Zrobiłam naprawdę wszystko… zrobiliśmy… ja; i Pani Monika
Kwiatkowska z Fundacji. Dziękuję za heroiczną wiarę, wytrwałość i środki, na
leczenie… rekonwalescencje, paliwo auto którym nas woziła na i z wizyty…. Lecz przede
wszystkim za zaangażowanie i wiedzę. Oraz całe serce włożone w to co robi. Ratuje
koty. Dziękuję z całego serca...
Pan lek wet Jerzy Podgórski, z lecznicy weterynaryjnej w
Rumii znajdującej się przy ulicy Bydgoskiej 8. Dziękujemy za serce podejście
wiedzę i zaangażowanie w ratunek dla tego kota. Zrobił badania, postawił diagnozę.
W przeciwieństwie, do swojego hmmm wspólnika, którego z szacunku do Pana
Jerzego nie będę nazywała… jednocześnie pragnę przestrzec przed Andrzejem
Szczypiorem, który powiedział, ze opiłek jest zdrowy. Ten człowiek chyba nie
jest lekarze, skoro postawił taką „diagnozę”! Żadnych badań, „na oko”. Dziwne
oko, skoro inne oczy widziały co innego. A może nie chciały widzieć… niby ta
sama lecznica. Dwaj tak różni lekarze.
Dziękuję jeszcze raz Panu lek wet Jerzemu Podgórskiemu
Dziękuję także lekarzom z całodobowej lecznicy
weterynaryjnej w Gdyni Chyloni. Lek wet Jarosławowi Andrzejowi Bandurze, lek
wet Piotrowi Nowakowi, i lek wet Jackowi Zarankowi. Dziękujemy za serce,
podejście i pomoc w utrzymaniu przy życiu Opiłka. „Za nadzieje, wbrew wszelkiej
nadziei…”
Jeszcze raz dzięjkuję wszystkim. Dziękuję także za każde westchnienie, dobrą myśl i energię pozytywną, dobre myśli dla tego kociego aniołeczka.
Przykro mi bardzo... :(
OdpowiedzUsuńbardzo mi przykro, wiem jak to jest kiedy zwierze cierpi i nie mozna pomoc i trzeba podjac te decyzję, trzymaj się..
OdpowiedzUsuńTo straszne przeżycia. Współczuję Ci z całego serca, sama, wiele lat temu, też musiałam pomóc mojemu kotu odejść, ale odbyło się to zupełnie inaczej.
Usuńsisi1913
kobieta niewierna