Napisze jeszcze raz: sąsiad ma kolegę, tego kolegę zwanego żoną ze względu na to, że lubi jakby to delikatnie ująć się do kogoś wprowadzić… siedzi długo, to znaczy aż nie zostanie wyproszony… mój sąsiad miał naprawdę problem, bo ten kolega nazwijmy go Robert przesiadywał u niego długo i często. Jasne, oczywiście Robert stawia i stawiał ale wszystko ma swoje granice, mam tu na myśli jego obecność. Nawet żartowałam do kurczaka, który mnie tam prosił o jakieś nie wiem pieniądze, papierosy, czy nie wiem co ja mu odpowiedziałam, że „Robert zawsze ma, i chętnie postawi, tylko musi liczyć, że co najmniej z tydzień posiedzi.”
Ja zastanawiam się do czego ja jestem Robertowi potrzebna. Dziś była dość nierówna walka, bo ja w końcu powiedziałam mu co myślę, jak go odbieram i w ogóle a on, że mnie kocha i w ogóle. Powtarza to często… dlatego, że jeszcze mnie nie miał…? I nie chcę by miał! Owszem pieszczoty, miłe słowa są mi potrzebne… jednak, nie chcę sexu, nie z nim. Teraz jakbym słyszała jego głos w swojej głowie: „przed czym ty się tak bronisz?” stosuje podobne techniki negocjacyjne do moich… przerywniki zmiany tematu. Może to go fascynuje. A może i oczy, na temat których już piał latem… nie ważne. Dziś wyskoczył z propozycją, wspólnego zamieszkania u mnie… no aż mi się w głowie zakręciło!
Owszem ten pierwszy, może i drugi raz… te delikatne pieszczoty to działało na mnie dość mocno. Teraz jest to dla mnie bardziej byle co… ten człowiek mi się nigdy nie podobał… teraz wiem czego on chce: wprowadzić się do mnie. A gdy go zapytałam wprost to powiedział że ja go interesuje. Myśli, że zrobi ze mnie głupią i będzie robił co chciał jak z kurczakiem?! Chyba go Bóg opuścił! Gdyby się mną interesował zainteresowałby się będąc u Bryla stawiając piffko… czego i ja się napiję? Widząc że mnie boli brzuch… jakaś pomoc/zainteresowanie/ a z jego strony tylko pieszczoty i czułe słówka tym przejawia największe zainteresowanie. Ale o co tak naprawdę mu chodzi??
Przeraziło mnie gdy powiedział mi o której do domu wróciłam, tego pamiętnego dnia co wróciłam z Wielkopolski. 20.13 – taką godzinę podał mi Robert. Przeszły mnie ciarki po plecach, zapytałam skąd o tym wie. A on, że o tej godzinie zapaliłam światło… przeraża mnie to.
Swoją drogą to musi miecz jakiegoś świra na moim punkcie skoro potrafił wydzwaniać i wypisywać… byle bym przyszła do Bryla gdzie i on jest/będzie.
Teraz pisze mi, oczywiście też bym przyszła do Bryla czy kurczaka, ale i smsy, ze mnie kocha, lub takie których nie do końca rozumiem: „asfaltowa droga, węzełek mój niosę drobiazgów kilka na dnie pak kwiatu zasuszony dobrą muzykę i fotografie wspomnień u bram zatrzymam pochód dalej sam pójdę to ja jestem w życiu następny a wy po mnie”
Nie wiem nie rozumiem…
Dziś dzwonił i pisał bym przyszła do kurczaka, bo on właśnie u niego jest… tja jasne nie mam co robić tylko czekać na Roberta…
Ale w końcu poszłam do Bryla, siedział Robert….{historia skrócona} gdy Bryl dał do zrozumienia, że się chce spać kłaść Robert powiedział do mnie że tym razem dokończy i że dziś mu nie ucieknę, nie tak jak zawsze, i faktycznie szedł blisko za mną… jakby chciał wśliznąć się za mną do mieszkania, ja tymczasem poszłam w kierunku windy by wcisnąć przycisk, Robert zabierał się za moją szyję, odepchnęłam go zjechaliśmy na duł, gdzie go pożegnałam…
Jakąś godzinę po tym dostałam smsa od Roberta: „ Mijamy się na ulicach W autobusach tramwajach mijamy się z sensem z prawdą przeznaczeniem, celem… w końcu przemijamy”
Dziś o 8 rano miał wyjechać… buahahahaha zadzwonił do mnie o 11.29 z informacją że zaspał… na ten wjazd i że około 12 będzie u Bryla. Mnie to nie dziwi, nie robi najmniejszego wrażenia, bo ja mu i tak nie wierzę…
i piosenka której bardzo często słucham, od kilku dni:
dzięki za komenty. ^^ ; **
OdpowiedzUsuńHmm,takie życie...oby tylko nie dac sie wykorzystac.Nie znosze interesownosci...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)