poniedziałek, 18 czerwca 2012

Nie wszystko możemy wszyscy - Wergiliusz


Laptop mi się popsuł… zadzwoniłam do kolegi (vel prawiczek) z tym problemem. Zaprosił mnie do siebie na 19 z laptopem.
Około 17 zadzwonił, że musi w pracy dłużej zostać i nie da rady. Dla mnie to jasny komunikat, że nici z jego usług, więc wybrałam się do serwisu. Czyszczenie z instalką miało mnie kosztować 150,- z instalką, po za tym na szybko, a nie ściema jak u prawiczka.
Przychodzę laptop powiedzmy czysty… a insalki nie było tylko „odchudzanie systemu”. Chcieli 150,- za to. No chyba ocipieli! – pomyślałam. W końcu stanęło na 127,- niby jak za czyszczenie laptopa. I tak słono, zwłaszcza, że z usługi nie jestem super zadowolona. Na koniec ten ich właściciel powiedział, że tu ludzie już nie wracają – to było w kontekście jakości usług. Jasne – pomyślałam. Macie tak drogo, że omijają z daleka… najtaniej – co prawda w innym mieście – widziałam za 80…
No cóż 127 to i tak dużo, ale znów nie 150… Heh… ale co zrobić jak się nie ma znajomości…
Prawiczek dzwonił następnego dnia z zaproszeniem, a później że odwołuje. To tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że serwis to była ostateczność. Tylko szkoda sporej kaski…
Byłam dziś u lekarki po zwolnienie chorobowe. Krótko mówiąc dziwna jej „klientela”, i ona sama dziwna… powiedziała mi, że to ostatni raz jak mi daje zwolnienie… Heh… i co dalej?
Kupiłam sobie dwie pary spodni w lumpku dałam 20 pln. Dobrze bo będę miała do biegania. Przy okazji fajny niedrogi lumpex odkryłam, z fajnymi markami…
W drodze na kolejkę zatrzymałam się przed wystawą i spoglądałam na aparat fotograwiczny, gdy nagle usłyszałam męski głos:
- miło na chorobowym?
spojrzałam nikogo nie było spoglądam w drugą stronę, a tu ten miły pan co chciał żebym złożyła na jego biurku podanie o zwolnienie... stanął profilem do mnie, z uśmiechem... po czym odszedł zanim skapnęłam się kto to....
Heh... nawet w miejscu publicznym nie potrafią się pohamować....
   Zwrotu podatku jeszcze nie dostałam… szkoda… ciekawe jak długo będę musiała czekać…
Mam jeszcze jeden problem z kablówką, otóż po śmierci Adama nie wiedziałam jak długo tu będę mieszkała, więc nie chciałam się wiązać umowami, więc płaciłam. A że Adam zostawił zadłużoną to musiałam płacić z góry za miesiąc.
Umówiłam się z Andrzejem, że on pokryje kablówkę, ale on najwyraźniej nie ma zamiaru zapłacić, a mnie nie stać na 180 pln. teraz widzę ile to kasy…. Przestałam płacić, szybko odcięli. Jest dług jak w momencie śmierci Adama. Zadzwoniłam do firmy i powiedziałam, że ich abonent nie żyje to dalej przysyłają mi smsy i dzwoni automat, żebym zapłaciła. Kurwa ja za każdy miesiąc jak korzystam zapłaciłam, a za Adama nie mam zamiaru płacić bo niby czemu?!
Teraz zastanawiam się co z tym zrobić?


5 komentarzy:

  1. michalc30.bloog.pl19 czerwca 2012 10:28

    Witaj!
    Jednym słowem - życie nie jest łatwe, ani usłane różami,
    Płacić trzeba niestety, bo na to ani, ani,
    Lepiej unikać domowe "złote rączki",
    Bo mogą przyprawić o atak gorączki.
    pozdrawiam serdecznie.
    Michał
    PS. Umiesz liczyć, to licz tylko na siebie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Napisać, złożyć wypowiedzenie na piśmie...
    Bo dług będzie narastał...

    Ciężko się komentarze u Ciebie pisze...
    Może zajrzyj tutaj
    http://klubkotajasna8.blogspot.com/2012/03/weryfikacja-obrazkowa.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Ech u Ciebie jak zwykle nie lekko... trzeba rozwiązać z nimi umowę w końcu nieboszczyk nie będzie płacił niby czemu Ty masz to robić... Cały czas trzymam kciuki żeby się wszystko odwróciło i było lepiej...

    OdpowiedzUsuń
  4. Weź wyloguj się i spróbuj wpisać komentarz u siebie.

    Weryfikacja obrazkowa powoduje,
    że ludzie unikają pisania komentarzy.
    Jest trudno wpisać te literki za pierwszym razem dobrze,
    że macha się ręką i nie wchodzi na taki blog...
    Wszystkie moje znajome blogi mają powyłączaną weryfikację.

    OdpowiedzUsuń
  5. Życie, może posłuchaj porad wyżej...pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń