czwartek, 20 października 2011

bim

dziś potwierdziłam, mam dostać sunie w typie rotka. Kolejna kaska wpadnie. Kolejna na bieżąco pójdzie. I tak ulatnia się kasa na bieżąco… np. dziś jak wracałam z pracy rozwaliły mi się buty. Musiałam kupić nowe… udało mi się znaleźć, ostatnią pare za… 22,50.
Już mam sobotę zaplanowaną: z rana prawie dwie godzinny spacer na ryneczek po zakupy: proszek do prania, płyn do płukania, środek do prania wykładzin…
ale najlepsze, że w końcu weekend.
Dzwonił do mnie właściciel Asta którego miałam pod opieką prawie rok temu. Nie odebrałam bo pochłonięta byłam pracą. Gdy na przerwie spojrzałam na ekran ucieszyłam się.
Oddzwoniłam okazało się że właściciel psa ma nogę w gipsie i chce mi zostawić psa na miesiąc, potem okazało się że nie bardzo stać go na taką usługę. Proponował mi, że mi go za darmo odda. Poczułam się co najmniej dziwnie, bo bardzo bym chciała niestety nie stać mnie na psa.
Po tej przedpołudniowej rozmowie dalej mam dołka. Tak cholernie żal mi tego wspaniałego cudownego psa. Wierny, oddany, grzeczny przekochane zwierze co za to ma? Raz porzucony gdzieś na śniegu znaleziony trzęsący się. Potem szczęśliwe chwile u pana sportowca, kolejna zmiana domu, i znowu zmiana… biedne poranione zwierze, w dodatku ten nowotwór nie wiadomo czy przerzutów już nie ma. Kurwa tak niesamowicie żal mi tego psa…płakać mi się chce.

2 komentarze: