piątek, 20 stycznia 2012

Jesteśmy śmiertelni nie dlatego, że umrzemy, ale dlatego, że rozpoczęliśmy żyć. -Jerzy Leszczyński

Tytuł może zbyt optymistyczny jak na mojego blooga, ale co tam! Jak ustawiłam niech już zostanie;)
W moim stawiku się zadziało… jeszcze nie dawno mieszkałam z kotami. A w niedzielę będzie tydzień jak w sumie mieszamy razem. Jak na razie jest miło, ale wiadomo jak to na początku…
Jak na razie żadnego sexu, tylko przytulanie, i czułości. Śpimy razem, ale nie poznani do końca…
Wczoraj wybrałam się z koleżanką na pokaz philipiaka. O matko! Jak te denne żarty prowadzącego mi się dłużyły. Cudem udało mi się wymknąć do toalety, gdzie trochę posłuchałam muzy z komórki, ale w końcu trzeba było wrócić… i tak gadałyśmy z Sylwią. Robert wysyłał mi smsy, że tęskni, i kiedy będę, to miłe… gdy wróciłam odgrzał mi rosół który od mamy dostał, a później zrobił mięsko wieprzowe z bananami… szkoda że zapomniał o winku, ale szybko poszedł nadrobić niedociągnięcie… kolacja naprawdę przepyszna….
Dobra muzyka winko, taniec… w domu się nie pali, więc Robert wychodzi na balkon, a ja mimo, że nie palę chodzę razem z nim. To takie magiczne drapieżne i dzikie z prawie ostatniego piętra obserwować spowite w ciemności miasto.
Codziennie na zmianę robimy sobie pyszne obiadokolacje. Miłe to, i fajne codzienne przyrządzanie na zmianę smakołyków, dziś jego pora by przygotować kolacje. Ciekawe co wymyśli…


1 komentarz:

  1. proszę jak miło :)) fajnie czytac Ciebie spokojną ..pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń