W sobotę fajnie się stało, że koty mi się przedłużyły, z tej okazji zrobiłam sobie prezent: kupiłam sobie profesjonalny szampon do włosów.
byłyśmy z Sylwią na czymś w rodzaju wycieczki. Wszak godzina pociągiem to wycieczka. Pochodziłyśmy sobie po sklepach, i ten pokaz Philipiaka. Mnie kusiły noże, ale 1 400 czy nawet specjalne okazyjne 700 to zdecydowanie za dużo. Swoją drogą słyszałam, że nie od samych noży a od naostrzenia wszystko zależy. Kiedyś widziałam komplet za 50 pln, elegancki wyglądał naprawdę porządnie… w prezencie dostałyśmy książkę kucharską Karola Okrasy, i parasolkę. Parasolka porządna ale za duża do torebki i łatwo zgubić, no ja podczas powrotu do domu 2x byłam o włos od pozbycia się.
W niedzielę „pozbyłam się” 2 kotów. Kolejne dwa nie dały się złapać więc hotelowanie ich przedłużyło się, do dzisiaj. Przyszły dwie kobity i natrudziły się by złapać te dwa kociaki... masakra, współczuję łapać te koty.
Obecnie mam jednego na hotel dziś właścicielka ma się pojawić. I dalej czekam na następnego stwora. Na poprawę nastroju kupiłam siebie boczniaki, które usmażyłam sobie na masełku. Normalnie kocham grzybki…
Co do pracy czekam na czwartek, pewnie dostanę wyższy cel, w najlepszym wypadku. Dziś mieliśmy szkolenia, bardzo byle jakie, i mam poczucie, że nic z nich nie wyciągnęłam.
Cóż trzeba szukać dalej, a tu trzymać się zwijać, uwijać jak w ukropie i trzymać się, i nie dać!
Masz teraz przepiękną szatę graficzną na blogu... Normalnie boska...
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Twoje nastawienie, jest już lepiej, nastrój zmienia się, pozdrawiam ciepło :))
OdpowiedzUsuń