piątek, 30 września 2011

"gdy zasypiam mam przed oczami twoją śliczną <...>"

Gdy mi smutno i źle czytam smsy od r@. chodź te aktualnie przychodzące wymagają ode mnie ciepłych odpowiedzi.
Ciężko mu tam: przeziębiony, dalej ciągną się jego problemy zdrowotne… ciężko wśród obcych… Nie zamieszczę tych smsków smutnych, tylko te milsze, po za pierwszym:

„bolą mnie nogi i jestem przeziębiony mam ciężkie chwile”

„co będzie z nami czy masz jakiś pomysł”

„muszę zmienić kraj żeby dostać kontrakt może Anglia? Gdybyś dostała robotę w innym kraju niż Holandia to jadę za tobą jeśli nic nie znajdziesz to przyjadę chyba dopiero w marcu to jest przykre!”


„wiem kochana, że nie możesz odpisywać ale wiedz że wiem jaka jesteś naprawdę jesteś wspaniałą kobietą chciałbym zostać z tobą”


„mam rozterki chciałbym już do ciebie wrócić ale rozumiesz bez kasy to nie życie pa słodka”

    Bardzo martwi mnie brak pieniędzy. Miałam nadzieje, że r@ mnie tam ściągnie, ale wygląda na to że chyba raczej nie, więc muszę liczyć na to, że zostaję tutaj. Siedzę i szukam pracy. Brak pieniędzy mnie dobija. Wyć chce mi się… nie mam siły płakać.
Może pojawi się jakiś pies czy kot, na dłużej. To by mnie uratowało… oby jak najszybciej!
Mam nadzieje że Sylwia pożyczy mi trochę kasy jak obiecała. Jest mi tak wstyd… chodź z drugiej strony dobrze, że pomoże. O ile pomoże.
Po cichutku liczę na r@, że prześle mi trochę euraków. Choćby na ten rachunek telefoniczny. Myślę że powinien się poczuć, skoro chce mieć ze mną kontakt. Lecz z drugiej strony jest mi niewypowiedzianie głupio prosić tym bardziej że on jest tam krótko. Cholera żeby z tą pracą się udało.
    Myślałam, marzyłam o tej chwili gdy r@ wróci, rzucę mu się na szyję. Radości, ściskania i pocałunków chyba końca nie będzie… wiem, że lubi golonkę mojej roboty, więc mu zrobię największą jaką znajdę, no i oczywiście ciasta do tego. Sernik bananowy lub w cieście francuskim…
Zaczęłam ćwiczyć mięśnie kegla. Aga stwierdziła, że ciekawe jak szybko mi się ćwiczenia znudzą. Hehe ciekawe, ciekawe.
Chodź z drugiej strony owy wysiłek nie jest tylko dla r@, nawet nie tyle jest moją inwestycją w nasz związek. Jest moją inwestycją w siebie, robie to przede wszystkim dla siebie, by mi było dobrze, bym ja dobrze się czuła, że to ze mną r@ jest bardzo dobrze. Ale ze mną!
Coś wspominał że jak wróci chciał by mnie gdzieś zabrać na tydzień np. w góry.
- byłeś w górach? – zapytałam
- nie, ale myślę że tobie mogło by się spodobać – usłyszałam odpowiedź
Ahhh  piękne są plany i marzenia, tylko co z nich się urzeczywistni?! Obiecywał, że mnie ściągnie do siebie, teraz pisze, że nikomu nie poleca Holandii.
Chciała bym sobie pojechac z nim na kilka dni w góry, chodź skoro ma problem z nogami nie wiem czy chodzenie po górach to dobry pomysł.
Chodź lubię góry, nawet bardzo lubię góry, to najwspanialsze było by zasypiać i budzić się czując jego zapach, ciepło, ahhh ta rozkoszna świadomość że jest obok… jest bezcenna.




czwartek, 29 września 2011

Znaleźliśmy się na zakręcie, co z nami będzie?

Dni mijają niczym kapiąca krew z nosa. To już 5 dzień bez niego. Wczoraj napisał: „co słychać? Bo mnie okrutnie nogi bolą to jest ciężka praca za małe pieniądze pa buziak”
Odpisałam że tęsknię z jego głosem i szkoda że nie mogę go wymasować. Mam nadzieje, że kontakt się nie urwie… karty powiedziały mi o ochłodzeniu naszych relacji. Chodź z drugiej strony takie na odległość to nie wiem co dalej będzie? Wiem, że to próba, którą przetrwamy albo nie. Prosty jednocześnie trudny sprawdzian.
Jestem zazdrosna o r@. Aga stwierdziła, że to dlatego że się zakochałam. Nie wiem czy to miłość? - samotność? A może za dużo mi powiedział o swoich przygodach erotycznych? Aga twierdzi, że to erotoman gawędziarz… tak czy siak jestem dobrym słuchaczem, który nie wpuszcza jednym uchem by drugim wypuścić. Analizuję i myślę, rozmawiam też z ludźmi. Piszę bloga, bo nie o wszystkim da się powiedzieć. Czasem pisząc można na pisaną notkę spojrzeć z innej strony…
Warto pisać wszystko, być szczerym w notatkach. Zauważyłam, że wracam do tego co pisałam kilka lat temu. Żałuję że pominęłam np. wszystkie szczegóły dotyczące r @. A może była to obawa, że ktoś się dowie?
   Czuję się spięta, zniechęcona rozdrażniona, na niczym nie mogę się skupić. Zmuszam się, ale mam wrażenie że to wszystko na nic, jak krew w piach, z tym że po moich wysiłkach nie widać śladu.
Dobrze, że mam Sylwię, która dzwoni do mnie. Chciała mi załatwić kurs wizażu, tylko to trochę za późno bo już miejsc nie ma.
Za oknem świeci słońce, jest ładna pogoda a we mnie jest noc, ciemna i głucha.  Sylwia działa, nie wiem skąd ona tą energię czerpie. r@ daleko…tak nie realnie a jednak o fakt. Na dniach ma się wyprowadzić z domku w którym jest aktualnie, na inny. Mam nadzieje, że mu się uda.  Ale co z nami będzie? 



wtorek, 27 września 2011

To, co jest przedświadome [...] staje się bez naszego udziału świadome, to, co nieświadome, może dzięki naszym wysiłkom zostać uświadomione, przy czym odnosimy wrażenie, że częstokroć pokonujemy wtedy nader silny opór. — Zygmunt Freud

Usnęłam. Czułam błogość jego ramion, pościel przesiąknięta była zapachem r@, usnęłam wyobrażając sobie że to jego objęcia… lecz odwzajemniłam mu się, perfumując jego rzeczy osobiste w walizce. Niech myśli i tęskni…
Rano dostałam sms od Sylwii, że w związku z piękną pogodą proponuje spacerek. Ja na to jak na lato!
Miły spacer, pogaduchy, bardzo się wyluzowałam... chodź nie do końca. Ciągle pisałam do r@ i oczekiwałam odpowiedzi. Martwiłam się o podróż i to co tam zastanie. Wiele mi opowiadał o patologii z jaką miał wątpliwą przyjemność wcześniej... martwiłam się by go to ponownie nie spotkało.. 
Miłe są smsy od r@. czytam je sobie gdy mi jest smutno. Kilka z nich zamieszczę tutaj, na wypadek wszelki. Jakkolwiek miło będzie powrócić do tego wpisu….

„jak kupię kartę to napiszę obyśmy mogli być razem najlepiej wspólny pokój razem święta i sylwester”

„mam nadzieje że będziemy razem  szczęśliwi <…>”

„Miłych snów i być może do zobaczenia w Holandii bardzo mi pomogłaś w trudnym dla mnie momencie życia dziękuję”

„ <…> jesteś mi bardzo bliska kurcze dlaczego nie mogę być z tobą”

„może jak wrócę to będziemy razem? Tęsknię”

„jak ty nie przyjedziesz to ja trochę zarobię i przyjadę do ciebie w tedy wyjedziemy razem albo zostanę w kraju”

„jest mi źle bez ciebie jeśli nie będę mógł być z tobą to wrócę na wiosnę i jeśli się zgodzisz razem gdzieś wyjedziemy <…>”

„ja też myślę o tobie”

„jestem po pracy rozmawiałem dzisiaj z 2 polakami oni szukają własnego mieszkania i chcą mnie wziąć ze sobą do wynajmu to oznaczało by że mogła byś przyjechać do mnie nawet gdyby przez agencje się nie udało”

„kończy mi się karta to ostatni sms z tej karty wiedz, ze jesteś wspaniałą kobietą i że tęsknię za tobą obyśmy jak najszybciej mogli być razem drogi dominusie”

Wczoraj dzwonił, mówił, że warunki mieszkaniowe dobre był koszmarnie zmęczony po podróży. Z nadzieją opowiadał o wynajęciu kwatery wspólnie z innymi polakami, i wówczas mogłabym przyjechać do niego. Uprzedziłam go że musiał by mi dać na bilet obiecał przez western union że przez nich będę miała w 15 minut.
Wspomniałam że może minąć jakiś czas zanim znajdę prace, on że nie szkodzi że razem ze mną będzie chodził i prosił po agencjach pracy, których jest tam od groma. Powiedział że tęskni za mną i ma nadzieje ze będziemy razem obiecał zadzwonić w środę gdy się wyjaśni czy uda mi się jechać teraz przez agencje czy nie. Jeśli nie to za jakiś miesiąc możliwe byłoby ściągnięcie mnie tam…
Po rozmowie przysłał smsa: „<…> chcę być z tobą nie martw się”
Dziś zadzwoniła kobieta z agencji z wiadomością że niestety nie udało się tym razem załatwić wyjazdu. Szkoda. Czekam niecierpliwie na telefon od r@...
Dzwoniła Alicja… żaliła się na męża, z tego co mówiła jest baaardzo przykry dla niej, ale zapomniała wspomnieć że poszła z nim na udry. Problemy nawarstwiają się… prosiła bym jej poradziła gdzie za darmo można skorzystać z pomocy psychologa.
tęsknię za r@. tak bardzo chciałabym się przytulić poczuć jego zapach ciepło. Ciepło i wilgoć ust na swoich wargach…
Pragnę kochać się z nim do utraty tchu… ale niestety jak na razie sama muszę kłaść się spać… 


niedziela, 25 września 2011

To drżenie daje mi stałość. Ja to wiem. Co tracę, znika na zawsze. I blisko jest.


Gdy wróciłam z dworca, na zegarku 2.19 w ustach jego smak. Zrezygnowałam z herbaty by dłużej czuć jego smak… mokry przyjemny pocałunek na koniec… tak przyjemnie na koniec wessał moją dolną wargę… kierowca powiedział do niego by z żoną/ dziewczyną się pożegnał…
Od owej prowizorycznej rozmowy czwartkowej dalej spotykaliśmy się każdego dnia. W piątek przyszedł ok. 8 rano szukaliśmy pracy, jeździliśmy po agencjach… było warto bo znalazł prace… w Holandii. Do mnie się jeszcze mają odezwać…
W piątek też było bardzo miło. Nie liczę dni, ani godzin, wszystko było tak miłe… najlepsza jest jego bliskość która daje mi poczucie bezpieczeństwa…
W sobotę miał przyjechać ok. 20 był przed 16 z torbami… zanim poszliśmy do mnie pospacerowaliśmy sobie w celu nabycia golonki. A że późna godzina – bo zamykają o 14 ewentualnie 15 pospacerowaliśmy sobie po mieście… była piękna pogoda słoneczko świeciło i ciepło było. Sparecerk w poszukiwaniu mięsnego z golonką… miło mi, że r@ tak bardzo smakuje moja potrawa…
Po przybyciu do domu czułam jaki jest spięty, wystraszony. Cały sztywny przesiąknięty lękiem przed Holandią siedział w fotelu usiłując się skupić na filmie, gdy ja krzątałam się przy mięsie.
Boje się na ile jego stan wynika z jego nastawienia a na ile są to uzasadnione obawy…
Widziałam go przesiąkniętego lękiem przed Holandią ten widok nie był niczym miłym dla mnie. Chodź z drugiej strony to sa jego doświadczenia i uczucia. Moje mogą być zupełnie inne. W końcu to czego się boimy, o czym myślimy przyciągamy to.
W łóżku i prawie przez cały czas dawaliśmy sobie mnóstwo czułości r@ bardzo przeżywał ten wyjazd spięty i niestety nie udało mi się go do końca zrelaksować. Pokazywał zdjęcia dzieci, wspominał miłe chwile. Szkoda ze jest taki bezkrytyczny wobec siebie i tylko żonę obwinia. Może to za świeże, może jeszcze przyjdzie refleksja, że też zawinił bo takim 100% aniołem to to on nie jest. Z tego co opowiadał, a ile jeszcze by ex małżonka dodała?
Przez nasze czułości zaniedbałam golonkę, więc się trochę spiekła w piekarniku. I tak była pyszna, szkoda tylko że tak mało;) było.
Na koniec r@ siedział w fotelu, ja mu na kolanach i słuchaliśmy muzyki, przytulając się i całując…
O 1.30 wyszliśmy ode mnie; szliśmy na dworzec ciemną zimną nieprzyjazna ulicą.  Gdy czekaliśmy na busa przytulaliśmy się trzymałam go za rękę, starałam się być przy nim i wspierać go. Czułam się tak niesamowicie dobrze gdy trzymałam go za rękę, gdy przytulałam się… w jego ramionach czuję się taka drobniutka moja rączka jest taka mała w jego ręce. Powiedział że moja rodzina niesprawiedliwie mnie ocenia, wcale mnie nie zna i nie wie kim w ogóle jestem.
Bus spóźniał się targały mną emocje, i myśli, czułam się rozerwana pomiędzy swoja przyjemnością przebywania z nim czułości rozmów, i ogółem wspólnego czasu; a jego dobrem, w końcu nie życzę mu bezrobocia.... Było jasne, że gdyby bus nie przyjechał ta noc była by nasza. Ale z drugiej strony wiem, że musi zarabiać pieniądze by pokryć swoje zobowiązania.
Gdy przyjechał bus wysiadł sympatyczny kierowca, miałam mieszane uczucia gdy pakowali jego bagaże… na koniec powiedział by r@ pożegnał się z żoną/dziewczyną. Ten szybki intymny, mokry, smaczny pocałunek…
Gdy wracałam do domu sama zziębnięta czułam ogarniające mnie zimno. W domu zaczęłam pisać notkę przychodziły kolejne smsy od r@. W efekcie zmęczona usnęłam…


środa, 21 września 2011

zabawka

Jestem zaskoczona jego zachowaniem. Naprawdę nie spodziewałam się tego po nim. Napisał:
- Co robiłaś dzisiaj?
- chyba nie jesteś zła?
- skoro nie odpisujesz to w porządku żegnaj
Później rozmawialiśmy dowiedziałam się że traktowałam go jak zabawkę, że on nie ma 15 lat żeby za babą biegać. Nawet nie podał mi przykładu.
- smutno mi – napisałam
- nie mogę cie rozgryźć masz 2 różne oblicza
 - spędziłem z tobą wspaniałe chwile nigdy ich nie zapomnę bez względu na to czy byłem dla ciebie kimś bliskim czy zabawką
Popłakałam się gdy to usłyszałam. R@ uważałam za bliską mi osobę, za może nie przyjaciela ale kogoś bliskiego od kogo otrzymuję i daję wsparcie. Martwię się jego myślami samobójczymi. Przeżywam to co on do mnie mówi a tu nagle słyszę ze ja traktuję go jak zabawkę!
Nie rozumiem go nie wiem co się stało?! Co o tym wszystkim myśleć…
Jak się czuję? Podle paskudnie wstrętnie obrzydliwie i chce mi się rzygać na to wszystko! Po prostu jest mi niedobrze, jest mi źle.
Mam nadzieje że najbliższe spotkanie odbędzie się jak najszybciej i mądrze to wszystko się potoczy. Boje się by nie płakać i nie poniosły mnie emocje. W końcu i tak czuję się źle z tą całą sytuacją. Płakać mi się chce. Nie mam sił na płacz już.
r@ to chory ostro zaburzony człowiek i teraz już wiem co znaczył owy lęk i strach. To strach przed zranieniem. Ustępował pragnieniu bliskości i czułości…


- Wy, Polacy - mówi Amerykanin - powinniście mieć w herbie kangura! - Dlaczego? - pyta Polak. - Bo podskakujecie z pustymi torbami - pada odpowiedź. - Taaaa? A wy, Amerykanie, powinniście mieć w herbie amorka. - A to czemu? - pyta Amerykanin. - Lata to po świecie z gołą dupą, strzela do wszystkich i twierdzi, że to z miłości.

Zawód, smutek, rozgoryczenie i niesmak to jest właśnie to co ja czuję… wszystko było miło i fajnie bla bla bla… do czasu….
Gdy on czegoś potrzebował byłam otwarta na jego potrzeby. Moje nie istniały. Liczy się tylko on i jego potrzeby.
Owszem miłe są jego telefony czy coś jadłam  potrafi coś kupić na obiad ale ja to muszę zrobić… i zostaje z garami do umycia. Sama.
Było dobrze gdy przyjeżdżał bo było mu wygodnie: usiąść być obsługiwanym… ale… wystarczyło że… poprosiłam, zaproponowałam potrzebowałam czegoś….
Zaproponowałam żebyśmy gdzieś wyszli odpowiedź
- a jak nas ktoś zobaczy?  - usiłując posiać strach…
- akurat ci na tym zależy… coś ściemnisz wymyślisz na poczekaniu, przecież jesteś w tym dobry…i przeszłam do propozycji wyjścia w drugie miejsce…
- ale ty  wiesz, ze ja nie mam pieniędzy
- sam powiedziałeś że 20 złotych to jest nic.
Zatkało kakało.
Wieczorne eski:

- Oglądam film piękna kuzyneczko. Na ale kino leci omen klasyka gatunku.

- Ah stara wersja. Widziałeś remake?

- Nie ale chce ci powiedzieć, ze jesteś zajebista babka

- I tak biedne rotki mają wyrabianą opinie

- Jesteś zajebiście wyzwoloną babką lubię cie

- Dlatego wybierzemy się do (tu moja propozycja)

- Nie rozumiem sms wyjaśnij dlaczego cały czas myślę tylko o tobie nie wiem co się ze mną dzieje

- Napisałam że skoro lubisz mnie też lubisz sprawiać mi przyjenośc

- Mam super pomysł jutro ci powiem co miłej nocy
- Co porabiasz?
- Brakuje mi ciebie
- Na co masz ochotę?
Pała
(moja propozycja wyjścia)

No i generalnie na tym się znajomość zakończyła bo od wczoraj się nie raczył nawet odezwać.
Pomijam już moją prośbę o to żeby mnie podwiózł w pewne miejsce bo muszę ważną sprawę uregulować…. No tak zapomniałam ja mam potrzebę nie on. Przecież kawałek mięsa nie ma potrzeb.
Przykro mi, że jak widać ulotnił się gdy tylko śmiałam go o cokolwiek poprosić…
A może nie…?


niedziela, 18 września 2011

kocha, lubi szanuje, nie chce nie dba żartuje...

Siedzę sama w fotelu słucham Kenny G, i popijam ciepłą herbatkę. Czuję smutek, zawód przykrość i zastanawiam się czy jeszcze chcę r@ widzieć?
Czuję się przez niego manipulowana w dość prosty a jednocześnie niski podły i perfidny sposób. Opowieści o jego myślach samobójczych o tym, że miejsce wybrał… zaczynam odbierać z coraz większym dystansem, i bardziej rozpatrywać w kontekście manipulacji. To manipulator! Do tego dochodzą jego gatki że matce mówił gdzie był! To co on taki głupi? Tyle lat żonę zdradzał potrafił się kamuflować a teraz nagle przed mamusią nie potrafi?! Coś mi tu nie gra! Tym bardziej że motywy myśli samobójczych oraz zwierzeń trwa już jakiś czas. Mówiłam mu by powiedział że … no cokolwiek ale nie spowiadał się gdzie był może jeszcze i powie co robił?!! Powiedział że nie wie co powiedzieć to mu podpowiedziałam. Wściec się można jak prawie 40 letni facet takie kity żeni!!!! Tyle lat zdradzał żonę chlubi się że ani jednego razu ona nie może mu udowodnić aż tu teraz nagle teraz nie wie co mamci powiedzieć to mówi prawdę…. Z myślami samobójczymi to gorsza sprawa i mam nadzieje że nie sa prawdziwe martwię się o r@ mimo wszystko. Adam też mówił podobnie przed śmiercią. Wspominał że się powiesi, w końcu go znalazłam… dlatego nie lekceważę. Ale z drugiej strony r@ wie o tym…
Po ostatnim spotkaniu nie odzywał się napisałam eska jak się czuje? Nie odpowiadał więc za godzinę zadzwoniłam. Napisał, że „nie moge teraz rozmawiać a czuje się fatalnie mam niesamowitego doła”
„myślę, że jesteś dla mnie za dobra jest mi wstyd że jestem takim gównem uważam że szkoda ciebie dla takiego debila”
Napisałam żeby przyjechał a on: „czuje się gorzej niż źle psychicznie chyba nie przyjadę nie chce się w tobie zakochać nie wolno nam wiem że myślisz tak samo”
„przyjadę jutro porozmawiać o nas a ty się zastanów jak widzisz nasz związek czy to tylko sex czy przyjaźń czy miłość nie wiem czego oczekujesz od tego romansu musze to wiedzieć koniecznie to jest bardzo ważne dla mnie”
Gubię się w tym wszystkim… co on czuje do mnie? Przed wyjazdem twierdził że zaangażował się uczuciowo, teraz że nie chce się zakochać…. Zupełnie jakby miał na to wpływ…



scenariusz...

wczoraj gdy robiłam notkę na bloga w mojej głowie narodził się scenariusz, owy scenariusz opiszę w dalszej części lecz nim do niego dojdę pragnę nadmienić iż on się zrealizuje i to nie długo.
Dziś dokładnie o 9.10 przyszło potwierdzenie, że r@ dostał smsa. 9.15 przyszła odpowiedź: „wróciłem nie udało się czy mogę dzisiaj cie odwiedzić”. Myślałam że oszaleję ze szczęścia!
Przyszedł tak stęskniony… uścisków nie było końca… potrzymałam go, więc nie od razu było wyrko… oj nie nie…
Obiadek mu smakował: piure ziemniaczane filecik z dorsza i kapusta kiszona.
Powiedziałam mu o scenariuszu dopytywał się, powiedziałam że gdybym uchyliła rąbka tajemnicy nie była by to niespodzianka… więc on wie tyle tylko że coś będzie i że on się na to zgodził. Ciekawe jak to wyjdzie… scenariusz wygląda tak:

W całym mieszkaniu będą paliły się świeczuszki, mnóstwo małych świeczuszek a z laptopa będzie sączyła się muzyka… otworzę mu drzwi seksownie ubrana w jeszcze nie wiem co...
Na początek pocałunki, później go rozbiorę i zwiążę… założę mu opaskę na oczy by wyostrzyć zmysły.
Z szuflady wyciągnę kadzidełka które zapalę zapalniczką, chcę by każdy mój ruch był dla niego nieprzewidywalny…
Nie chcę planować szczegółowo co z nim zrobię po kolei bo to wszystko będzie zależało od mojego nastroju i inwencji… chcę próbować różnych rzeczy, by na rozmaite sposoby dawać mu rozkosz… ciepła oliwka i inne narzędzia wszystko by doświadczył, rozkoszy…
Po wszystkim powiedzmy w przerwie gdy już go rozwiążę będzie pieczeń wołowa winko… właśnie niech kupi trochę wołowiny…
Wiem że bał się tego na coś się zgodził. Ciekawe czy się nie wycofa. Wiem że się boi widziałam ten lęk gdy zgadzał się widziałam jego niepewność… i lęk… ahhh żeby wiedział. Ciekawa jestem jego reakcji… i ogóle jak to wyjdzie…


piątek, 16 września 2011

Gdy głupi milczy, za mądrego poczytany bywa.- Salomon

minął piąty dzień bez smsa maila telefonu czy jakiegokolwiek innego znaku życia ze strony r@.
przejadłam mu się? Nie ma czasu o mnie myśleć? Swoją drogą to myślę że wypadało by napisać zwykłego smsa: gdzie jest co się dzieje jak podróż? Cokolwiek zwyczajny znak, życia. Jednak on milczy…milczy uparcie.
Ja napisałam; "co u Ciebie? Jak podróż? Jak układa Ci się? Myślisz czasem o...? Pozdrawiam". Jednak wiadomość nie doszła. Widać, że ma inny numer zagraniczny. Szkoda, ze nie pisze...
       Pamiętam mój lęk i niepokój przed spotkaniem. Stojąc w aptece bałam się spotkania, rozmowy mnie czekającej…
Gdy winda jechała serce waliło mi jak młotem wiedziałam że on czeka na klatce. Gdy otworzyły się drzwi wzięłam szybki głęboki wdech, zamknęłam oczy i wydech.
Wyszłam spokojnie, chodź czułam się osłabiona, i zlękniona. Gdy oczom moim ukazał się widok przystojnego seksownego faceta siedzącego na schodach czułam że chcę uciec. Weszliśmy do mieszkania odpaliłam mu kompa i uciekłam w bezpieczne miejsce… do kuchni. Myłam naczynia gdy on podszedł do mnie i po prostu mnie przytulił.
- co? – zapytałam
- przyszedłem do ciebie – jego zachowanie ukoiło mnie, ustąpił cały strach i lęk. Zrobiło mi się tak błogo. Głęboko wierzę że r@  jest dobrym wrażliwym człowiekiem. Jest jednak coś co nie daje mi spokoju. Nie chcę pisać co to jest gdyż na samą myśl skóra mi cierpnie. Wątpliwość gdyż nie byłam świadkiem jednak słyszałam od jego narzeczonej później żony dziś rozwódki d@. To było ponad 10 lat temu gdy d@ mi to powiedziała cała zesztywniałam. To było zbyt ciężkie bym podejmowała jakiekolwiek kroki, z resztą jakie kroki miałam podjąć skoro nie wiedziałam co w takiej sytuacji się robi po za tym nie byłam świadkiem? Powiedziała mi o tym raz, to było tyle lat temu a jednak odżyło. Nie daje mi spokoju. A jednak bałam się zapytać wprost. Po za tym to i tak by nic nie zmieniło… kolejna tajemnica rodzinna. Gdyby to była prawda to jak ona mogła żyć z nim? Skoro jej nie uwierzyłam to dlaczego ta informacja odżyła? Targa mną wątpliwość czy ten człowiek był by zdolny tak daleko się posunąć?!
Dzwoniła Alicja straszyła mnie ciążą. Jej słowa obróciłam w żart że będziemy wspaniałą rodzinką a r@ będzie chodził ze mną na szkołę rodzenia.
- za to się płaci
- ha! A jak związek wzmacnia – powiedziałam
Ala rzuciła słuchawką. Bo co miałam jej powiedzieć?
Dostałam znowu na hotelik czekoladowego labradora, chyba się przyzwyczajam do niego on cieszy się do mnie…


środa, 14 września 2011

Irena Kwiatkowska"To się zdarza"



Najpierw było "kocham, kocham",
aż ci się przejadłam trochę.
To się zdarza.. (Niestety!)
No i rzucić mnie masz zamiar
jak tę skórkę od banana!
To się zdarza.. (Jak skórkę..)
Nie zatrzymam ciebie siłą,
idź i zrujnuj naszą miłość,
lecz uważaj..! (Uważaj co ci powiem..)
Za postępki złe człowieka
kara losu czasem czeka.
To się zdarza. (Tak!)

Kochanie zrozum dobrze mnie,
ja ci nie życzę wcale źle,
lecz za ten mój tłumiony płacz
może coś złego ci się stać!

Możesz idąc równą drogą
złamać sobie w kostce nogę.
To się zdarza (Aj, boli!)
A do tego, nie daj Boże,
przednie ząbki wybić możesz.
To się zdarza.
Mogą sprzedać ci czasami
tubkę lodów z gronkowcami.
To się zdarza. ("Lody nadziewane, lody..!")
lub na przykład porcję **tki (??)
A w niej sporą część żyletki!
To się zdarza..

Kochanie zrozum dobrze mnie,
ja ci nie życzę wcale źle,
lecz za ten mój tłumiony płacz
może coś złego ci się stać!

Mogą ukraść ci w tramwaju
całą pensję i zegarek.
To się zdarza.. (Malinowskiemu,
temu z 3. piętra, ale mniejsza o to..)
Trafny kupon totolotka
może wiatr ci zdmuchnąć z okna.
To się zdarza.. (I milionik fiuuu!)
Możesz w biurze swym niechcący
dyrektora w odcisk trącić
("O, przepraszam, to się zdarza!")
Albo usiąść i fatalnie,
zgnieść kapelusz personalnej.
To się zdarza.. (Nowiutki,
wiosenny na nic. Na nic!!)

Kochanie zrozum dobrze mnie,
ja ci nie życzę wcale źle,
lecz za ten mój tłumiony płacz
może coś złego ci się stać!

Możesz wierzyć lub nie wierzyć,
lecz na tobie mi zależy,
bo cię lubię.. (A gdzie tam,
gadam, kocham go przecież!)
I dlatego tak bym chciała,
byś zrozumiał i nie działał
na swą zgubę! (Nie działaj..!)
Teraz przemyśl sobie wszystko,
a postąpisz oczywiście
jak uważasz. (Zobaczymy..)
Mimo wszystko mam nadzieję,
mam nadzieję, że zmądrzejesz,
To się zdarza!
(To się zdarza, co..?
Zmądrzeje, prawda..?
I wróci, wróci!!
Uch, kochani jesteście!





niedziela, 11 września 2011

źle mi bez Ciebie...

przed spotkaniem czuję lęk, stres serce bije jak oszalałe boje się go. Bo teraz właśnie może mnie skrzywdzić zadać ból. Dopuściłam go zbyt blisko zamiast trzymać na bezpieczną odległość. Seks? Otwarte uda nie zawsze otwierają bramę do duszy. Zły trop.
Amelia o ile nie miała racji w kwestii poprzedniej o tyle czuję że może mieć racje co do pustki jaka mi pozostanie gdy on wyjedzie.
W środę byłam na spacerze z psem gdy zadzwonił, czy może się za 10 minut pojawić. Powiedziałam ok. Po drodze wstąpiłam do apteki po plastry. Telefon, żebym go do domu wpuściła. Miła świadomość że czeka na mnie… kolana mi się uginały, serce waliło jak młotem a winda nienaturalnie wolno jechała… On siedział na schodach taki wielki… czysty i pachnący. Sama nie wiem jak miękkie nogi utrzymały ciężar ciała…
W domu zaczęliśmy się całować….
Uwielbiam gdy leży na mnie, całując po karku. niemalże identycznie jak ja przeżywa rozkosz, orgazm…
W czwartek gdy jak zwykle zadzwonił, powiedział że jest na zakupach na wyjazd i że chce mnie odwiedzić.
Otworzyłam drzwi kuzynowi i schowałam się w kuchni, wiem, że to głupie. Z bezpiecznego miejsca zaproponowałam coś do picia krzątając się po kuchni. Podszedł do mnie i przytulił się od tyłu do mnie, uspokajasz mnie powiedział… zrobiło mi się miło…
Jak zwykle rozmawialiśmy, piwko dobre jedzenie… i te jebane telefony od klientów. Z ramiom r@ musiałam natychmiast przeobrażać się w profesjonalistkę. Taaak.
- ja tu się obijam przesiaduję u Ciebie całymi dniami oglądam filmy a Ty cały czas walczysz!
Hmmm sama nie wiedziałam co  odpowiedzieć na taki text, który na dobrą sprawę sama nie wiem co miał znaczyć.
Jeszcze w łóżku mówiłam że będę tęskniła że się upiję z tęsknoty…
Przed przyjściem klienta czułe pożegnanie, życzenia powodzenia jakbyśmy się nie spotkali…
Dostałam owczarka niemieckiego fajny psiak. Właściciel straszył że nie będzie chciał jeść będzie wył i strasznie ciągnie. Ale rzeczywistość na szczęście pokazała inaczej.
W tym wszystkim nie daję sobie czasu na tęsknotę… staram się.
Od razu zadzwoniłam do Sylwii.
Idąc na przystanek dostałam telefon od r@ pytał jak się czuję. Powiedziałam że dobrze i cieszę się że mogłam być z nim tak blisko i że było to także dla niego wspaniałe…
Czyżby chciał sprawdzić czy naprawdę schnę z tęsknoty?
Za około godzinę piłyśmy z Sylwią piwko w knajpie, było tak ciepło zacisznie a zimne piwko z sokiem w towarzystwie Sylwii smakowało wybornie.
- musze przyznać, że wyładniałaś czyżby chodziło o faceta? – zapytała
Gdy powiedziałam jej prawdę ucieszyła się pytając kim jest co robi i w ogóle zatkało ją; zmniejszała się pytając o pokrewieństwo. Ale cieszyła się moim szczęściem. Radziła by cieszyć się z tego co było i zapomnieć. Z tego tyle dobrze, że może mnie ściągnie gdzieś za granicę.
Ma Sylwia racje.
Około 7 zaczęły się pierwsze smsy, a jak tam zwierzaki w hoteliku i w ogóle. Później był sms na który nie wiedziałam co odpisać… trochę się nie swojo poczułam, i następny za 10 minut:
„a tak w ogóle to życzę ci udanego weekendu napisze do ciebie z dani lub innego kraju może przyjedziesz do mnie powodzenia i trzymaj się”
W odpowiedzi wysłałam upewniającego smsa że rozumiem że się nie zobaczymy a on na to:
„wybacz ŻE ŻEGNAM SIĘ W TEN SPOSÓB ALE OSOBISTE POŻEGNANIE JEST DLA MNEI ZBYT TRUDNE PONIEWAŻ ZZAANGAŻOWAŁEM SIĘ UCZUCIOWO CHOCIAŻ OBIECAŁEM  NIE ANGAŻOWAC SIĘ UCZUCIOWO PRZEPRASZAM ZAWIODŁEM”. Może to błąd, że odpisałam mu: „skarbie Wisz, że każda chwila w TWOICH ramionach jest dla mnie cenna. Tęsknię”
Fakt że tęsknię nie znaczy że tak jak mówił będę siedziała i płakała za nim w pustych ścianach. Podczas gdy on będzie miał łatwiej z uczuciem bo będzie walczył o przeżycie… śpiąc w aucie i szukając roboty.
Wczoraj była u mnie koleżanka pośmiałyśmy się, normalnie zawsze jak jest u mnie to boki zrywać.
Muszę się otrząsnąć i zapomnieć o r@. Przy okazji spędów rodzinnych unikać r@ bo nie wiem czy na tyle dobrymi aktorami jesteśmy. On nie docenia swojej siostry i mamy.
Już ja widzę, że inaczej na mnie patrzy, innym tonem mówił do mnie od zawsze ale teraz zmienił na jeszcze niższy.


piątek, 9 września 2011

usycham

gdy przyjechał do mnie po raz pierwszy, drugi i kolejny było miło. W pracy myślałam o nim całą noc. Myśli tysiące kłębiło się w mojej głowie. Morale, tajemnica, czy to się wyda? Lęk. To niedorzeczne…
Prawdę o ile nie on, ja na pewno się nie zdradzę (nie utrzymuje kontaktu z rodziną więc nawet nie miała bym kiedy) mogą wyczuć, na jakiejś okazji pt: "zjazd rodzinny"... 
W niedziele było jak zawsze… wyszliśmy razem był ciepły wieczór. Przed jego autem rozmowa ujawniła wiele: że myślał o mnie jak był za granicą, też marzył o mnie przytaczając różne sytuacje. W życiu bym nie pomyślała, że mogę być tak odbierana. Jeszcze gdy byłam baaardzo młodziutka… powiedziałam mu swoją wersje… okazało się że pragniemy i pragnęliśmy siebie nawzajem, lecz nie jedna rzecz powstrzymywała nas. Z mojej strony może nie było tak intensywnie: po prostu gdy go nie widziałam nie było go. Oczywiście było kilka imprez po których sobie o nim pomyślałam lecz to szybko mijało. On przeglądał moje zdjęcia, myślał, fantazjował. Niepewność? Czy się wyda?!
Jednak wróciliśmy do mnie…
Przyjeżdża codziennie. Dostaję od niego kupe smsów: „jesteś wspaniałą kobietą”, „ciągle o tobie myślę”, „będzie mi źle bez ciebie”, ”chciałbym zostać u ciebie na noc ale jestem szpiegowany”, „dziękuję ci za wsparcie w trudnym momencie życia”, „na samą myśl o tobie mi staje”, „ja dzięki tobie również (się dobrze czuję) dawno się tak nie czułem obym się nie zakochał a tak w ogóle uspokajasz mnie jest mi z tobą dobrze”, „w rzeczywistości jesteś dużo lepsza niż w marzeniach”.
Uwielbiam gdy siedzi na fotelu a ja na nim, wtulam się w jego silne ciało i rozpływam ze szczęścia…
Zwierza mi się z bólu jaki sprawiła mu żona zostawiając go. Obróciła kota ogonem zarzucając mu prace za granicą, dołowała i zabrała dzieci. Teksty jakimi cytuje byłą żonę zastanawiają mnie za co ona go tak nienawidzi?! W sumie wszystko ma swoje granice ale wydaje mi się że oboje je przekroczyli, i zdrowiej że nie są razem. Żal mi dzieci.
Zwierzał się z myśli samobójczych, że chce się powiesić. Bez dzieci nie daje rady, bezrobocie szukanie pracy za granicą…
Jego brat się zapił dwa lata temu, siostra się leczy on ma myśli samobójcze - kurwa nie chciała bym go stracić…
Schnę z tęsknoty, jestem fizycznie lecz mnie nie ma…


poniedziałek, 5 września 2011

Samotność zdaje się być jedynie cieniem istnienia - zasłyszane


Byłam w nocy w pracy i muszę przyznać że chyba za bardzo nie nadaję się do tej pracy. Mimo że czułam wiem że i tak się nie odezwą a numer wzięli odruchowo. Masakra. Nie dość że praca w nocy to jeszcze za takie kurde grosze.
jak wróciłam do domu od razu wyszłam z psem, w domu tylko zmycie makijażu i upragniony słodki sen…
Wstałam około 12 kot uporządkował kuchnie…. Niestety po swojemu: jak zwykle siatki porozrzucane, kosz na śmieci leży, puszki z kocimi karmami leżą, karmy powysypywane.. Posprzątałam i poszłam z psem… masakra, jak mi się nie chciało ale obowiązek to obowiązek.
Odezwał się amant z którym spotkałam się tydzień temu. Chciał się spotkać. Żal.
Aha – jest jeszcze jedna kwestia nie dająca mi spokoju, po prostu wymknęło się spod kontroli. Nie to kłamstwo: po prostu się stało co stać się miało z tym to była jedynie kwestia czasu.



piątek, 2 września 2011

pierwsza notka


zaplanowałam że pójdę jutro na imprezę. Tak pójdę do pracy. Jak się sprawdzę to zostanę. Co to się porobiło, że już nie można normalnie pracy dostać tylko coraz bardziej skomplikowane rekrutacje.
Dostałam psa na hotelik, i jestem zadowolona bo znam tego psa i wiem że na pewno takich problemów jak z poprzednim być nie będzie.
Był mój kuzyn obiadek pogadaliśmy  i do domku. Koleżanka straszy mnie, ze może to w pewnym momencie wymknąć się spod kontroli. Nie, to obrzydliwe! To prawda, że zawsze i od zawsze rozmawiało nam się bardzo dobrze na totalnym luzie, co z resztą do teraz on podkreśla, ale czym innym jest otwarta rozmowa czym innym zbyt bliski kontakt…
Głód emocjonalny jaki czuję sprawia że cieszę się z wizyt, ale to naturalne gdy ktoś mieszka sam.