzą prasowane ścięgna…
W pracy niby ok. koleżanka miała imieniny, więc było
minutko. Ogólnie fajnie się pracuje, nie ma jakiegoś nacisku, jest kontrola ale
każdy wie co ma robić. Ja sama z siebie wyłączam telefony i skupiam się, niby
robota nieskomplikowana, a tyle osób robi błędy, co dziwnego, że nie zależnie
od stażu pracy.
Dobrze, że jeszcze
przed pracą udało mi się przelać Sylwii zwrot pożyczki. Może lepiej by było
jakbym za tydzień jej zwróciła jak następnym razem dostane Rodziaka, ale z
drugiej strony, lepiej szybciej się rozliczyć i mieć spokój.
Gdy przyszłam do domu Rodziak nie posiadał się ze szczęścia…
Robert powiedział, że spacer tak go wykończył że cały czas spał. Obudził się
godzinę przed moim przyjściem, spojrzał na Roberta, szukał mnie po całym
mieszkaniu a gdy widział, że jego poszukiwania zakończyły się fiaskiem usiadł
przed Robertem i piszczał…
gdy poszłam się przebrać zauważyłam, że jest nie posprzątane
i zaczęła się awantura, że przed telewizorem, że nie posprzątane a ja zmęczona
z pracy wracam…
No klimacik…
Dziś byliśmy z nim na kilkugodzinnym spacerku jak weszłam do
lumpka Rodziak tak płakał za mną, widać, że coraz bardziej się zżywa. Gdy Robert
przyszedł z łowów Rodziak przywitał go jakby był naszym domowym psem… jakie to
miłe i piękne rodzinka w komplecie… dom, pies… namiastka stabilizacji…
Kupiłam sobie torebkę za 1,- i spodnie za 1,- . cieszę się
że książka do „nowej torebki” się zmieści, to już się przepakowałamJ.
Cieszę się,że lepsze klimaty panują u Ciebie...czy Ty prowadzisz hotel do psów?
OdpowiedzUsuńA czemu chcesz zrezygnowac z pomowcy mopsu?jesli przysługuje Ci jakas kasa to ją weż...:)
czyli jakoś idzie do przodu?
OdpowiedzUsuńpłakał..nie znosze teog słuchać, bo mi się zawsze serce kraje
Najważniejsze, żebyś się z kłopotów finansowych wykaraskała, to reszta pójdzie jak z płatka. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńehh gdyby to wszystko było prostsze to uwolniłabyś się od tego Robercika...
OdpowiedzUsuńA MOPS szkoda gadać,jak mają pomóc osobie,która naprawdę potrzebuje pomocy to nie,ale pomagają takim ludziom,że szok. Mam znajomą,ona pracuje,jej mąż też,nieźle ustawieni a wiecznie leży w MOPSie i dostaje kasę na opał,na ciuchy itd ;/
Wierzę w to,że przyjdą u Ciebie lepsze dni
Pozdrawiam
D.