piątek, 27 stycznia 2012

Pieniądze szczęścia nie dają ale bez nich nie da się żyć. Chyba, że jest się amiszem.

Wczoraj Robert miał iść do pracy na drugą zmianę, miał wziąć zaliczkę od szefa, dziś mieliśmy iść do markeciaka na zakupy gdyż po otwarciu lodówki niedługo będzie jedynie światło. Dlatego mieliśmy dziś iść na zakupy.
Wczoraj Robert miał wrócić około 23. wrócił około 1 w nocy. Najebany z butelką wina i roztopionymi lodami. Miałam ochotę mu przywalić tą butelką w ten poniemiecki sagan – jak na głowę zwykł mawiać mój ojciec. Nie wiedziałam co zrobić w tej sytuacji…
Rano zapytałam jak zaopatruje się na pójście po zakupy a on, że w ogóle się nie zaopatruje, bo w styczniu nie ma zaliczek, bo t miesiąc rozliczeniowy. Kurwa co za ściema. Udam głupią i poczekam do jutra bo niby ma pożyczyć mu ktoś… zapytałam jak on widzi jedzenie, bo nawet chleba nie mamy a co dopiero mówić tutaj o obiedzie. Stwierdził, że tyle na chleb i wędlinę będzie miał. I faktycznie razowy z cebula i wędlinka została przez Roberta zakupiona.
Dostałam dziś paczkę ze srteetcomu. Dostałam się do akcji kapsułek piorących Ariel. W ramach akcji dostałam opakowanie 16 mieszanych kapsułek do jasnych i ciemnych dla mnie i 16 próbek oraz książeczka i ulotki by podzielić się ze znajomymi. Dostałam kolejnego psa, sznaucera miniaturkę o wdzięcznej nazwie „kefir” słodki psiak. Wiem, że bez pomocy Roberta tych dwóch seterów nie dam rady wyprowadzić a co dopiero trójki…
Dobrze, że pieniążki wpadły…
Byłam dziś z Sylwią w Fantomie. Kurwa jak ja dawno nie byłam, ostatnio chyba jeszcze, za żywota Adama. Sauna oczyszczająca, parowa nawilżająca i dżakuzi… wyluzowane poszłyśmy na hamburgera, wiem, że zdrowo hahahah. Gdy włączyłam komórkę przyszła informacja, że Robert dzwonił. Później przyszedł sms: jak tam w wodzie. Później dzwonił kiedy w domu będę. Gdy skończyłyśmy buszować po sklepach wracałam do domu zadzwonił Robert, kiedy będę bo nie może się do domu dostać. Dobrze, że zjadłam z koleżanką na mieście, bo na pewno nie będę do domu kupowała! Dlaczego stale ja mam żarcie kupować! Niech Robert się poczuje! Dlatego nawet chleba nie kupowałam! Koniec jedzenia za moje!
Pijany, z Brylem i jeszcze jednym kolegą chlali… ciekawe skąd ma pieniądze, skoro mówi, ze nie ma… fajeczki były ale kolega mu ukradł… poszedł smutny spać. Prosił żebym mu na fajki pożyczyła. Dlaczego mam mu pożyczyć skoro czekam już na zwrot dychy za fajki… tak w ogóle co on sobie wyobraża, do cholery!
Pralka skończyła zaraz okaże się co warte te kapsułki. Normalnie bym ich nie kupiła bo używam niemieckiego proszku. Ale skoro tu za darmo dostałam trzeba wykorzystać.
Też jestem ciekawa jak Sylwii się spodobają. Oczywiście, że się podzieliłam.
To spotkanie z nią było mi potrzebne, fajnie spotkać się pogadać, pośmiać…



3 komentarze:

  1. o tak spotkania z przyjacióka w takim miejscu sa bardzo relaksujace a do tego smiech :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. faktycznie niemiło zaskoczył wracając najebany...też bym się wkurzyła, jakbym czekała i czekała a go nie ma i nie ma...
    przydało ci się na pewno takie wyluzowanie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kobieta niewierna29 stycznia 2012 08:53

      Coś niezbyt rozsądny ten Robert.Taka postawa słabo wróży na przyszłość. Do sałatki dodaję oliwę z oliwek, sok z cytryny i pieprz.

      Usuń