środa, 16 listopada 2011

konkurencja...

Chodź dalej kaszlę, mam chrypkę to już katar przeszedł, idzie ku zdrowotności. Wczoraj wieczorkiem zmobilizowałam się do prania mojej szacownej wykładziny w holu i bierzniczka w pokoju. Nienawidzę tych rzeczy no ale w takim przypadku należy to zrobić filozoficznie: czyli po prostu zrobić. I spokój. Do całego prania użyłam pasty kupionej w niemieckiej chemii. Przyzwyczajona do vanischa zaskoczona byłam jak ta niemiecka pasta się pieniła, jakież to wydajne, gdybym wiedziała to bym zaczęła od kanapy i foteli… gdy usiadłam w fotelu zobaczyłam że ktoś dzwonił. Oddzwoniłam, bo tak kultura nakazuje. Okazało się, że klient, chce na święta jamniczkę zostawić. Dowiedziałam się że mam konkurencje większą niż myślałam… weszłam w neta poszperałam i wyszło, że się kurwa wylęgło jak grzyby po deszczu. Wkurwiłam się nieco, zwłaszcza, że koło mojej kuzyneczki kochanej (nie pamiętam jej numeru domku ale to jej ulica) nowy hotelik się ogłasza. Mimo, że mam tą przewagę, że mnie już bardziej znają mam stałych klientów, ale konkurencja jak widać co raz większa…. I to mnie niepokoi. Trzeba będzie coraz więcej ogłoszeń poodświeżać… kurde jakie to monotonne, i żmudne. Wiem, że są akie programy, do takich rzeczy tylko kasę to kosztuje… ale jak by to powiedzieć należy podejść do tego filozoficznie…
Co do szukania pracy stale dalej wysyłam cvki ale dzwonić po zakładach nie mogę ani łazić, bo słychać po moim głosie… ale może jeszcze kilka dni...

2 komentarze:

  1. zdrowiej mi kochana i dbaj o siebie teraz bardziej, a na konkurecje cóż z tym nie poradzisz była i będzie..pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Dasz sobie radę, najważniejsze są chęci podobno. Poza tym nie wiadomo ile tej konkurencji nadaje się do takiej roboty.

    OdpowiedzUsuń