niedziela, 29 stycznia 2012

Dla 60 gram kiełbasy nie warto trzymać całego wieprza.


Rano miałam ochotę na sex ale Robert... Poczułam się strasznie. Pieszczoty nie wystarczają mi. Przytulanie wtulanie jest ok., ale do pewnego momentu. Rano wyprasował sobie uprane przeze mnie ciuchy. Nie była atmosfera zbyt miła…
Poszedł niby po zakupy, i miał około godziny wrócić… zadzwoniłam za dwie godziny mówił, że idzie po chleb. Mijały kolejne godziny… zadzwoniłam do Roberta, włączyła się poczta. Poszłam do Bryla, na całą parę leciała muzyka. Nikt mi nie otworzył. Nawet słyszałam głos Roberta… że to ja pukam. Spakowałam rzeczy Roberta, z zamiarem zaniesienia mu ich do Bryla. Ale rozwalił mi się telefon poszłam z psem w poszukiwaniu naprawy, ale wszystko było pozamykane. Gdy wróciłam Robert, nie wiem czy obserwował czy wyczuł… usłyszałam, swoje imię, to Robert, z zakupami. 0,40 żeberek, chleb i chyba z 2 kg ziemniaków. Powiedział, ze idzie po papierosy.
Ja poszłam do marketu w poszukiwaniu naprawy komórek. Niestety nie uświadczyłam, okazało się że od ponad roku nie ma już tego punktu. Poszłam do spożywczaka, kupiłam jakąś wędlinę, herbatę, paprykę czerwoną i czekoladę na nerwy skołatane. Dostałam smsa od córki Bryla: „powiedz swojemu facetowi, żeby spierdalał spod moich drzwi! Mój ojciec śpi a ja z nim nie będę siedzieć” kurwa co za wstyd – pomyślałam. Przy kasie zadzwonił Robert, żebym go wpuściła. Powiedziałam, że nie ma mnie w domu. Obiecał, że będzie czekał na klatce.
Siedział i faktycznie czekał jak pies pod drzwiami. Poczułam się taka bezradna… wpuściłam go do domu, zrobiłam sobie gorącą czekoladę. Usłyszałam pukanie do drzwi… policja.
Czy ja prowadzę nielegalne schronisko? Potem wynurzyli się mili na co dzień sąsiedzi. Zwłaszcza stary pierdziel obok co mieszka, stary pierdziel zaczął napierdalac że psy ujadają i jest naszczane i nasrane na klatce. Powiedziałam, że może raz było, to sprzątnęłam, ale to dawno było…
Po za tym powiedziałam i pokazałam policjantom gdzie i jak było nasikane… tyle psów w bloku i niby tylko moje sikają… kurwa nielegalne schronisko… dobre sobie…
W nocy były pieszczoty, rano sex. Podbrzusze mnie całe boli… gdy Robert poszedł po buty do kurczaka zrobiłam sobie jeszcze raz. Ale ból podbrzusza mnie nie opuszcza. Kurczak nie wpuścił Roberta…więc poszedł do Bryla. Musiałam wyjść z psami sama. Wzięłam dwa setery i poszłam. Wróciłam poszłam do Bryla gdzie siedział Robert przy piffku. Oświadczyłam mu, że to co mówiłam w domu o sprzątaniu, to jest prawda i że trzeba posprztac. W odpowiedzi Robert zapewniał mnie że na pewno, na bank, jak wrócę będzie sprzątał. Ok. poszłam do żabki kupiłam sobie batona, na smuteczki… wracam oczom moim ukazał się piękny widok:
Robert, Bryl i koleżka r^ piją, wódeczka na stole i impreza wre! Powiedziałam, Robertowi, że jak zaraz nie przyjdzie przyniosę mu jego rzeczy. Powiedział krótko: „dobrze”. Wróciłam do domu odpaliłam laptopa, i napisałam Robertowi eska: „5minut. Jak nie to przynoszę twoje rzeczy”. 5 minut minęło; zebrałam z powrotem jego rzeczy spakowałam ponownie do reklamówki, tej samej co wczoraj, i zaniosłam mu do Bryla. Siedzieli popijając sobie Bryl się śmiał, cieszył się, ja wręczyłam Robertowi jego rzeczy, podziękował, a ja z uśmiechem życzyłam im udanej zabawy.
Za jakąś godzinę telefon, Robert dzwonił z telefonu Bryla:
- jak się czujesz? – usłyszałam zatroskany głos Roberta
- bardzo dobrze! – zapewniłam
Później były jakieś zapewnienia, że mnie kocha i w ogóle. 5 minut później czyli 11.38 następny telefon. Nie odebrałam.
Rozmawiałam przez telefon z Tomkiem. Dostałam kolejne zadania do zrobienia. Muszę się za nie wziąć bo mi zaległości narosły!
O 14.03 zadzwonił Robert, z innego numeru, coś pierdolił, że tęskni, że kocha i że nie mogłam mu tego zrobić!
Milczałam. Zapewniał ze mnie kocha, usiłował znaleźć kontakt, ale ja nieugięcie milczałam. W końcu niepewnie rozłączył się. Z jednej strony szkoda, że tak wyszło, ale z drugiej strony każdy ma wytrzymałość!
Jasne były fajne chwile: pełne magii „dymki” na balkonie, minetka około 5 rano, po nieprzespanej nocy pełnej pieszczot przy muzyce Mozarta minetka... Miły sen dwojga wtulonych w siebie ludzi. Pyszne śniadanka, dobre obiadki z Robertem… ale to już było! 




4 komentarze:

  1. fakt, czasem jak się ma ochotę ogromną na seks nic innego tego nie zastąpi...widzę, że się psuje...nie ma sensu chyba tego ciagnąć...

    i jak to, nasłali na ciebie policję? że co niby, komuś się psy nie podobają? paranoja...

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasem tak bywa że kończy się cierpliwość i nie ma powodu ze sobą walczyć...

    OdpowiedzUsuń
  3. nie wiem co napisac, na pewno czytajc to co piszesz o nim nie wyglada ciekawie..pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. michalc30.bloog.pl1 lutego 2012 13:31

    Witaj!
    Wiem, że nic nie wiem.
    Swoją drogą wielkiego majatku Robert nie ma, jeno jedną reklamowkę. a może to Jasiu wędrowniczek?
    Pozdrawiam serdecznie.
    Michał

    OdpowiedzUsuń