piątek, 2 grudnia 2011

„... ale na ruinach nieźle się buduje! Spójrzmy na Warszawę!” – Karolina Korwin Piotrowska

Siedzę sama, smutna… szukam pracy i dalej nic z tego. Znalazłam kurs barmański tylko daleko odbywałby się, i drogi bilet. Dobre to, żeby zwracali, minusem jest to, że zaczyna się od połowy stycznia. A co do stycznia będę robiła nie wiem. Zamierzam jak najszybciej prace podjąć. Może udałoby mi się wyjechać… tylko że ja mam poumawiane zwierzaki na hotelik. Ahhh… najwyżej od lutego…
Byłam w tej agencji pośrednictwa, pytała się o męża… czyli o r@. powiedziałam, ze siedzi w domu bez pracy i też chce wyjechać. Wiem, głupio, ze skłamałam, ale z drugiej strony to pewnie nawet jakbym powiedziała, że to kolega to pewno i tak by pytała. Ale z drugiej strony w tedy wierzyłam, że się uda, że będzie lepiej a nie że stale będę potrzebowała pracy.
Zabawne, bo jak szukałam pracy to nic nie mieli a jak zaczęłam prace to zadzwoniła do mnie z propozycją… i głupio zrobiłam, ze nie skłamałam. A trzeba było! Skłamać, może siedziałabym sobie w Holandii trochę pieniędzy odkładała, a stać by mnie było by na więcej!
Nie to co w tym jebanym gównie! Płakać mi się chce!
W środę dostałam kotkę. Cieszę się, że w padły pieniądze na jedzenie. Dziś poszło 20 pln się p@#$ łaził dziad i zbierał za konserwacje domofonu, opłaciłam na bieżąco i zaległe. Lepiej niech ten domofon jest.
Kotka jest śliczna, no napatrzeć się na nią nie mogę: sierść lśniąca, o kolorze prawdziwej głębokiej czerni, widać, że dobrze karmiona, zna komendę chodź, przychodzi, ale nie ufa i szybko ucieka. Jeszcze nie wiadomo jak ma na imię, bo to kotka fundacyjna.
Czuje się zagubiona i nie swoja, widocznie potrzebuje czasu. Została odłowiona wysterylizowana. W lecznicowym boksie spędziła tydzień, no i teraz trafiła do obcego domu gdzie jest Opiłek. Na początku chowała się, uciekała, a teraz przychodzi coraz bliżej, przyzwyczaja się. Z opiłkiem żyją bo żyją bez większych zażyłości. Najpierw Opiłek siedział koło niej a teraz każde swoją stroną: Opiłeczek w swoim koszyku wiklinowym albo na szafie ona albo w szafce albo koło drzwi wejściowych siedzi. Czasami siada, w tedy nie mogę się na nią  napatrzeć… śliczna jest… urzekająca. W sumie to bym ją wzięła, no ale nie chcę brać kolejnych zobowiązań…
Co do t@ ostatnio widzieliśmy się w poniedziałek. I nie proponuje kolejnego spotkania, ale wymieniamy smsy. Dobrze, ze doładowałam orange za 5 pln i aktywowałam pakiet esków bo jakbym miała z abonamentu to bym nie dała rady. Dość, że muszę ogłoszenia hotelikowe odświeżać. T@ żali mi się, że ma problemy ze snem bo ma jakieś pianina do renowacji i nie wie czy zdąży przed świętami się wyrobić, a termin goni.
Chyba dziś mu powiem, ze mnie zwolnili, nie chcę dłużej kłamać… z drugiej strony naj wyżej mnie odrzuci! Trudno, nie chce kłamać.


4 komentarze:

  1. Chyba lepiej nie kłamać, w tych niepewnych czasach strata pracy to raczej juz powszedne sie staje powinien zrozumiec, pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  2. kurdy brmańskie są dorgie, to fakt, ale praca za barem jest fajna i oplacalna. widzę po W.
    czasem skłamać trzeba właśnie, tylko jak wyczuć, kiedy jest ten moment?

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurcze, nie zadawaj się już z tym @r, plissss...

    OdpowiedzUsuń
  4. W Niemczech szukają ludzi do opieki nad ludźmi starszymi. Płacą dobrze. Wymagana jest znajomość języka żeby się dogadać.

    Nie jest to praca, a zwłaszcza przyjemna. Ale sama zaczynam o tym intensywnie myśleć.

    Zapraszam na spacer po magicznym Szczecinie.

    Pozdrawiam,

    Vehuan
    Poszukaj.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń