czwartek, 5 kwietnia 2012

Ludzie mogą być szczęśliwi tylko wtedy, gdy nie przypuszczają, że celem życia jest szczęście. - George Orwell


rzecz to piękna zaprawdę gdy człowiek idąc z pracy na dworzec, dotarłszy obserwuje jak w tym samym momencie rusza jego pociąg. Następny za 35 minut… Heh, zimno strasznie…
gdy dotarłam do domu Robercie siedział rozkoszując się meczem. Dobrze, że kanapki zrobił, miłe to. Aczkolwiek wanna dalej nie ruszona… nie wiem co z tym fantem zrobić…
Ze złości płakać mi się chce bo strasznie śmierdzi od tego kota. Już praktycznie na klatce czuć… i tak: oddać go nie mogę, bo go nie wezmą z powrotem, mimo, że umowa adopcyjna przewiduje zwrot. Wykastrować kota nie mam za co, a Robercik który zobowiązał się pokryć wszelkie koszty związane z kotem rozkłada ręce. Jedzenie kot ma z zapasów Opiłka, i piasek też. Martwie się bym nie miała nieprzyjemności że śmierdzi na klatce od tego kota. Wściekła jestem, że byłam tak głupia i naiwna…
Najchętniej bym sama to zrobiła, ale tak na żywca? Bo co tam kastracja? Szkoda, że kasy nie mam bo bym zaniosła i byłby spokój.
Robercik powiedział, że ukarał kota za znaczenie terenu. Zjebałam imbecyla, bo to, że kot szcza to jest nasza wina bo powinniśmy dać go wykastrować, a właściwie to jego wina bo to on się zobowiązał do pokrycia kosztów. Jebany moczymorda!
   W pracy sporo pracy, także się nie nudzę, robota jest non stop… cześć ludzi jest za stopniowym wdrażaniem mojej osoby a druga cześć za tym bym od razu na głęboką wodę…
Plecy mnie bolą poproszę Roberta by mi je wymasował. Znowu będzie klął że nienawidzi masować. Heh…
W końcu wypełniłam zeznanie podatkowe, zwrotu wyszła mi ładniejsza sumka, więc mam nadzieje, że wszystko na żarcie się nie rozejdzie. Chciałabym kupić w końcu mikser, bo lubię piec. Sukienkę… tą co kiedyś widziałam – przydał by mi się ładny elegancki ciuch, a ta kiecka fajna bo uniwersalna w zależności od dodatków można na różne okazje. I jeszcze buty, to chyba powinien być numer jeden…
No ale kastracja kota, rachunki… bo przecież Robert ma wyjebane. Chyba, że znowu do jego brata zadzwonię. Podobno dał na święta 70 pln w bonach. Tyle dobrze, że Robert nie przepije. Bo o ile dobrze pamiętam za bony ani fajek ani alkoholu nie kupi.
Co do mojej pracy to z tego kokosów nie będzie rozglądam się za jeszcze jedną pracą, bo z tej wypłaty to nie wiadomo co zrobić… co do hoteliku to cisza. A przed świętami powinno coś się trafić… nie wiem co pierwsze płacić, jak coś wpadnie…  
Robercik podobno dostał propozycje pracy, w święta za 50 pln za godzinę. Mówił, że się zastanowi. Kazałam mu oddzwonić do szefa i powiedzieć, że przyjmuje propozycje. To oznaczało by, że czekają mnie samotne święta. Ale z drugiej strony czym ja się martwię? W końcu to co Robert zarabia to i tak przepije, więc jeden ….


2 komentarze:

  1. Kot na zdjeciu jest przesłodki:)
    Nie wiem jak to z Wami tak do konca jest,ale ja osobiscie mam uprzedzenie do facetów pijących...Hmm,moja rada wyslij PIT,zgarnij kase,kup mega sexi ubranie i poszukaj fajnego odpowiedzialnego faceta...:)

    OdpowiedzUsuń
  2. nie rozumiem, on niby pracuje, zarabia i nic Ci nie daje, tzn, że wszystko przepija?? Lilijka ma racje, popieram..pozdrawiam i wesołych Świąt Ci życze , spokojnych

    OdpowiedzUsuń