czwartek, 20 października 2011

neta pożyczyłam od sąsiada. Dzięki pewnemu zastrzykowi gotówki popłaciłam swoje zobowiązania. Oddałam pożyczkę Sylwii. Zostały grosze, ale na jedzenie stykanie. Porobiłam przelewy, posurfowałam po necie. Mam nadzieje, że niedługo mi mojego neta i kabloofke włączą.
Byłam dziś na zakupach, kurwa samo żarcie i zakupy do domu, udało mi się maseczkę do twarz kupić. Do frycka nie Pojdę bo się boje wydawać na cokolwiek więcej niż absolutne minimum: opłaty, jedzenie, środki czystości.
Rachunek z jakim zostawił mnie r@ opiewa na 150 pln. Ktoś mi poradził bym napisała do niego: „zrób coś dla swojego męskiego honoru i opłać nasz kontakt telefoniczny kwota, numer konta. Te 150 złotych to dla mnie bardzo dużo, zwłaszcza, że r@ obiecał mi wysłać pieniądze.
Nie w tej sytuacji nic mnie ten sms nie zbawi, chodź z drugiej strony wątpię by gnoja sumienie ruszyło. Jest mi smutno, czuję żal u ból wykorzystania… jestem rozczarowana. Byłam taka głupia, myślę, że całe otoczenie wiedziało widziało oprócz mnie, samotnej głodnej uczuć czułości. Pojawił się r@ zasiał zamęt niepokój, rzucając ochłap czułości funkcyjnej, by nie płacić za swój Internet, tylko korzystać u mnie. Same korzyści: sex, bycie obsługiwanym. Tak jak żonie daje się jakieś pieniądze dokłada się, dzieli tak r@ nie poczuwał się do niczego, może po za przyniesieniem czegoś do zrobienia. Tak działają emocje – uświadomiła mnie pewna mądra osoba. I uczucia dodałabym.
U r@ liczyła się tylko jego korzyści i nic po za tym. Myślę, że gdybym nie upominała się o pieniądze, to ciągnął by to. A najlepiej zdaniem r@ by było gdybym to ja mu tam wysyłała pieniądze.
W pracy w sumie spoko. Staram się, dowiedziałam się, iż czynię postępy, chodź wiem, że powinno być lepiej. Wymagam od siebie, i nie szkodzi, że nie czepiali się mnie, nie stali nade mną. Cisnę do przodu.
Z tych całych nerwów głowa mnie boli, czuje ucisk w klatce piersiowej jakby mi ktoś siedział na klatce piersiowej i nie mogę wziąć wdechu pełnego. Tylko małe szybkie płynne, męczy mnie to okrótnie

2 komentarze:

  1. Powiem Ci, że to raczej nie była "mądra osoba", która tak cała tę sytuację ci roztłumaczyła - a może po prostu słuchasz tego co sama chcesz słyszeć? Śledząc twoje wpisy i patrząc na to z boku nie wydaje mi się, żeby r@ chciał Cię wykorzystać tylko to raczej Ty chciałaś wykorzystać jego i pozostał ból, bo się nie udało. Z tego co piszesz o "wykorzystaniu" wygląda, że sex (bo związkiem tego nie można raczej nazwać, bo był za krótki) traktowałaś jako transakcję, że nie było tu tak naprawdę uczuć, albo uczucie związane było tylko z podnieceniem (obiekt podniecający się zmył- zniknęło uczucie, zostało poczucie wykorzystania)... Wcześniej pisałaś,że w tych sms-ach prawiliście sobie komplementy, wymienialiście się czułymi słówkami - to po co to robiłaś? Jak człowiek jest zakochany to nie przelicza tego na złotówki! On też chyba poniósł koszty tych rozmów więc równie dobrze mógł się upominać o zwrot za rachunek od Ciebie, zrobił to?... Niepokoi mnie to, jak Ty sama siebie traktujesz! Przestań o tym wszystkim myśleć w kategoriach ofiary - nie jesteś nią, nikt Ciebie tutaj nie wykorzystał a ty nie byłaś głupia (no chyba, że jednak związek z nim traktowałaś naprawdę jako przepustkę "do lepszego życia" i tylko dlatego się z nim związałaś)! Przecież ty również korzystałaś z tej znajomości: robił Ci zakupy (chyba z własnej woli i z troski o Ciebie a nie za sex!!), czułaś przyjemność z obcowania z nim, miałaś satysfakcję, że dajesz mu przyjemność i on też ci ją dawał - poczytaj sobie wcześniejsze wpisy... Skup się na przyjemnych rzeczach, na tym CO TY Z TEGO MIAŁAŚ i buduj na nich wspomnienia, bo tym samym będziesz budować swoja wartość! Takim myśleniem jakie masz teraz tylko się pogrążasz, psujesz sobie zdrowie, tracisz szacunek do własnej osoby i zaufanie do innych...

    OdpowiedzUsuń
  2. 150 zł?pewnie, że dużo. ogromna suma jak dla nas.
    i nie dziwię sie twojemu rozczarowaniu...

    OdpowiedzUsuń