środa, 11 stycznia 2012

„nie pisz bezrobotny! Pisz specjalista do spraw kryzysowych metod gospodarowania nadwyżką wolnego czasu”

Robert napisał, że jest u Bryla, ja się nie odezwałam, kusił whisky, i jeszcze trzy inne smsy wysłał, dzwonił ale ja się nie odezwałam. Nie miałam ochoty.
Spotkałam się z Sylwią, poszłyśmy na pizzę i piffko, opowiedziałam jej o Robercie, ona mi o kłótni z narzeczonym. Zadzwoniła pani, że już czeka na mnie i psa mi chce zostawić, więc wybiegłam, koleżanka czekała na mnie., ale szybko wróciłam… Przesiedziałyśmy przegadałyśmy chyba łącznie z 6 godzin… z tego wniosek, że trzeba się częściej spotykać.
 Gdy wróciłam jakiś dołek mnie dopadł… poszłam z psem na prawie godzinny spacerek. Kupiłam sobie trzy piffka, i sączę je teraz po nocy… ale mam paskudnego doła…  powinno dobrze się spać…  po tych piwach… tak mi smutno i źle… niby nic się nie stało nowego złego stara bida, więc dół sam po prostu przyszedł…


2 komentarze:

  1. kobieta niewierna11 stycznia 2012 10:02

    Nawet po najgorszej burzy zawsze wychodzi słońce.

    OdpowiedzUsuń
  2. źle dlatego, że właśnie nic się nie zmienia. stagnacja jest najgorsza.

    OdpowiedzUsuń