czwartek, 17 listopada 2011

struna

byłam dziś z wizytą u Amelii. Kurde dawno nie gadałyśmy, więc czas mijał bardzo szybko. Wczoraj się nie mogłyśmy nagadać, dzisiaj i jeszcze jutro do niej pójdę. Uwielbiam ją, normalnie zajebista babka! Normalnie brakowało mi jej.
Punkt 15 dzwoni telefon, zesztywniałam… to r@ we własnej osobie. Dzwonił z polskiego numeru, tu czytaj, jest w Polsce. Weszłam na jego skrzynkę mailową: porządek zrobiony, - wygląda na to, że on jest w Polsce. Od jak dawna? Nie wiem, ale przypuszczam, że od niedawna. Mimo, zachęcania Amelii nie odebrałam telefonu. Nie chcę z nim rozmawiać. Z resztą o czym miała bym z nim rozmawiać?? O tym jak mnie wykorzystał, naciągnął a gdy wyczuł, że dalej się nie da to jak się zachował?! Został tylko niesmak po niespełnionych obietnicach i słony rachunek do zapłacenia. On robił to z premedytacją, w końcu widział jaką mam sytuacje! Jeszcze na domiar złego rozpowiedział innym, mimo moich próśb że hoteluje zwierzaki. Widać, że moja prośba nic dla niego nie znaczy, więc dlaczego on ma w tej sytuacji znaczyć cokolwiek dla mnie?! Bezczelnie sobie dzwoni do mnie… co on sobie wyobraża, pisze do mnie, żegnaj na zawsze, nie pisz nie dzwoń… a teraz dzwoni, jak…
Dziś rano weszłam na stronę fundacji Ast. http://www.fundacja-ast.pl/ i bardzo poruszyła mnie historia bernardynki imieniem „struna”:

„…Błąkała się kilka tygodni przeganiana z kąta w kąt, od domu do domu. Pomieszkiwała w lesie, tam też szukała jedzenia - bezskutecznie. Z każdym dniem słabła, a jej ciało zmieniało się w cień. Dzisiejszej nocy pewnie by umarła, gdyby nie zauważył jej przypadkiem przejeżdżający człowiek. Człowiek, który nie odwrócił wzroku… Czarek stanął na głowie, aby temu psiemu szkieletowi pomóc. Udało mu się schwytać sunię i dotransportować do domu. Zwrócił się do nas o pomoc, a my odebraliśmy sunię od niego i natychmiast zawieźliśmy do lecznicy.
W lecznicy rozpoczął się wyścig z czasem. Struna waży 36 kg, jest w stanie kachezji, ma ogromną anemię i babeszjozę. Dostała masę leków, jest podłączona non stop do kroplówek. „Dużo w życiu widziałam, ale tak skrajnie wyczerpanego i wychudzonego psa, z zapadniętymi oczami, który trawi własne mięśnie to nie wyobrażałam sobie w najgorszych koszmarach. „
Apelujemy do Was o dobre myśli dla Struny i dla lekarzy, którzy o nią walczą.
Gdyby ktoś z Was chciał przekazać, chociaż małą cegiełkę na pokrycie kosztów będziemy ogromnie wdzięczni.
Mam nadzieję, że i tym razem wspólnymi siłami uratujemy kolejne istnienie!
Gdyby komuś zabiło serce dla Struny, prosimy w tytule przelewu dopisać "STRUNA".
AST Fundacja na Rzecz Zwierząt Niechcianych
79 1160 2202 0000 0000 8061 3463
Zapraszamy też do korzystania z PayPal.
Można też wspomóc Strunę za pomocą aukcji charytatywnej na Allegro”

Źródło http://www.fundacja-ast.pl/pl/fundacja/wydarzenia/327-ratujemy-strune

Ja nie robię tego ze zrozumiałych względów, ale jak zobaczyłam jej zdjęcia to poruszyły mnie tak, że bez zastanowienia wysłałam pare groszy na ratowanie tego psa. Wiem, że to grosze w porównaniu z kosztami jakie pochłania i pochłonie leczenie tego psa, ale gdyby każdy tak myślał to… a tak może więcej będzie takich osób, więc grosz do grosza…
Zdjęcia psa nie zamieszczam, coś okropnego... w jakim pies jest stanie. Ale jak ktoś ma ochotę może zobaczyć na stronie fundacji. Nie mogę sie doczekać aż sunia dojdzie do siebie; co mam nadzieje, że szybko nastąpi!


2 komentarze:

  1. w pn albo we wt dadzą mi odpowiedź, czy mogę podpisac umowę:)
    i masz rację raczej nie ma co z nim rozmawiać...
    oby się udało ją uratować

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo dobrze, że nie odebrałaś telefonu, nie ma sensu zaczynać cokolwiek od nowa nawet na znjomośc nie zasługuje, oby sunia wyszła z tego..pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń