Robert napisał, że jest u Bryla, ja się nie odezwałam, kusił whisky, i jeszcze trzy inne smsy wysłał, dzwonił ale ja się nie odezwałam. Nie miałam ochoty.
Spotkałam się z Sylwią, poszłyśmy na pizzę i piffko, opowiedziałam jej o Robercie, ona mi o kłótni z narzeczonym. Zadzwoniła pani, że już czeka na mnie i psa mi chce zostawić, więc wybiegłam, koleżanka czekała na mnie., ale szybko wróciłam… Przesiedziałyśmy przegadałyśmy chyba łącznie z 6 godzin… z tego wniosek, że trzeba się częściej spotykać.
Gdy wróciłam jakiś dołek mnie dopadł… poszłam z psem na prawie godzinny spacerek. Kupiłam sobie trzy piffka, i sączę je teraz po nocy… ale mam paskudnego doła… powinno dobrze się spać… po tych piwach… tak mi smutno i źle… niby nic się nie stało nowego złego stara bida, więc dół sam po prostu przyszedł…
Nawet po najgorszej burzy zawsze wychodzi słońce.
OdpowiedzUsuńźle dlatego, że właśnie nic się nie zmienia. stagnacja jest najgorsza.
OdpowiedzUsuń