Na dzień dzisiejszy Robercie nie pracuje. No chyba, że pracą
można nazwać chodzenie do mamy po jedzenie i pieniądze na fajki. W okolicach
dziesiątego zwykle udaje mu się wyciągnąć od brata jakąś kwotę, z czego najwięcej
dał mi 200 pln.
Co do ofert pracy: poinformował mnie, że 10 kwietnia ma
wyjazd do Niemiec. Ale jechać nie może, - jak mówi - bym ja tu z głodu nie padła bo
bez niego nie dam rady.
Drugą ofertą była wyjazdowa na dzień czy dwa… za 50 pln na
godzinę. Szef nu zaproponował, ale to są święta i nikt nie chce jechać, bo są
święta. Nawet za 50 złotych za godzinę. A że tylko Robert by reflektował sam to
wyjazd nie może dojść do skutku. Jak dla mnie to ściema. Kropka.
Dziś chyba jest miesiąc jak Robercik walczy z wanną… dla
mnie to frustrujące, że nie można się normalnie umyć! Tym bardziej, że do pracy
chodzę i w tej pracy powinnam czuć się świeża.
Na temat pracy nie chce nic pisać, by nie zapeszać.
Co do wypłaty Roberta to pisałam, że co z tego, że zarobi
skoro tych pieniędzy nie zobaczę, bo przepije je u sąsiada… więc co za różnica,
czy zarobi czy nie?
Pieniądze są tak potrzebne, że nie wiadomo na co pierwsze wydać.
Jeszcze wczoraj rozwaliły mi się buty w drodze do pracy. Kurde – wiedziały kiedy
nie ma co…
Wczoraj byłam w skarbówce, złożyłam pita i teraz czekam
sobie na zwrot. Mam nadzieje, że szybko przyjdzie. Wszystko rozbija się o
pieniądze…
Nastroje między mną a Robertem nie są najlepsze…z uwagi na
finanse. Wkurwia mnie sprawa kota. Kotu kończy się żarcie i mówię Robertowi…
ale jak grochem o ściane. Aczkolwiek metodą zdartej płyty co dnia to samo: że
kot jest już miesiąc i mimo, że zobowiązałeś się do pokrycia wszelkich kosztów
związanych z kotem kot nie ma co jeść, bo ty grosza na niego nie wydałeś.
Dziś miałam sen… śniło mi się, że ktoś ugościł mnie
sernikiem… tym z przepisu który widziałam i mam wielką ochotę go zrobić, na co
mam małe szanse z uwagi na wiadomo co…
Przepis na sernik truflowy umieszczam na moim blogu
kulinarnym
Swoją drogą to ma bardzo kochającą mamę,skoro zamiast wygonic go do konkretnej pracy wspomaga go...tylko chyba nie wie,że tym sposobem raczej odpowiedzialności go nie nauczy..kiedys pepowine trzeba odciąć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię bardzo serdecznie i mam nadzieję,że bedziesz miała szczesliwe Swieta:)<3
Spokojnych Świąt Ci życzę, żeby rozwiązały cie się Twoje problemy..pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitaj!
OdpowiedzUsuńO Robercie nie napiszę,
Wolę krzepiącą ciszę.
Z wielkanocnymi zyczeniami.
Michał