sobota, 29 września 2012

„Niektórym interesom sprzyja znalezienie prawdy, innym jej niszczenie.” - Erich Fromm



Zastanawiam się nad braniem zaliczek. Tak jak spotkałam się winnym hoteliku przy rezerwacji 50%, i jak przyprowadzi psa to dopłaca resztę. Nie ma… jak chce pogadać jest telefon zaufania. Chce rezerwacje ok., nie ma sprawy, ale 50%. A nie, że termin zablokowany, komuś normalnemu, albo kilku osobom musiałam odmówić… krótka piłka: termin zarezerwowany w momencie zaksięgowania wpłaty.
Tak samo dzieje się w przypadku sprzedaży przez Internet… jest wpływ i to nie 50% a całość na konto, ok. realizują zlecenie, nie ma przelewu, to nie ma garbatych aniołków.
   Życie płata figle rozmaite… wiecie kim był ten pan który zarezerwował termin? Pan okazał się adwokatem spółdzielni mieszkaniowej. Sympatynie nie? Poznałam po głosie…
Zarzut, że prowadzę działalność gospodarczą kurwa…. Dobre sobie… jasne mam wokół siebie samych wspaniałych przyjaciół którzy mi pomogą, wspierają mnie... Sąsiedzi tacy wspaniali…



Najpierw się darł, że spółdzielnia to taka wspaniała instytucja, żeby mi na raty rozłożyli, i że prowadzę działalność gospodarczą. A ja powiedziałam szczerze, że nie prowadzę działalności gospodarczej. Że by zarobić na chleb, uczciwie chwytam się tej opieki, bo jeść coś trzeba. A mój miesięczny dochód z tego nie przekracza zasiłku dla bezrobotnych.
Powiedziałam o sytuacji, z tym facetem co zarezerwował termin, i jak zadzwoniłam to powiedział, że nie aktualne, a ja właśnie za te pieniądze chciałam zrobić opłaty… Widziałam, że głupio się zrobiło panu mecenasowi. Sędzia wydawał się być zorientowany. W technikach pana adwokata.
Jestem w szoku do jakiego stopnia ludzie są… płakać się chce. Ja naprawdę miałam nadzieje, że ten facet z tym psem jaj sobie nie robił… ale z drugiej strony jak dzwoniłam potwierdzić, to pierwsze co powiedział pomyłka… dopiero jak sprawę przypomniałam to dopiero „sobie przypomniał”. Czuję niesamowitą gorycz, że tacy  „wielcy” ludzie bawią się i śmieją z takich malutkich żuczków jak ja.
Straszna jest samotność ze świadomością, że nie można na nikogo liczyć, że statek tonie, a wszyscy wokół się z tego śmieją…
Że tak naprawdę w nikim nie mam oparcia. Robercik w którego wierzyłam w brew wszelkiej nadziei… zgodnie z tym jak mnie wychowano i czego nauczono, jednak nie okazał się przyjacielem.


Chodź jestem przekonana, że też najlepiej na tym nie wyjdzie. Po mimo, że mimo wszystko ma lepszą sytuacje, ma lepszą mamę, która ucieszy się z powrotu synka, żonę, która przyjmie.
Tomek, z którym rozmawiałam powiedział, ze solidaryzuje się ze mną. Ale co za solidarność? Zapytałam czy mu rodzice buty chowali jak szedł do pracy? Czy dzwonili do zakładu by go zwolnili bo jest tak beznadziejny i do niczego się nie nadaje? Czy robili sprawy w sądzie by się pozbyć? Czy po rozmowie kwalifikacyjnej która nie przyniosła oczekiwanego skutku słyszał jak bardzo jest beznadziejny? Czy jak udało się prace dostać to codziennie słyszał, że go zwolnią, że „się na tobie poznają”. No nie.
Nie przeczę, że są gorsze osoby, ale najlepszej mamy to ja nie miałam.
Jak wracałam do domu, kupiłam los w totka. Z bezsilności…



piątek, 28 września 2012

"Nikt nie może nigdzie dojść jeśli skądś nie odszedł" - John Updike


Ten chłopak od róż… wczoraj około 22 wróciłam z drugiego spotkania z nim. Miło, że spontanicznie zadzwonił, z zaproszeniem na kawę… w tym samym miejscu… miłe spotkanie spacer. Spodobały mu się moje perfumy… zapytał o markę to zdziwił się.
Prawda jest taka, że przeważnie za marką idzie jakość. Fakt, nie zawsze. Zobaczymy co będzie dalej. Czas pokaże.
Podoba mi się, że nie jest nachalny, nie pozwala sobie na jakieś zachowania, no wiecie…. Z podtekstem erotycznym. Wierzcie mi, to „stara szkoła” ale naprawdę na kobiety działa. A mało jest takich osób…
Kalendarz mi wykupili zostały same małe, i jeden kilka centymetrów większy, więc postanowiłam się nie śpieszyć, do stycznia jeszcze jakiś czas… jak fundacja nie będzie miała w ofercie to kupie normalny.
Co do ceny, no właśnie… to są kalendarze fundacyjne, dochód z ich sprzedaży podobnie jak inne ich aukcje na allegro, są jednym ze źródeł pozyskiwania środków potrzebnych na potrzeby fundacji… takich jak: leczenia psów, karma, hotelowanie, transport, akcesoria, ogłoszenia na allegro, materiały reklamowe…
Stąd wiadomo, że nie będą to rzeczy kupione „okazyjnie”… to mijało by się z celem. Ja staram się wysupłać na ten ścienny kalendarz, co kupuje „tradycyjnie” od kilku lat, na nowy rok to przesyłam 50,00. Kalendarz jest piękny, ale nie ukrywam drogi, aczkolwiek wiem że robie dobrze bo pomagam psom ukochanej rasy. Wiem, że to  jest nic, ale z drugiej strony nie jestem jedyna, a fundacja zapewne ma jeszcze inne źródła…
Po za tym jak ktoś przyprowadza psa to ładnie na ścianie wygląda taki kalendarz fundacyjny…. No wiecie swego rodzaju „public relations”…



Wczoraj miał facet przywieść psa, po południu… termin zarezerwowany. Czekaliśmy. Dzwoni o 14, że przywiezie psa dzisiaj, wcześnie rano.
Dziś wstaliśmy wcześnie rano, i czekamy. Mija godzina, kolejna… człowiek się nie odzywa… trochę przykre…
Jeszcze przed wczoraj dzwoniłam z potwierdzeniem… najpierw powiedział, że pomyłka, potem, jak mu przypomniałam, że Pan… (przypomniałam co mi mówił) to nagle sobie przypomniał, co mówił i potwierdził, że tak tak aktualne…
No… mija kolejna godzina za godziną, i ani faceta, ani psa, ani tym bardziej żadnej wiadomości, nie wiem co się dzieje, czy przyjedzie czy nie… 
Dzwonie pytam, a on, że telewizor ściszy – no pięknie… każe nam wstać wcześnie rano, my tu na niego czekamy kolejną godzinę, patrzymy na zegarek; a on sobie telewizor ogląda… przypominam, że się umówił na taką a taką godzinę, a on, że… syn z Anglii przylatuje, i on się będzie opiekował psem…. Tak tak, właśnie w tym momencie się dowiedział… jasne. To dlaczego nie zadzwonił? Głupiego smsa nie wysłał?!
Wkurzyłam się, bo to mega przykre co zrobił…tak się nie robi! Dzwoni się, umawia, właściwie to miał być wczoraj, dzisiaj każe wcześnie rano wstać, nie pyta czy pasuje, my chcemy być ok. więc wstajemy wcześnie rano czekamy… i co z tego?
Jak sobie przypomnę wiek osoby, która przyprowadza psa pod opiekę, to naprawdę 100% starszych osób, dzwoniących to są właśnie takie osoby, a żeby sobie pogadać jedna naciągnęła mnie na 2 godzinną rozmowę, i potem trzymała jeszcze kilka dni w niepewności… 100%  starszych osób „rezerwujących termin” to osoby które nie odzywają się w ogóle, a jak poinformują albo ja zadzwonię to za każdym razem „cudownie” właśnie w ostatnim momencie przedziwnie ktoś się zaopiekuje, i to zawsze syn lub córka z magicznej Anglii przylatuje…
W dzisiejszym przypadku podejrzewam, że to chora psychicznie osoba, która dzwoni, i robi najróżniejsze rzeczy…  bo jest różnica pomiędzy „wybadaniem” a zawracaniem głowy...


czwartek, 27 września 2012

"Głęboko w ludzkiej podświadomości tkiw przemożna potrzeba logicznego, mającego sens wszechświata, ale rzeczywisty wszechświat, jest zawsze o krok przed logiką" - Frank Herbert


wczorajszy dzień był bardzo miły. Dziękuję Jasnej8. Dostałam swoją nagrodę z konkursu http://klubkotajasna8.blogspot.com/


Jeszcze raz dziękuję. W kopercie jeszcze była ładna widokówka z Elbląga.
Drugą miłą rzeczą była randka… i by nie powiedzieć o dziwo, lecz o piękna kobieto; udana. Byliśmy na obiedzie w klimatycznej restauracji. Dostałam na dzień dobry dwie róże, czerwoną i różową.




 Nie wiem dlaczego na tym drugim zdjęciu czerwona wyszła na różowo… może światło?
Chłopak miły, sympatyczny, wydawał się być zainteresowany dalszymi spotkaniami. Umówiliśmy się na niedziele, wstępnie…
Nie podchodzę do tego jakoś szczególnie emocjonalnie, bo wiadomo…różnie to bywa. Co prawda, że napisał, że dziękuje za spotkanie i w ogóle, że było miło to myślę, że czas pokaże co będzie dalej.
Tymczasem zostały miłe wspomnienia, co będzie dalej czas pokaże. Klikam też z innymi, może i się pospotykam jak Bóg da. A jeśli się nie uda to no cóż… płakała nie będę.
Zgubiłam kalendarzyk ten co miałam, i no cóż… musiałam kupić następny… i wybór miałam fantastyczny, że albo normalne na 2013 rok, albo uczniowskie jakieś hello kitty…
Z braku laku kupiłam z gazetą „zwierciadło” całkiem ładny kalendarzyk, ale co z tego jak mało funkcjonalny…  do stycznia się przemęczę na tym, a od nowego roku się zastanawiam nad zakupem, kalendarzyka książkowego z fundacji przyjaciół amstaffów. Z tej samej fundacji co co roku na ściane kupuje, i zamierzam kupić na nowy rok, jak tylko się ukarze



środa, 26 września 2012

"po życie sięgać nowe, a nie w uwiędłych laurów kiść z uporem stroić głowę" - Adam Asnyk



Smutno mi i źle… Robercik obiecał, że pójdziemy na saunę dzisiaj. Mhm…. Żebym się nie upominała to części pieniędzy od kurczaka bym nie odzyskała. Robercik pilnuje by wyciągnąć od rencisty jak najwięcej pieniędzy, na swoje lepsiejsze fajki, tytoń… to magazynuje, dla siebie. A co pali i pije? To co oficjalnie dla kurczaka kupi. Jak już przepiją rentę kurczaka to z „łupem” będzie kombinował dalej.
Niby od brata miał jakieś pieniądze załatwić…
Robercik pilnuje kurczaczka, żeby pieniążków nie wydał, nawet mataczył by kurczak mi nie oddawał pieniędzy jakie jest mi dłużny…. Żebym mu pożyczyła jak nie miał to się wstawiał za koleżką, ale dziwnym trafem za mną się nie wstawił żeby cokolwiek dla mnie, żebym odzyskała to co pożyczyłam… część mi się udało, i wiem, że nie warto pożyczać i w ogóle się z tym bydłem zadawać.
W niedziele zginął mi portfel, przy kurczaku powiedziałam o tym bo nikogo więcej nie było u mnie w ostatnim okresie. Portfel się znalazł w innej torebce, mimo, że przeprosiłam Roberta, nie na ucho a w tym samym gronie co oskarżyłam, on dalej wypomina. Dziś tak było przy Brylu
- Robert przestań! Ty stale o tym samym – wkurzył się Bryl
Jednak Robercik dalej smuty wylewał, nie pomogło przypomnienie, że przeprosiłam. Dopiero jak przypomniałam o tej stówie co mi latem ukradł (Robert mówi, że wziął bo potrzebował, miał nadzieje oddać ale się nie udało… kolejny miesiąc…) i suszarce co zdemolował. To dopiero zadziałało, że zamilkł.
Przypomniałam jakim jest „fantastycznym facetem”, że jak zimą Robercik mieszkał u mnie i miałam dziurawe buty, był śnieg miałam całe stopy mokre to Robercik się śmiał, że zanim jeszcze ze mną zamieszkał to na pewno mam oszczędności, i mnie stać na zakup nowych….
W końcu Robercik się wkurzył zabrał mi jedzenie z lodówki. Powiedziałam mu, że jak ktoś napluje to jego Mela jest więcej warta niż facet kradnący kobiecie jedzenie z lodówki! Kurczak prosił by mi chodź kotleta zostawił w lodówce… - taki jestem, powiedział. Nie ma co zajebisty facet… piękna miłość…normalnie harlequin…
A może tym razem w końcu będzie inaczej… zburzyć co za mną, i zacząć pomalutku, cegiełka po cegiełce budować coś nowego, na gruzach starego


Wiecie co w tej okazji zrozumiałam? przenoszę schematy z domu rodzinnego. Chora psychicznie, nie dostępna emocjonalnie mama i córka usiłująca znaleźć z nią kontakt. Jaki sens? Po co energie tracić? - zapyta kto trzeźwiejszy. A wytłumacz to dziecku które wiele energii traci by zwrócić na siebie uwagę. Teraz ten mechanizm przeniosłam na relacje z zaburzonym Robercikiem. Dlaczego zaburzonym? Bo przecież tak naprawdę nikt nie pije, tylko dlatego że lubi... Wiem, że ogrom jeszcze przede mną do przepracowania. Aczkolwiek dobrze że to sobie uświadomiłam.
Drugą, rzeczą z której zdałam sobie dziś sprawę to to, że co innego jest intelektualizacja, że człowiek wie, że coś jest złe a co innego racjonalne postępowanie, uświadomienie sobie: ta osoba się nie zmieni, tu ani Bóg Najjaśniejszy, ani ... nic nie pomoże jak gdzieś widziałam cytat: ze szmaty jedwabiu nie zrobisz...
Kuzynka miała męża latami modliła się o jego zmianę. Ale przecież modlitwa to nie jest magia, nie są to zaklęcia... warto może sobie zdać sprawę dlaczego tak sie dzieje? Czemu ja to prowokuję? A może przyciągam takich nie innych ludzi?
Jeśli już wiem to może warto sie zastanowić co dalej z tym fantem? 


wtorek, 25 września 2012

Dom tymczasowy pilnie poszukiwany!

Kochani, u nas myśli o nadchodzącej zimie przychodzą już teraz, mimo że za oknem nadal słońce i zieleń...Już teraz myślimy, co zrobić, aby pomóc staruszkom, które mogą nie przeżyć zimy w schroniskach. Rasy TTB nam się "starzeją", co za tym idzie, coraz więcej seniorów ląduje na bruku. Póki co wiemy już o kilkunastu psach w podeszłym wieku, które czekają na domy w schroniskach. Domyślamy się jednak, że to tylko kropla w morzu, bo nie każde schronisko nas informuje o bullowatych przebywających u nich. Często wynika to również z myśli, że i tak pewnie im nie pomożemy. A prawda jest taka, że seniorzy zajmują w naszych sercach miejsce szczególne.Apelujemy więc do Was o pomoc - potrzebujemy domów tymczasowych!Dom tymczasowy to najcenniejszy dar, poza domem stałym, dla naszych psów! Dla seniorów zaś to czasem jedyna możliwość, aby uratować im życie.Wielu z Was zapewne obawia się pomóc starszemu psu: bo szybko domu stałego nie znajdzie, bo może nieoczekiwanie odejść, bo będzie kłopotliwy, chory, bardziej wymagający w opiece. Ale przecież pies jest jak człowiek. Pod koniec swojego życia powinien mieć opiekę i kogoś, kto mu pomoże. Nie powinien odchodzić bez kogoś bliskiego u boku. To człowiek oswoił psa, obiecał przyjaźń, troskę, opiekę. Więc powinniśmy wywiązać się z obietnic danych psu setki lat temu.Spróbujmy wspólnie uratować choć kilku seniorów!Może właśnie u Ciebie znajdzie się kawałek miejsca w sercu i w domu dla psiego dziadka lub babci?Tak wiele psów czeka na pomoc.O psich seniorach szukających pomocy piszemy na naszej stronie jak równiez na FB na profilu Złote BullePrzypominamy też, że nie tylko staruszki potrzebują pomocy i miejsc w domach tymczasowych. Jeśli ktoś nie czuje się na siłach, aby pomóc starszemu psu, może znajdzie się u niego miejsce dla psa młodego lub wręcz szczeniaka. Nasze fundacyjne działania często wstrzymywane sa właśnie brakiem miejsc, w których możemy umieścić nowe psy. Miejsc hotelowych mamy bardzo mało, część z nich zajęta jest przez psy nieadopcyjne a nasze domy tymczasowe są wszystkie pozajmowane. Często miejsca w DT potrzebujemy „na szybko” – w razie jakiejś interwencji lub znalezienia psa. Dobrze byłoby stworzyć listę domów, które mogą nam w takiej sytuacji pomóc. Pamiętajcie jedynie, aby decyzje o zastaniu domem tymczasowym podejmować nie tylko sercem, ale i głową. Tutaj możecie znaleźć podstawowe informacje o tym jak zostać DT i z czym się to wiąże. Zapraszamy też na nasze forum do tematu poświęconego domom tymczasowym – jeśli macie jakieś pytania lub wątpliwości, z chęcią na nie odpowiemy.Domów tymczasowych poszukujemy głównie w dwóch miastach; Warszawie i Radomiu i ich okolicach. Dlaczego? Bo tu mamy oddziały i ludzi, którzy będą Was wspierać radami i konkretnym działaniem. Tutaj też mamy współpracujące z nami klinki. Zależy nam też na tym, aby procesy adopcyjne były przeprowadzane mądrze i rozważnie, a mając psy w bezpośrednim sąsiedztwie fundacji, możemy być sami obecni choćby podczas spotkań z chętnymi na adopcję.Zapraszamy do współpracy z naszą fundacją. Osoby chętne na zostanie domem tymczasowym, prosimy o kontakt z nami: adopcje@fundacja-ast.pl Poniżej parę zdjęc naszych podopiecznych w domach tymczasowych:









niedziela, 23 września 2012

nie możesz zmienić całego świata ale możesz zmienić cały świat jednego stworzenia - anonim


„Wof” – powiedział Rodziak wracając z balkonu. Zaiste zimno… tym bardziej, że Rodziak należy do psów mających futro bez podszerstka…

Podszerstek – krótka, gęsta, miękka warstwa futra części ssaków pod okrywą włosową. Warstwa podszerstka i warstwa włosa okrywowego tworzą sierść. Podszerstek, który znajduje się pod włosem okrywowym, jest nieprzemakalny i stanowi ochronę termoizolacyjną oraz pełni funkcję rusztowania dla włosów warstwy okrywowej. Zależnie od pory roku, temperatury, gatunku i rasy zwierzęcia podszerstek może być mniej lub bardziej obfity.

tak tak, Rodo jest w typie ras pozbawionych podszerstka, gdyż zostały wyhodowane w krajach gdzie jest na tyle ciepło, że taka termoizolacja nie jest potrzebna. Rodo ma krótkie futro podobnie jak np. charcik włoski (kraj patronacki: Włochy), Rhodesian ridgeback (kraj patronacki: Zimbawe).
I cóż z tego? A no to, że tu nie Afryka, nie Italia, a Polska. W dodatku nadciąga zima, już dziś było zimno i nieprzyjemnie, a co dopiero jak będzie prawdziwa zima i spadnie śnieg?
Jak bardzo zimno dokuczy psom, ras czy też mieszanek które nie mają naturalnej ochrony przed zimnem.
Co Ty z tym masz wspólnego? Jak to co?! Siedzisz sobie w ciepłym domku, popijasz coś gorącego… tymczasem one tam cierpią…
No kąt masz, może nawet więcej niż kąt. Czas też byś znalazł… wiesz co Ci powiem?
Powiem, że możesz zrobić coś pięknego. Możesz podarować dom tymczasowy. Choćby na okres zimowy, pomożesz przetrwać ten trudny okres zwierzętom…
Co należy zrobić?
Udać się do najbliższego schroniska dla bezdomnych zwierząt, i powiedzieć, że chcesz wziąć zwierzaka na „tymczas”. Możesz też udać się do fundacji bezpośrednio. Osoba na pewno Ci pomoże wybrać odpowiednie zwierze, pod kątem Twojego charakteru, warunków mieszkaniowych, czasu jaki możesz poświęcić tymczasowemu pupilowi.
Ale ja nie mam pieniędzy by utrzymywać psa – wykręcasz się
Ale jako tymczasowy właściciel nie ponosisz żadnych kosztów związanych z utrzymaniem zwierzaka. Jedzenie, psie przybory wszystko dostarczy Ci fundacja…jeśli pies ma problemy zdrowotne to także nie poniesiesz kosztów ani leków ani wizyt weterynaryjnych. Fundacja będzie Twoim sprzymierzeńcem będzie fundacja, która będzie wspierać, w razie problemów. Jest też Internet, fora dyskusyjne…
Co mogę zyskać? Z tego co wiem dom tymczasowy to forma wolontariatu, więc korzyści płynące z tego są niematerialne.
Podobnie jak znalezienie przyjaciela na zawsze – jest to piękna niematerialna korzyść. Świadomość, że się pomogło – to także wartość bezcenna.
Udowodniono, że właściciele psów i kotów mają lepiej, gdyż towarzystwo pupila wpływa pozytywnie na zdrowie fizyczne i psychiczne człowieka…
Happy end! Często bywa i tak, że dom tymczasowy, staje się domem stałym. 


sobota, 22 września 2012

"Nie wys­tar­czy po­kochać, trze­ba jeszcze umieć wziąć tę miłość w ręce i prze­nieść ją przez całe życie. " - Konstanty Ildefons Gałczyński


Byłam wczoraj w niejakim pośredniaku, w mieście w którym mieszkają rodzice, bo w pośredniaku do którego należy mój powiat odmówiono mi rejestracji. No cóż.
- a skąd ma Pani takie karty? – zdziwiła się urzędniczka widząc karty wypełnione które tam przedłożyłam
- z urzędu pracy w (nazwa miejscowości) – odpowiedziałam
Pani badała z najwyższą wnikliwością karty obie… co wydało mi się przedziwne, gdyż po za papierem na którym karty są wydrukowane, nie różnią się one niczym.
Co do jednej miała wątpliwość:
- oj tej nie mogę chyba przyjąć – powiedziała z za biurka pełna obaw kobieta, pokazując koleżance kartę pytała czy może ją przyjąć bo jest z innego miasta.
Odpowiedź koleżanki była twierdząca. No, cóż się dziwić skoro treść ta sama… tylko papier jeden bardziej sztywny, druki zwykły…
Po powrocie do domu odpaliłam laptopa i na blogu http://klubkotajasna8.blogspot.com/  znalazłam taką oto informację:


Nagrodę niespodziankę 
Czekoladki "Kocie Języczki " 
za szybko podjętą decyzję i numer jeden startowy 
otrzymuje Opiłek  http://call-mebaby.blogspot.com/




 Dziękuję za wszystkie oddane na mnie głosy, jest mi niezmiernie miło gdyż bardzo lubię słodycze. Mam do nich delikatnie mówiąc słabość…
Niestety ładowarka do laptopa miała spięcie… ale na chwilę obecną sytuacyjna opanowaną jest. I mogę podziękować, za nagrodę. Oczywiście jak dostanę pocztą to nieomieszkam się pochwalićJ, mam nadzieję, że wybaczycie nieskromność…
Radość moja tym większa, iż przed chwilą zakończyłam rozmowę telefoniczną z właścicielem Rodziaka. Tak, tak… pisak zostaje do juterka.
Robercik jutro idzie na grzybki, więc Rodziaczek zażyje spacerku jakieś 4 godziny po lesie, i powiedzcież gdzie psiak będzie miał lepiej?
A właściciel? Odbiera pieska wybieganego, grzecznego, bo wiadomo że spokojny, grzeczny pies to wybiegany pies, o tym każdy właściciel wie.


czwartek, 20 września 2012

z dzisiejszego spacerq

Tak patrzę na Rodo i nie mogę się napatrzeć jakie z niego piękne zwierze. Wiem, te zdjęcia nie oddadzą gracji ruchów... normalnie hipnotyzuje...
Z tego co właściciel opowiada to myślę, że nie jeden człowiek będąc na miejscu jego właściciela by się go pozbył... Ale Rodo Miał szczęście, że trafił na takiego pancia, który naprawdę go kocha. Bo czym innym można usprawiedliwić, wybaczenie demolki... zapewne nie jednej... kolejnej...
Dobrze, że u nas nie niszczy.
Dziś byliśmy z nim na spacerku 3 godziny. Nawet mi pomógł jednego podgrzybka znaleźć












znaki zodiaku;) - z dedykacją dla Jasnej
















środa, 19 września 2012

"Sumienie (...) nie jest wszędzie takie samo. jest niemal zawsze rezultatem obyczajów i klimatu, skoro na przykład Chińczycy nie stronią od zachowań które by przerażały Francuzów. " - Markiz De Sade

Robercik jeszcze w okolicach 2 w nocy dobijał się domofonem. Nie wiem gdzie teraz się znajduje i na kim żeruje, bo na kimś musi. Chyba, że wygrał w totolotka. Obudziła mnie Eliza. Byłam taka przygnębiona cały dzień, po tym wszystkim co przeczytałam. Słów brak. Napisałam do tej babki, początkowo nie chciała wierzyć, ale uwierzyła. Podziękowała mi za szczerość i uczciwość, „przepraszam jeśli Cię w czymś uraziłam” – napisała. Aha i zrobiłam jeszcze coś… ale o tym nie napiszę. Jak Robercik przestanie chlać to będzie miał niespodziankę. Nie miałam siły na nic. Do chwili jak zadzwonił właściciel Smrodo, ucieszyłam się jak głupia, że nie będę sama, że jakaś istota szczera, której ufam będzie mi towarzyszyła. No i oczywiście kasa wpadnie. Poszłam na zakupy… podpaski, masło…wiadomo człowiek chciałby… ale może kiedyś. Cieszę się że jest Rodziak, normalnie myślami go ściągnęłam... mam też nadzieje, że się przedłuży jego pobyt. Bublowate są tak mądrymi psami, że naprawdę jestem pod wrażeniem… mądry, jak zapamiętał wszystko. Fajnie, że te ćwiczenia dają mu radość. On to lubi.


wtorek, 18 września 2012

a może tym razem by było inaczej - pomyślałam


Siedzę w fotelu i płaczę. Jedyne światło to blask monitora. Siedzę i płaczę, pisząc usiłuję rozładować emocje, które mną targają. Boli zdarte gardło. Przed chwilą zatrzasnęłam drzwi przed Robertem, a jego rzeczy wywaliłam na klatkę. „piękna miłość” kurwa mać!
Akurat! Nie patrzeć czy facet zaprasza, funduje, kupuje… tylko piękna miłość się liczy… piękna miłość, gdy facet korzysta, z czasem traktuje kobietę  oraz gorzej… wiecie co? Nie tak ja to wszystko pojmuję… dla mnie to jakieś chore bzdury! Jeśli facet kocha niesamowite ile potrafi zrobić by kobietę uszczęśliwić…co ja pie***
Awantura była z Robercikiem najbardziej hardcorowa ze wszystkich, darłam się na niego, ze ma mnie za nic, że inteligencje gumowej lalki ceni wyżej… jasne jedzie na grzyby z koleżkami o 5 rano… darłam się o pieniądze, a on mi wypominał, ze ja na kompie siedzę…
Powiedziałam, ze w piątek poprosiłam by kuchnie posprzątał i co? On odwracał kota ogonem co ja robie. A ja odpowiedziałam nie rozmawiamy o mnie tylko o nim. Dochodziło do szarpaniny, powiedziałam, ze jest kryminalistą, oszustem i alimenciarzem – wszystko zgodnie z prawdą….
Gdy zatrzasnęłam z nim drzwi po chwili zebrałam jego rzeczy i wywaliłam na klatkę.
Dzwonił domofonem, dłuuuugo, ale ja nie otworzyłam mu!
O 5 rano jadą na grzyby z koleżkami… jasne.
Weszłam na konto Robercika, przeczytałam historie czatu z jedną z bab… nie no….takiego faceta to każda mi zazdrości… normalnie…
Pomijam pierdoły, że marzy o niej, i co by z nią…. Pomijam stek bzdur, że jest cierpiący po wypadku…
Ale: mieszka sam, a ja jestem jego znajomą co w nim się podkochuje… a on tylko marzy o niej…ale niestety ten wypadek….
Chciałam dzwonić do tej baby. Ale nie, do tego się nie zniżę! Ale za to dodałam do jego profilu „najpiękniejsze zdjęcia” jak siedzi pijany, „wino marki wino” na stole + inne rzeczy jak to na melinieJ mam nadzieje, że zobaczą supermana…
Swoją drogą zadziwiające… jak to faceci korzystają… kobiety są miłe, skłonne do poświęceń, wyrozumiałe… a chłop świruje pawiana. Bawi się, robi co chce. Mam wrażenie, że w trochę innym świetle widze Roberta. I innych facetów.
Wiem, że dobrze postępowałam nigdy pierwsza nie proponowałam spotkania itd. Smutno mi i samotnie…i nędza… bo inaczej nazwać się sytuacji nie da…. Płakać się chce. Dobrze, że buty mam, to mam w czym chodzić… z jedzeniem kiepsko…Robercik zbyt wiele od mamy nie przynosił…. Dziś pół chleba, i kilka kotletów z czego 90% zjadł z chlebem, jeden tylko został kotlecik i kilka kromek… aha i pół cukru… fakt nosił grzyby, ale grzyby to nie wszystko. Nie zapłaci się rachunków nimi, itd….
Tęsknie za Rodziakiem… przynajmniej bym sama nie była, a i kaska by wpadła…. Chodź może i dobrze, że go nie było jak była ta awantura… chodź może przy psie to by było inaczej?
Właściciel się nie odzywa, na sms nie odpisał… Heh… mam nadzieje, że niedługo dostane Rodziaka. To naprawdę najwspanialszy pies jakiego znam


poniedziałek, 17 września 2012

Pedro Almodovar

Lubicie Pedro Almodovara? Jest jednym z trzech najbardziej znanych hiszpańskih reżyserów. Zaczynał od amatorskich filmów porno, jako że nie stać go było na studiowanie, kupił sobie kamerę 8mm. Kilka ciekawostek:
• odkrył Antonio Banderasa.
• W 1992 roku był członkiem jury na festiwalu filmowym w Cannes
• W styczniu 1991 roku ukazała się książka autorstwa Pedro zawierająca wyznania (nieistniejącej) giazdy porno Patty Diphusa. Książka przyniosła autorowi nie małą popularność
• Był jedną z czołowych postaci hiszpańskiego La Movida Madrileña, kulturalnego renesansu po ustąpieniu Franco. Opublikował powieść Fuego en las entrañas i jako Patty Diphus publikował artykuły w najważniejszych hiszpańskich gazetach.
• 4 czerwca 2009 roku otrzymał honorowy tytuł doktora Uniwersytetu Harvarda w USA.
• Ma 177 cm wzrostu.
• Ma brata Agustína, z którym Almodovar założył spółkę produkcyjną, "El Deseo". Pierwszym zrealizowanym przez nich filmem było "Prawo pożądania".
 • W młodości współtworzył grupę artystyczną "Los Bardos" - z którą wydawał alternatywne pisma "Star" i "Vibraciones", grał w teatrze, rysował komiksy i śpiewał w zespole punkowym "Almodovar-McNamara". Może nie widziałam zbyt wiele produkcji Almadovara, ale lubię jego filmy. Są specyficzne… na pewno inne niż to co oferują inni, a przynajmniej większość. Jest naprawdę nie przewidywalny... no może pod koniec...jak zaczyna się wyjaśniać... i właśnie to w kinie bardzo lubię: wciąga, trzyma w napięciu, i na koniec niespodzianka....
  Wczoraj oglądałam film Pedro Almodovara pt: „skóra w której żyję”. Film… Heh samo zobaczcie, a może ktoś go już widział, jeśli nie kliknij w zdjęcie, zapraszam na film:



naprawdę polecam....

niedziela, 16 września 2012

"Czy is­tnieje coś gor­sze­go niż miłość brzyd­kiej ko­biety? Ow­szem - przy­jaźń pięknej kobiety. " - A. Camus

Rozmawiałam z kilkoma fundacjami które obiecały pomoc. Umówiłam się z tą babką by poznać osobiście psa.  Porobić ładniejsze fotki…. Na krótko przed umówioną godziną zadzwoniłam do niej, i okazało się, że nie przyjedzie bo koleżanka może psa weźmie.
Zadzwoniłam i okazało się, że wzięła. Szkoda, że psa nie poznałam, ale dobrze, że historia ma happy end.
Pani z fundacji powiedziała, że ten typ tej właścicielki jest taki, że bardzo prawdopodobne, że za jakiś czas weźmie ślicznego szceniaczka i historia będzie się powtarzać.  
Nomen omen, dobrze, że historia Cliforda, ma szczęśliwy finał. A kobieta? No cóż, może kiedyś zrozumie… chociaż wątpię…
Skoro Cliford ma dom, więc zmieniłam szatę graficzną bloga. (szkoda, że nie mogę zmienić tła pod wpisami, bo to szablonowe mi się nie podoba). Idzie jesień, więc jesiennie. Grzybowo. Kocham grzyby. Robercik lubi zbierać... a ja kocham je jeść... jak sie najem grzybów odrazu nastrój mi się poprawia. Dobrze przyprawione, smażone w panierce....mmmm
Wczoraj byłam z Sylwią i jej siostrą na pokazie garów… masakra trzy godziny gadania. Te same texty, „żarty” żenujące, chodź część się śmiała… a po takiej dziewczynie widziałam czyste zażenowanie.
Może wiele osób sądzi, że to głupie chodzić na pokazy, ale moim zdaniem czasem warto… Zwłaszcza do firmy philipiak. Mam „pokazowe” żelazko, książki kucharskie, parasolkę, perfum (oddałam cioci, ale dobry jakościowo) zegarek, i teraz czajnik bezprzewodowy. Ale jest. Wiadomo, że jakość nie jest najwyższa, ale żelazkiem normalnie można prasować, co prawda ze spryskiwaczem dziwnie, ale uprasować się da. Czajnik gotuje wodę, nawet sam się wyłącza. Trochę prądu ciągnie… więc go w domu używała nie będę. Aczkolwiek może się przydać np. turystycznie. Zawsze warto mieć bo nie wiadomo kiedy może się przydać.
Nawet mam kołdrę i poduszkę, tą co oni sprzedają. Normalnie bym tego nie kupiła, ale mam i sobie chwale. Dostałam w prezencie od mamy Adama. Ale mam jestem zadowolona.
Siostra Sylwii byłą zainteresowana nożami… ale 980 złotych to trochę za dużo. Markowe noże firmy Gerlach widziałam najtańsze na stronie internetowej za 107 a najdroższe za 403
Miałam dziś głupi sen… byłam u mamy. Robiłam ciasto, jakieś dziwne, dziwny przepis… ale mama mi przeszkadzała, żebym nie robiła ciasta, chowała mi produkty które sobie przygotowałam… w końcu wyszłam… chciałam zadzwonić do niej… ale uznałam, że po co, skoro i tak nie wrócę do niej.
Wczoraj też miałam głupi sen... ale o tym nie będę pisała...