czwartek, 29 grudnia 2011

łby


W sumie miałam o tym nie pisać, ale napiszę. Wczoraj byłam na randce z ro#, znowu te pytania „standardowe”. Byliśmy na dłuuugim spacerku, ale on nie lubi spacerować… on woli siedzieć, spać….
Żona sąsiada napisała mi smsa: „przyjdź będziemy się kochać”
A ja mu na to, że nie będę wam przeszkadzać”
Usiedliśmy, w pizzeri, i znowu zaczęły się pytania. Po spotkaniu dalej mam mieszane uczucia i szczerze wątpię by cokolwiek z tego wyszło… a nawet więcej: jestem tego pewna. Szkoda, bo chciałabym mieć bliską osobę.
Sąsiad mi napisał żebym przyszła, i że jego żona sobie poszedł.
 Zadzwoniłam do sąsiada, zapytałam kiedy żona sobie poszedł.
Drzwi otworzył mi sąsiad z dziwnym uśmiechem. W mieszkaniu jego siedziała szczęśliwa małżonka. Gdy Krzysiu poszedł spać, impreza przeniosła się do „kurczaka”.
Żałuję że przeniosłam się z nimi do „kurczaka”… żona błyskawicznie rozgościła się, zaczynając  przyrządzanie kurczaka. Gdy mięsko było na patelni polał się alkohol. Po pewnym czasie „kurczak” miał dosyć i chciał wyprosić szczęśliwą małżonkę, ale on tak łatwo się nie da… chwytał się różnych metod…od prośby, krzyków, a gdy coś się nie spodobało małżonce niegościnny właściciel mieszkania zwyczajnie dostał po ryju. Żonka smaży sobie mięso na patelni kurczak daje do zrozumienia że chciałby iść spać, w odpowiedzi krzyki.
W końcu żonka kończyła dzieło poczęstowała mnie i zaczęła jeść. Normalnie jakby to było jego mieszkanie a „kurczak” powietrzem, bo nie reagował ani na prośby, groźby na nic. Czasem wywiązała się pyskówka, wymiana zdań odmiennych spadł małżonce talerz pozostałości po posiłku się rozwaliły na dywan, „kurczak” sapie. W  końcu wyskoczył z nożem do żonki… ten się nie boi niczego… nawet to żonki nie zniechęciło do dalszego pobytu. Ani nóż, ani kawałek rozbitego talerza nic nie pomoże gdy ktoś małżonkę wpuści. Gospodarz chciał na policje dzwonić. No tak gdyby miał z czego… może by i mu się udało zadzwonić. Dziwne, że sąsiedzi słysząc krzyki sami nie wezwali…
No i tak minęła nocka. Ja bałam się bo on zawsze mówi, a może tylko straszy, że się do mnie przeniesie…
Kurwa boje się tego kolesia i nie wiem co mnie skusiło by iść z nim do „kurczaka”… boje się że żona włamie mi się do mieszkania, albo że będę miała przez niego problemy.
Kurwa do głowy by mi nie przyszło by zachować się choćby podobnie do żony… najlepsze jak poszedł po kolejną flaszkę z… „kurczakowymi” kluczami do mieszkania.
Kurczak na skraju… widocznie przezorna małżonka zna numery kuraka, nie wykluczone, że naciął się onegdaj na zamknięte drzwi.
Najlepsze jak żona wzięła flaszkę pod pachę chciała iść, kurczak pierwsze co to nerwowo szukał kluczy ja zaraz przez okno wyjrzałam czy na pewno żona opuszcza blok, ale niestety nie widziałam go. kurczak pośpiesznie próbował zamknąć mieszkanie … co niestety mu się nie udało, bo żona stała za drzwiami i na dźwięk klucza w zamku nie zwłocznie wbił się do drobiowego mieszkania, jeszcze właściciel po łbie dostał.
Ja tylko myślałam jakby prysnąć stamtąd…
W końcu żonka zdrzemnęła się na fotelu kurczak – wrak siedział bezwładnie. A ja czem prędzej pognałam do siebie. Dobrze że ten za mną nie ruszył. Pierdole takie ferie! Trzeba będzie i Krzyśka omijać, skoro nawet nie przyzna się, ze żona u niego siedzi. Naprawdę nie chce mieć przez żoneczkę problemów… kurczak albo jest max fałszywy albo nie ogarnia. Nie wiem skoro tyle razy się naciął, i nie mógł później pozbyć gościa to po co go zaprasza? A może on naiwny, że tym razem persona non grata przejmie się tekstem, że chce kurak iść spać. Niedorzeczność.
Nie kurczak widocznie ma koniec miesiąca, z kasą krucho więc rządny fajek i procentów nie pomyślał o konsekwencjach wpuszczenia żonki do domu… co ten nałóg robi z człowiekiem.
W domu byłam około 7 rano. Przełożyłam wizytę pani z fundacji na jutro, ta poprosiła mnie bym kotce fotki porobiła, więc po nie przespanej nocce robiłam kotu fotki gdy wysłałam je mailem poszłam do spania. Sen był rozkoszny. Gdy wychodziłam żona zagroziła że będzie dzwonił… brr… na samą myśl zrobiło mi się dziwnie. Sen był słodki.
Dziś żonka dzwoniła z prośbą bym wpadła do kuraka. On już tam naprawdę się zadomowił skoro jeszcze zaprasza…. Dzwonił i pisał… masakra. ostatnio pisał ok 17 że robi jedzenie. Myśli, że jestem łapczywa na jedzenie niczym kurak na alkohol i faje? I tu się myli! Fakt, że lubię dobrze zjeść nei znaczy, że mam lgnąc do kogoś kogo się boje. On emanuje nawet taką czarną energią, takim mrokiem ale w złym znaczeniu czymś porostu zlym strasznym czymś czego się boje...
Czego on ode mnie chce…?! nie widzi, że go omijam?! Nie odbieram, telefonów, nie odpisuję… myślę, że chyba wie skoro kazał Krzyśkowi vel Brylowi kłamać, ze go nie ma…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz