środa, 7 grudnia 2011

Nowe wieści od Willego

Weszłam na srtonkę fundacji i nowe wieści jakie znalazłam:

„Willy z kliniki trafił do domu tymczasowego. Bardzo dziękujemy Marcie za podjęcie wyzwania, jakim jest aktualna opieka nad Willym. W klinice Willy był bardzo grzeczny, nie było z nim problemu przy żadnych zabiegach. Z godnością znosił też konieczny przy jego problemie z odbytem codzienny zabieg „wyciskania kupy”. Widać też było że trochę psychicznie odżył i stał się radośniejszy. Niestety nie specjalnie przytył – zaledwie 1 kilogram w 7 dni (niestety jest to martwiące, bo może wskazywać na nowotwór).Ponieważ na chwilę obecną nie ma konieczności aby pies przebywał pod stałą 24-godzinną kontrolą, weterynarze dali nam zielone światło na przeprowadzkę dla Willego.  Być może jest szansa, że w warunkach domowych pies zacznie dochodzić do siebie bardziej niż w lecznicy.
Na razie jednak apetyt ma nadal słaby (trochę skubie gotowanego, zje parówkę lub dwie o tyle).  Ale jest aktywny, chce chodzić na spacery, interesuje się psami i kotami.  Przed nami na pewno dalsza diagnostyka i oczekiwanie na rozwój wypadków.”

Dalej trzymam kciuki za tego psa, by drugą połowę, lata… swego życia przeżył szczęśliwie.
Ja bynajmniej szczęśliwa się nie czuję. Siedzę przed laptopem, obok kubek gorącej herbaty o smaku pieczonego jabłka… przejrzałam dzisiejsze oferty, byłam na stronach firm… i dalej czekam. Szukam i szperam i…
Myślę o świętach. Bidnych, smutnych samotnych… nawet mój sąsiad, który świąt nie obchodzi jedzie do rodziny, by się najeść. Czyli zostanę sama z kotami. Mam nadzieje, że jeszcze jakiś pies się pojawi, bo jak nie to będzie naprawdę źle…
Postanowiłam wcześniej porozsyłać życzenia klientom hoteliku, może coś się jeszcze trafi… 



2 komentarze: