piątek, 18 maja 2012

.........................................


Neta pożyczył sąsiad… aczkolwiek swoją drogą będę musiała pomyśleć o wzięciu na siebie czegoś bo to z czego korzystałam jest zbyt drogie. Po za tym jak na siebie wezmę to potem jakieś odliczenia czy zwroty są… jak macie jakąś ofertę godną polecenia będę wdzięczna.
Robercik się nie odzywa nie odzywam się i ja. Zawsze było oddawanie rzeczy, ale tym razem postanowiłam mu niczego nie oddawać. Bo niby czemu? Niech tym razem będzie inaczej. A mixer jego mamy mi się przyda.
Dziś spotkałam się z Sylwią, połaziłyśmy po mieście, pogadałyśmy sobie, ogólnie fajnie, wszak lepiej się spotkać niż przez telefon.
Radziła by oddać rzeczy Robertowi, a ja tym razem mu ich nie oddam. O!
Usiłowałam w końcu załatwić sprawę w urzędzie ale baba przede mną siedziała tak długo, że musiałam lecieć…. Cudem się do pracy nie spóźniłam, Heh… i nic nie załatwiłam, po za zabiciem godziny…
W pracy ok. sporo roboty i szybko mija czas. W poniedziałek mam wcześniej przyjść i nie chcieli mi powiedzieć ile będę godzin. Podobno zwolnienia się szykują… Boże żeby mnie to ominęło…
Po pracy dzwoniłam do brata Roberta. okazało się, że nakłamał, że ja go z domu wyrzuciłam, że mieszka u kolegi. Oczywiście sprostowałam i powiedziałam prawdę jak było, że umówiłam się, nie pojawił się, nie reaguje na kontakt telefoniczny... Brat był zdziwiony, że Robert nie pracuje. Swoją drogą to jak mi pewna osoba powiedziała: „to stary pijak, i on do pracy nie pójdzie”. Z resztą po co miał by? Skoro od mamusi jedzenie i pieniążki na fajki, brat też sypnie groszem. U mnie mieszkał, a teraz przeniósł się do kurczaka… bo Bryla to już raczej unika, bo jest mu pieniądze dłużny, więc jako „człowiek biegunka” jak go słusznie z resztą określiła Sylwia, lepiej uciekać od śmierdzących skutków rozwolnienia. Ciekawe skąd ma pieniądze na alkohol?! Przecież nie pracuje. Czyżby kolejne pożyczki? To chyba na wysoki procent, bo już chyba w każdym banku ma dług. Straszne. Moim zdaniem rodzina powinna go ubezwłasnowolnić bo przecież Robert nie może za siebie sam…
Brat obiecał z bratem porozmawiać, a pomoże tylko wówczas jak Robert do pracy pójdzie. W tym rzecz, że on chyba nigdy nie pójdzie. Może i jest dobry w swoim fachu, ale teraz już nie te czasy gdzie przymykano oko… swoją drogą byłam dziś z Sylwią w jego firmie z zapytaniem o prace. Dla kobiet nic ale dla facetów i owszem, więc jaki morał z tego?! Poznali się, na Robercie i pijaka nie chcą. Takie czasy zwalniają przez byle co… redukcja etatów i tyle. I bruk. Powiedziałam bratu Roberta co mnie boli najbardziej, że on nie dba o mnie, pieniędzy żadnych nie daje, a jak już ma to na alkohol dla koleżków, a jak pieniążki się skończą to out! Za drzwi, i co? I dzwoni, ze nie ma gdzie spać. Dobrze, ze się wygadałam. Gdzieś musiałam. Aha brat Roberta powiedział, że pomoże nam jak Robert do pracy pójdzie. Powiedziałam, że to nie możliwe. A on, że zmusi brata. Ciekawa jestem. Chyba zmusi, ale do kolejnych kłamstw i matactw…
Myślę, że może i już Robercik nie powróci, może sobie nowego żywiciela znalazł pasożyt…
   Uwielbiam to winko z colą. Czerwona kadarka (prezent imieninowy od Sylwii) pół na pół z colą waniliową, mmmm….
Napisałam do właściciela Rodziaka, kiedy psiak zawita, bo się stęskniłam. Swoją drogą to też nie do końca zręczna sytuacja, bo gość ma jedną dobę z góry opłaconą, i w tej sytuacji nie chciałabym mu odmówić… gdy np. będę miała innego psa. Kurcze trzeba się pilnować by mieć jak wydać, bo nie lubię takich sytuacji. W odpowiedzi dostałam, że jak tylko pozna terminy zadzwoni niezwłocznie. Heh…. Tęsknię za Rodziakiem za spaniem z nim, za tymi powitaniami gdy wracam z pracy do domu…
heh i ten spacer wieczorny... ma coś w sobie. czasem gdy idę ulicą brakuje mi linki w dłoni...
a po spacerku laptop...
chciałabym też w końcu mieć normalnego faceta. By gdzieś wyjść, pośmiać się, wspólnie coś planować, i realizować to. 
w pracy koleżanki się chwalą się prezentami od mężów, opowiadają sobie o wyjazdach. Troche im zazdroszczę, chodź wiem, że i na mnei przyjdzie czas.
Pluje sobie w brodę, że nie wyszłam za Adama za mąż, przynajmniej miałabym jakąś rentę i mieszkanie po nim. A tak to dupa blada.


4 komentarze:

  1. Dopóki bedziesz z tym pasozytem nie ulozysz sobie zycia, z takimi sasiadami tez zerwalabym stosunki, bo dobrego zdania nie maja o Tobie bo jak maja mieć jak to juz na margines społeczny zakrawa tak jak oni żyja i Robercik, on wciąga powoli Ciebie w ten dołek, pozbądź się go dla wlasnego dobra, Ty musisz sama zmian dokonać, nikt Ci w tym nie pomoże...pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja wiem, że czasami lżej być we dwoje niż samemu chociaż "big love" brak, ale Ty się przy tym Robercie szybciej wykończysz psychicznie, niż umrzesz z głodu kobieto! Puki nie przestaniesz się obracać w tego typu kręgu znajomych nie znajdziesz nikogo "normalnego" tylko zawsze będą orbitować wokół Ciebie faceci pokroju Adama czy Robercika. Ludzie dobierają sobie partnerów z podobnych środowisk nie licz, że zainteresujesz swoją osobą "księcia z bajki" jeśli sama obracać się będziesz wśród meliniarzy a naprawdę istnieje na tym świecie jeszcze spora grupa wartościowych facetów tylko konkurencja duża... ;)
    Pozdrawiam i trzymam kciuki żeby z pracą było wszystko OK.:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Judyta,room23a...20 maja 2012 23:46

    Po co Ty go trzymasz...ale jak to mowią kto ma dobre serce,musi miec...
    Niesamowite jak przywiazujemy sie zwierząt...nieprawdaz?

    OdpowiedzUsuń
  4. No kumata dziewczyna ;) podoba mi sie. Cóż nie będę się rozwodził nad Twoim życiem. Sama sobie świetnie poradzisz bez rad i wskazówek - tak mi się wydaje. Zreszta ja sam mam zbyt pokrecone zycie, aby sie tutaj wymądrzac.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń