niedziela, 18 września 2011

scenariusz...

wczoraj gdy robiłam notkę na bloga w mojej głowie narodził się scenariusz, owy scenariusz opiszę w dalszej części lecz nim do niego dojdę pragnę nadmienić iż on się zrealizuje i to nie długo.
Dziś dokładnie o 9.10 przyszło potwierdzenie, że r@ dostał smsa. 9.15 przyszła odpowiedź: „wróciłem nie udało się czy mogę dzisiaj cie odwiedzić”. Myślałam że oszaleję ze szczęścia!
Przyszedł tak stęskniony… uścisków nie było końca… potrzymałam go, więc nie od razu było wyrko… oj nie nie…
Obiadek mu smakował: piure ziemniaczane filecik z dorsza i kapusta kiszona.
Powiedziałam mu o scenariuszu dopytywał się, powiedziałam że gdybym uchyliła rąbka tajemnicy nie była by to niespodzianka… więc on wie tyle tylko że coś będzie i że on się na to zgodził. Ciekawe jak to wyjdzie… scenariusz wygląda tak:

W całym mieszkaniu będą paliły się świeczuszki, mnóstwo małych świeczuszek a z laptopa będzie sączyła się muzyka… otworzę mu drzwi seksownie ubrana w jeszcze nie wiem co...
Na początek pocałunki, później go rozbiorę i zwiążę… założę mu opaskę na oczy by wyostrzyć zmysły.
Z szuflady wyciągnę kadzidełka które zapalę zapalniczką, chcę by każdy mój ruch był dla niego nieprzewidywalny…
Nie chcę planować szczegółowo co z nim zrobię po kolei bo to wszystko będzie zależało od mojego nastroju i inwencji… chcę próbować różnych rzeczy, by na rozmaite sposoby dawać mu rozkosz… ciepła oliwka i inne narzędzia wszystko by doświadczył, rozkoszy…
Po wszystkim powiedzmy w przerwie gdy już go rozwiążę będzie pieczeń wołowa winko… właśnie niech kupi trochę wołowiny…
Wiem że bał się tego na coś się zgodził. Ciekawe czy się nie wycofa. Wiem że się boi widziałam ten lęk gdy zgadzał się widziałam jego niepewność… i lęk… ahhh żeby wiedział. Ciekawa jestem jego reakcji… i ogóle jak to wyjdzie…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz