niedziela, 12 lutego 2012

Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta. - George Bernard Shaw

W sobotę poszaleliśmy za Andrzejkowe. Kurwa na ryneczku. Co prawda starczyło na jakąś wędlinkę, brzuszek z łososia, pieczywo, mleczko i śmietankę od gospodarza, i ziemniaki. Bo już do ziemniaków musiałam kupić ja. Niby wypłata ma być w poniedziałek. Ahhh…
Dostałam ponownie tego samego amstaffa, którego miałam pod opieką dzień po śmierci Adama. Robert boi się psów tej rasy, bardzo przeżywał tę myśl, ale przy okazji pierwszego spacerku szybko przekonał się do psiny. Dla mnie to było coś wspaniałego gdy mogłam z nim troszkę pobiegać… mam nadzieję, że moje marzenie się ziści, i w końcu sama stanę się właścicielką psa tej rasy…



Ahhh… tak bardzo mnie kusi by nie oddać go właścicielowi… dziś przed obiadkiem sama z przyjemnością poszłam z psem na spacerek. Zaczepiła mnie sąsiadka; z tekstami, że jak ja się nie boje przecież to są obce psy, dalej już nie słuchałam. Bo po co?!
Nie nie boję się psów, i kotów. Są bardziej przewidywalne niż ludzie, toteż bardziej obawiam się ludzi, zwłaszcza tych „przyjaznych”, niż zwierzęcia, które jest bezwarunkowo szczere ze mną, nie kłamie, nie muszę pytać, wystarczy, że spojrzę…


1 komentarz: