wtorek, 29 listopada 2011

Błąd jest przywilejem filozofów, tylko głupcy nie mylą się nigdy. - Sokrates

Wczoraj byłam na randce. Tutaj oznaczę go jako t@. spotkaliśmy się, przy lodach i herbatce zapoznawaliśmy się. Potem kino… pizza. Spacerek. Jak umówiliśmy się na 15 tak wróciłam ok. 21.
Dziś widziałam jego zakład… wysłuchałam pooglądałam… zadzwonił telefon… kobita zaprasza mnie teraz żebym przyjechała na rozmowę kwalifikacyjną. Ja mówię, że jestem na mieście i że nie koniecznie jestem przygotowana. A ona, ze to nie szkodzi.
Pogadałam jeszcze z t@ i śmignęłam do energii. Dobrze że trafiłam na koleżankę Adama…. Bo jakby jej nie było byłby problem. Owa „kwota sporna” okazała się być kwotą możliwą do spłaty.
Poszłam na rozmowę, pytali o kontakt mój z klientem, wiec powiedziałam że prowadzę hotelik dla zwierząt i się zaczęło… o zwierzątkach i w ogóle. No, więc myślę, ze przemówiło na moją korzyść. Przed rozmową jak jeszcze czekałam poznałam miłą dziewczynę która tak samo została jak ja „ścieknięta spontanicznie”, i na dodatek z moich okolic.
Po rozmowie poszłam do kafejki opłacić energie. Przyszedł sms. Na przystanku odczytałam… nadawcą wiadomości jest r@: „jest propozycja z Anglii, ale trzeba zainwestować co robić? Czy lepiej wrócić do Holandi co robić?”
Po pewnym czasie nie wytrzymałam. Puściłam mu strzałkę, oddzwonił błyskawicznie, jak potrzebuje to nie jest podsłuchiwany ani nic…
Zapytałam o warunki na jakich miałby tam pojechać, to on powiedział, że nie wie. Przypomniałam mu Hiszpanie (wykiwali go i też do mnie po rade przychodził). Potem nawiązałam, że skoro ma pieniądze na inwestycje to się kłóci z tym co mówił, ze niby jest taki biedny i w ogóle.
- dzwonie do ciebie jak do koleżanki a nie po to żebyś mi wykłady robiła. CZeśc! – wydarł się
- zły jesteś na mnie? – nie co zadziornie
- nie! Po prostu czekam na ważny telefon.
- to narty – rozłączyłam się
Jasne jasne… dupek!
Załatwiłam z energią. I poszłam do zakładu t@ pogadaliśmy dostałam od niego taki ładny szklany świecznik, ładna rzecz. Odwiózł mnie do domu, ale zapomniałam wazonu, więc spotkaliśmy się ponownie, pojechaliśmy na zakupy, kupiłam Opiłkowi smakołyk, płyn do mycia naczyń i wodę Słowinkę – moją ulubioną. Potem herbatka pogaduszki…
Nie wiem co będzie dalej, jak to się rozwinie, czy zwinie…


2 komentarze:

  1. ano dupek i chyba nigdy to się nie zmieni...
    a z tą rozmową fajnie wyszło:)

    OdpowiedzUsuń
  2. odnosze wrazenie, ze miło Ci spedza się czas z t@ :)) a r@ lepiej jakbys z nim wogóle nie rozmawiała, faktycznie dupek..pozdrawiam :)))

    OdpowiedzUsuń