środa, 16 maja 2012

heh....


impreza imieninowa się udała było miło, goście przyszli zjedli… wszystko bardzo smakowało. Nawet bardzo…
Robercik się nie ulotnił bo najeść się i napic za darmoche to jego żywioł! Mnie nawet prezentu nie kupił….
Sylwia przyszła ze swoim nowym tureckim kolegą. No myślę, że to coś więcej niż kolega bo, przecież z kolegą się po znajomych nie chodzi…
Robert był zdziwiony, że tak kulturalnie, nikt głupot nie gadał ani się nie schlał…. Widać w jakim Robert towarzystwie przebywał….
W poniedziałek odcięli kablówkę. Ja zgodnie z umowa nie zapłacę. Była rozmowa, już  na poważnie z Robertem, on zobowiązał się zapłacić, więc czekam. Płacić nie zamierzam. Robercik zdziwił się, że odcięli powiedział: ale lipa. A to, że mówiłam pokazywałam, ostrzegałam to widać gdzie on to ma… niby umówiliśmy się, że wtorek wieczór środa rano przyniesie pieniądze…
Zastanawiam się właśnie nad jakimś tanim a dobrym netem. Telewizora praktycznie nie oglądam, chodź są programy które lubię; telefon stacjonarny… no trochę żal bo można było dzwonić bez limitu na stacjonarne… ale co zrobić?
Wczoraj spisywali podzielniki, poprosiłam Roberta by podpisał, że pani była. Powiedział, że nie podpisze. Jasne. On broni tylko swojej dupy, powiedział, że go tu literalnie nie ma. Jasne nie ma go tu, nie mieszka więc nie płaci. Tak najlepiej. O ile byśmy dotarli do spółdzielni to też najlepiej jak ja bym wszystko podpisała, na siebie wszystko wzięła zobowiązania wszelkie a on tylko słowa na wiatr… przypomniało mi się jak on ten kredyt na matkę wziął… i teraz tylko do dokumenty do zapłaty przychodzą. On pewno wciska, że pracuje, płaci a dług rośnie!
Gdy wróciłam z pracy był cisza, spokój Robercik w fotelu z książką, nie przed telewizorkiem… powiedział, że kablówkę oglądał bo była, ale do życia mu nie potrzebna.
Rano poszedł niby w sprawie pracy i od czwartku ma niby zacząć.
Przed chwilą dowiedziałam się, że Robert ma dług nie tylko za alimenty, kredyty, ale też telefony komórkowe, ale i w jakimś funduszu.
Umówiłam się dziś z nim, że wyjdzie po mnie na przystanek jak będę wracała z pracy. I co? Oczywiście stara historia… telefonu nie odbiera, na przystanek nie wyszedł. Dowiedziałam się że był u koleżki i chlał, teraz nie wiadomo gdzie jest… dzwoniłam do jego brata okazało się, że pieniędzy mu żadnych nie obiecywał, i pytał czy Robert pracuje. Czyli Robert ciemnotę wciska że pracuje. Mnie mami, że pójdzie, że już prawie był i witał się z gąską…. Tak jak dziś miał do znajomego w sprawie pracy podejść…
Wczoraj Robert miał iść w sprawie pracy, jako że nie ma kluczy do mieszkania umówiliśmy się, że wyjdzie po mnie na dworzec…
Do teraz nie odbiera telefonów. Dzwoniłam do sąsiada odebrała córka miała pretensje, że ojciec pijany… Andrzejek stawia, na alkohol dla koleżków jest. Dla mnie nie ma nic!
Tyle było rozmów… i nic… broni się, że jedzenie od mamy przynosi…. Żal…


3 komentarze:

  1. Dziewczyno, uciekaj od tego Robercika gdzie pieprz rośnie. Tylko czekać jak Ciebie w coś wkręci.

    Vehuan

    Poszukaj.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę Asieńko , że wywalasz wszystko co napiszę a przecież ja nic złego Ci nie robię.
    Ja wręcz lubię twoją powieść w odcinkach i czekam na kolejną emisję.
    Może różnię się tylko tym od innych , że ja już znam zakończenie.

    OdpowiedzUsuń
  3. michalc30.bloog.pl17 maja 2012 16:45

    Witaj!
    Wychodzi na to, że z robercika jest typowy truteń, co to wszystko na "P" uwielbia. Oprócz pracy oczywiście.
    ale moje gadanie, to przegrana sprawa.
    Pozdrawiam serdecznie.
    Michał

    OdpowiedzUsuń