piątek, 29 czerwca 2012


Robert położył kilka kafelek w nocy, i pyskówki oczywiście trzeba „delikatnie chodzić”. „wielki fachura” się narobił…
Szłam z psem na spacer, minęłam „kółeczko sąsiadów”. Jak ich mijałam dziwnie milczeli. Przeszłam kilka kroków, zatrzymałam się i spojrzałam
- do końca życia będzie tu siedzieć! Nawet na mieszkanie nie mają! – wydarła się jakaś starucha, pewna że już jestem na tyle daleko, żeby nie słyszeć.
Myślę, że to o mnie mówiono. Wiem, że gadają.
Jest mi tak niesamowicie przykro, bo niczym nie zasłużyłam sobie na takie traktowanie! Nie wiem gdybym siała nie wiadomo jakie zgorszenie, niewiadomo co wyprawiała. Ale mieszkam opiekuje się zwierzętami, więc czego oni ode mnie chcą?!
 Pieniądze za mieszkanie?! Kurwa czy tylko ja jedyna zalegam? Wiedzą, ze jestem sama czy choćby jeden z tych dewotów wypachnionych wymuskanych co niedziele do kościoła. Czy choćby jedna osoba mi w jakikolwiek sposób pomogła po śmierci Adama, czy ktokolwiek choćby przyszedł porozmawiał, zapytał czy w czymś pomóc?! Czy ktokolwiek dał mi kromkę chleba? Nie, gadali, plotkowali. A dla osamotnionej kobiety nawet dobre słowo się nei znalazło!
Czy ten stosunkowo niewielki dług za mieszkanie w jakikolwiek sposób dotyczy tych ludzi?! Czy muszą to spłacać?
 Co oni mają do mnie?!


czwartek, 28 czerwca 2012

"kup kochance męża kwiaty" - Katarzyna Miller


Heh płytki miały być położone już w poniedziałek. Ale we wtorek je przywieźli. Okazało się że mamy cały komplet oprócz narzędzia do przycinania kafelek. Robert usiłował po rodzinie to załatwić niestety się nie udało. Od kolegi pożyczył urządzenie do mieszania. A że kolega zamówił sobie fachowców na środę, i obiecał, że Robert będzie mógł te płytek kilka sobie przyciąć. Dzwoniliśmy to tego pana kilka razy. Niestety, i on się denerwuje niesłownymi fachurami, tym bardziej, że nie ma się gdzie umyć.
Czwartek, czyli dziś żadnych zmian. Wściekła poszłam z Robertem do sklepu, i kupiłam maszynkę. Heh… można chodzić do szkoły budowlanej, ale remont to jakby skrócona szkoła, wszystko w krótkim czasie, normalnie wiedza w pigułce.
Na tych „fachowców” to czekać sobie można… tylko szkoda, że pożyczyć się nie udało, bo 60,- to sporo…
Gdy Robercik zdjął wykładzinę, naszym oczom ukazały się „pamiątki” po koteczku. Myślałam, że zwymiotuje. Normalnie coś obrzydliwego. Po prostu FUJJJ!!! Nieomieszkałam się zrobić fotki, tak „w razie”, „na Niemca”. Chciałam napisać do tej fundacji. Ale po co? Niby mały kotek był u mnie jakiś miesiąc, może dwa… nie długo. A ile problemów? Jaki tu remont wymusił. A koszty… Heh…
Zdjęcie wykładziny obnażyło jeszcze jedną tajemnicę tego mieszkania… otóż poprzedni sąsiedzi mieli kafelki w korytarzu, ale prawdopodobnie wyprowadzając się je zdjęli.
   Gdy dzieciak jest młody widząc kota budzą się w nim miłe uczucia, zwykle chce się pogłaskać…
Teraz trochę inaczej będę patrzyła na te zwierzęta… oczywiście pod kątem zwierzątka domowego…
 Dostałam boksera na hotelik w środę. To zdarzenie odczytałam jako taki, rodzaj komunikatu: nie czekaj nie szukaj, masz tu pieniądze kup sobie.
    Kupiłam też sobie dzisiaj sandałki skórkowe. Muszę przyznać, że takie najtańsze buty mogą być przyczyną problemów ze stopami/nogami. U mnie objawiało się bólem nóg, stóp… mam dość obolałe stopy, i odciski przez ten mój „korzystny zakup” za 17 pln. nowe buty kosztowały dziesięć razy tyle ale i chodzi się inaczej, i mam nadzieje dłużej.
To było jakoś tydzień temu, jak wybrałam się do sklepu spożywczego po masło, poszłam do koszyka z przeceną… w owym koszyku znalazłam… obok różnych szpargałów… książkę. Książka pani Katarzyny Miller ma naprawdę ciekawy tytuł: „kup kochance męża kwiaty”. Nieprawdopodobny tytuł, zaskakujący, intrygujący, nie pozwalający przejść obojętnie. Otwarcie książki było formalnością. Książka przeceniona z 29.99 na 17.99 czy jakoś tak. Książka wciągająca ciekawa rzucająca nowe światło na wiele spraw. Rzeczy budzące wiele negatywnych emocji, zdarzenia będące na liście najbardziej stresujących w życiu człowieka. opowiedziane momentami w humorystyczny sposób, naprawdę można przy tej książce wielu ciekawych rzeczy się dowiedzieć ale także serdecznie się uśmiechnąć, a czasem roześmiać. Są tu oczywiście momenty prowokujące do myślenia, zastanowienia…. Ale co tu dłużej… najlepiej samemu zapoznać się z książką:

opis:
Zdrada to jedno z najboleśniejszych doświadczeń. Kryzys, z którego wiele par nigdy się nie podnosi. A może gdybyśmy tylko umieli spojrzeć na nią inaczej, mniej stereotypowo, mogłaby się stać początkiem zmian prowadzących nas do prawdziwego spełnienia. Katarzyna Miller - psycholożka, psychoterapeutka, filozofka i poetka z ponad trzydziestoletnią praktyką terapeutyczną w zakresie terapii indywidualnej, małżeńskiej i grupowej. Wykładowczyni na podyplomowych Gender Studies na Uniwersytecie Warszawskim oraz na licznych warsztatach rozwojowych dla kobiet. Autorka Bajek rozebranych (z Tatianą Cichocką), Chcę być kochana tak jak chcę. Rozmowy terapeutyczne (z Ewą Konarowską), Być kobietą i nie zwariować (z Moniką Pawluczuk), Nie bój się życia oraz dwóch tomików wierszy: Stołeczek i Bój jest jedwabiem. Na stałe związana ze „Zwierciadłem”. .




wtorek, 26 czerwca 2012

"Dob­ro i zło muszą is­tnieć obok siebie, a człowiek mu­si do­kony­wać wyboru. " - Mahatma Gandhi


Zepsuł mi się zasilacz od laptopa, więc nie miałam za bardzo dostępu by pisać i komentować.
Co u mnie? Sporo się dzieje, zwłaszcza w hoteliku w niedziele przyszli właściciele po buldoga i tego szczeniaczkaJ. A dziś już dostaliśmy labradorkę na ponad dwa tygodnie. Troszkę mi się facet wydał dziwny, bo obsmarował okoliczne hoteliki… między innymi naszą konkurentkę, która bierze podobno 2x więcej od nas. Dowiedzieliśmy się pewnego szczegółu… który mnie zaniepokoił, więc skontaktowałam się z konkurencją, Rozmawiał Robert… Heh pewnie gdybym rozmawiała sama pewnie bym więcej się dowiedziała, a już z całą pewnością rozmawiałabym krócej. Przede wszystkim konkretniej. Dowiedzieliśmy się, że sunia jest agresywna do innych zwierząt. A najdziwniejsze, że gość zarezerwował termin nie tylko u mnie…
Nic w każdym razie jak na razie pies jest u nas, i kasa jest u mnieJ trochę wpadło. Wpadło tyle co za cały miesiąc w mojej poprzedniej pracyJ. A niedługo mam dostać następne psy. Mam nadzieje, że dam radę. Oby! Już daliśmy raz radę z tamtymi czteremaJ, więc mam nadzieje, że i tym razem wszystko będzie dobrze!
Podobno ten pan właściciel do Roberta powiedział, że wyglądamy na dobry hotel i dobrych fachowców od psów. Przede wszystkim tanich – bo jesteśmy najtańsi! – oszczędność około 10 – 20 pln/dobę. Dlatego myślę, że to właśnie na nas się zdecydował.
       Wczoraj zrobiliśmy wycieczkę po okolicznych miejscach gdzie drogą kupna sprzedaży można wejść w posiadanie płytek podłogowych (Gres). Ostatnie miejsce okazało się tym w którym zdecydowałam się na zakup. Nie wiem czy było to bardziej zmęczenie czy coś w każdym razie zdecydowałam się na zakup. Wybór przyznam imponujący… niektóre – zwłaszcza ścienne kafelki zapierały dech w piersiach, niektóre nawet jak kafelki nie wyglądały, ale jak zdjęcia znakomitości np. Marylin Monroe, Audrey Hepburn... znalazły się także motywy kwiatowe, czy karty płatnicze… wszystko robi wrażenie nowoczesności, ale cena powala…. 75,-/szt. Dziękuję. Wybór wypełnień pomiędzy kafelkami – fug też zajął troszkę czasu… znalazłam nawet fugi z… brokatem… jednak zdecydowałam się na zwykłą najtańszą, jednak w kolorze ładnie komponującym się z kolorem płytek, jednak nie zlewającym się. Ok. decyzje zapadły. No i się zaczęło: nie powiedziano nam czegoś więc musieliśmy kilka razy się wracać… a gdy już nam się wydawało, że prawie koniec, okazało się, że nie. W pewnym miejscu trzeba było się nastać. Cena sklepowa nie pokrywała się z ceną na fakturze, obiecano nam nożyki do cięcia płytek które niby miały być w komplecie…
Transport załatwiony, część zapłacona. Można iść do jedzenia coś kupić.
Dziś dostaliśmy kafelki. Gdyby nie Robert nie poradziłabym sobie z ich wniesieniem. Jeszcze Robert pożyczył jakieś pomoce naukowe… ok. płytki wniesione już w sumie wiadomo, że będą w nocy kładzione. Jednak okazuje się, że nie wszystko mamy. Tak, pan sprzedawca obiecał nożyk do przycinania kafelek, którego niestety nie było. Dzwonimy do firmy, i zaczęło się: przełączanie… podobne do biegania załatwiania, podczas kupowania. Dodzwoniliśmy się kilka razy trzeba było dane podawać, nie wiem czy pracownik głuchy? A może to taka psychologiczna metoda spławiania… na pytanie o nożyk, zwyczajnie się wyparli. Żenada!
Dzisiejszy wpis zakończę kilkoma kawałkami które od dłuższego czasu podnoszą mi nastrój. Być może wiele osób zna „chwytaka”, jednak dla tych którzy nie znają zanim włączą, mogę powiedzieć, że są to przeróbki szlagierów, o dość prostej tematyce….



czwartek, 21 czerwca 2012

Dezyderata

Krocz spokojnie wśród zgiełku i pośpiechu, pamiętaj jaki spokój może być w ciszy. 

Tak dalece jak to możliwe, nie wyrzekając się siebie, bądź w dobrych stosunkach z innymi ludźmi.

Prawdę swą głoś spokojnie i jasno, słuchając też tego, co mówią inni: nawet głupcy i ignoranci, oni też mają swą opowieść.

Jeżeli porównujesz się z innymi możesz stać się próżny lub zgorzkniały, albowiem zawsze będą lepsi i gorsi od ciebie.

Ciesz się zarówno swymi osiągnięciami jak i planami. Wykonuj z sercem swą pracę, jakkolwiek by była skromna. Jest ona trwałą wartością w zmiennych kolejach losu. 

Zachowaj ostrożność w swych przedsięwzięciach - świat bowiem pełen jest oszustwa. Lecz niech ci to nie przesłania prawdziwej cnoty; wielu ludzi dąży do wzniosłych ideałów i wszędzie życie jest pełne heroizmu. 

Bądź sobą, a zwłaszcza nie zwalczaj uczuć; nie bądź cyniczny wobec miłości, albowiem w obliczu wszelkiej oschłości i rozczarowań jest ona wieczna jak trawa. 

Przyjmuj pogodnie to, co lata niosą, bez goryczy wyrzekając się przymiotów młodości. Rozwijaj siłę ducha, by w nagłym nieszczęściu mogła być tarczą dla ciebie. Lecz nie dręcz się tworami wyobraźni. Wiele obaw rodzi się ze znużenia i samotności. 

Obok zdrowej dyscypliny bądź łagodny dla siebie. Jesteś dzieckiem wszechświata: nie mniej niż gwiazdy i drzewa masz prawo być tutaj i czy to jest dla ciebie jasne czy nie, nie wątp, że wszechświat jest taki jaki być powinien. 

Tak więc bądź w pokoju z Bogiem, cokolwiek myślisz o Jego istnieniu i czymkolwiek się zajmujesz i jakiekolwiek są twe pragnienia; w zgiełku ulicznym, zamęcie życia, zachowaj pokój ze swą duszą.

Z całym swym zakłamaniem, znojem i rozwianymi marzeniami ciągle jeszcze ten świat jest piękny... 

Bądź uważny, staraj się być szczęśliwy. 



poniedziałek, 18 czerwca 2012

Nie wszystko możemy wszyscy - Wergiliusz


Laptop mi się popsuł… zadzwoniłam do kolegi (vel prawiczek) z tym problemem. Zaprosił mnie do siebie na 19 z laptopem.
Około 17 zadzwonił, że musi w pracy dłużej zostać i nie da rady. Dla mnie to jasny komunikat, że nici z jego usług, więc wybrałam się do serwisu. Czyszczenie z instalką miało mnie kosztować 150,- z instalką, po za tym na szybko, a nie ściema jak u prawiczka.
Przychodzę laptop powiedzmy czysty… a insalki nie było tylko „odchudzanie systemu”. Chcieli 150,- za to. No chyba ocipieli! – pomyślałam. W końcu stanęło na 127,- niby jak za czyszczenie laptopa. I tak słono, zwłaszcza, że z usługi nie jestem super zadowolona. Na koniec ten ich właściciel powiedział, że tu ludzie już nie wracają – to było w kontekście jakości usług. Jasne – pomyślałam. Macie tak drogo, że omijają z daleka… najtaniej – co prawda w innym mieście – widziałam za 80…
No cóż 127 to i tak dużo, ale znów nie 150… Heh… ale co zrobić jak się nie ma znajomości…
Prawiczek dzwonił następnego dnia z zaproszeniem, a później że odwołuje. To tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że serwis to była ostateczność. Tylko szkoda sporej kaski…
Byłam dziś u lekarki po zwolnienie chorobowe. Krótko mówiąc dziwna jej „klientela”, i ona sama dziwna… powiedziała mi, że to ostatni raz jak mi daje zwolnienie… Heh… i co dalej?
Kupiłam sobie dwie pary spodni w lumpku dałam 20 pln. Dobrze bo będę miała do biegania. Przy okazji fajny niedrogi lumpex odkryłam, z fajnymi markami…
W drodze na kolejkę zatrzymałam się przed wystawą i spoglądałam na aparat fotograwiczny, gdy nagle usłyszałam męski głos:
- miło na chorobowym?
spojrzałam nikogo nie było spoglądam w drugą stronę, a tu ten miły pan co chciał żebym złożyła na jego biurku podanie o zwolnienie... stanął profilem do mnie, z uśmiechem... po czym odszedł zanim skapnęłam się kto to....
Heh... nawet w miejscu publicznym nie potrafią się pohamować....
   Zwrotu podatku jeszcze nie dostałam… szkoda… ciekawe jak długo będę musiała czekać…
Mam jeszcze jeden problem z kablówką, otóż po śmierci Adama nie wiedziałam jak długo tu będę mieszkała, więc nie chciałam się wiązać umowami, więc płaciłam. A że Adam zostawił zadłużoną to musiałam płacić z góry za miesiąc.
Umówiłam się z Andrzejem, że on pokryje kablówkę, ale on najwyraźniej nie ma zamiaru zapłacić, a mnie nie stać na 180 pln. teraz widzę ile to kasy…. Przestałam płacić, szybko odcięli. Jest dług jak w momencie śmierci Adama. Zadzwoniłam do firmy i powiedziałam, że ich abonent nie żyje to dalej przysyłają mi smsy i dzwoni automat, żebym zapłaciła. Kurwa ja za każdy miesiąc jak korzystam zapłaciłam, a za Adama nie mam zamiaru płacić bo niby czemu?!
Teraz zastanawiam się co z tym zrobić?


piątek, 15 czerwca 2012

Nie przejmuj się niedostatkiem, przejmuj się zbytkiem - L. Tołstoj


Jak obiecałam sobie kupić okulary u optyka, to sobie kupiłam, ale to dawno. Chyba z miesiąc temu…
Jak chciałam kupić sukienkę tak sobie ją sprawiłam. Fakt, że cena 140,- to spora jak dla mnie kwota. Aczkolwiek jest to swoista inwestycja, bo w końcu idąc na randkę, rozmowę kwalifikacyjną… czy inną okazje trzeba ładnie wyglądać… Zawitała u mnie koleżanka Sylwia... bardzo się jej spodobała kiecka, i powiedziała, że wyjątkowo korzystnie w niej wyglądam...
Teraz zastanawiam się nad mikserem… otóż spodziewam się zwrotu podatku ze skarbówki… zamierzam sprawić sobie mikser bo lubię piec, a dodatkowe pieniądze wolę przeznaczyć na coś co po posłuży lata niż „przepadnie” i śladu po tym nie będzie…
Opis i fotki:

ROBOT KUCHENNY PLANETARNY 
ELDOM model WRK 1000

STALOWE KOŃCÓWKI 
hak do zagniatania ciasta 
mieszadło do lekkich ciast 
ubijak do białka 

moc 650W 


SUPER JAKOŚĆ oraz 2 LATA GWARANCJI


opis produktu:

• wysoka jakość wykonania 
• 3 wymienne końcówki 
• system rotacji planetarnej 
• 6 stopni regulacji prędkości silnika 
• funkcja TURBO 
• stalowa misa o poj. 4 l 
• 3 kołnierze ochronne na końcówki 
• uchylne mocowanie mieszalnika
• funkcja powolnego startu - osiąga wymaganą prędkość po kilku sekundach
• łatwy w obsłudze i prosty w czyszczeniu 
• moc: 650W (230V~50Hz) 
• instrukcja w języku polskim


zestaw zawiera:
- fabrycznie nowy robot kuchenny Eldom WRK 1000 zapakowany w oryginalnym opakowaniu
- instrukcję w języku polskim
- kartę gwarancyjną (24 miesiące)
- paragon fiskalny lub fakturę VAT (do wyboru)

 


wtorek, 12 czerwca 2012


Już wtorek… się działo. W niedziele poszła golden retriverka. Właścicielka to takie buractwo, że dobrze, że Robert z nią gadał… pies zaczął sporo lepiej się zachowywać, jeszcze trochę i byłby to zupełnie inny pies. Sporo dobrego zrobiło jej towarzystwo owczarka. Za coś takiego ludzie płacą spore pieniądze, a buractwo się nadyma. Psia natura to życie w stadzie zwłaszcza innych zrównoważonych psów. Pies nie potrafił chodzić na smyczy, nie powiem, że w momencie oddania pies chodził przy nodze, aczkolwiek różnica jest ogromna. Burak nawet tego nie zauważy. Z resztą czego spodziewać się po kimś kto i tak otyłemu psu podaje…chleb….- w życiu bym na to nie wpadła. Nie wiem po co…?
Owczarek bohater… byłam z nim na spacerku, w pewnym momencie wyleciał jakiś oszalały kundel ujadając zaatakował owczarek osłonił mnie własnym ciałem i odpierał ataki. Szok… dobrze, że mój nie miał kagańca bo mógł się bronić… dobrze, że nie szłam z Rodziakiem, bo by rozszarpał kundla…. Szok normalnie…dobrze, że psy nie odniosły obrażeń, i na dobrą sprawę prawie nic się nie stało
Piesek ma u mnie wędzone ucho, bohater. Pochwaliłam go do właścicieli, jednak historie pominęłam…
Aktualnie mam dwa pieski czteromiesięczny szczeniak cane corso i emeryt 7 letni buldog angielski… - ucieleśnienie mojego marzenia z dzieciństwa…. Kilka fotek z dzisiejszego spacerku:











Nie myślałam, że będę miała tak drogie psy... a jednak. Mądre wspaniałe zwierzaki, ciesze się, że je mam. Czas z nimi mija szybko i miło. Mam nadzieje, że będą częstymi gośćmi...
Szłam ze szczeniaczkiem, nagle z przeciwnej strony podbiegał ujadający york... mój nie wykazał odrobiny agresji... ja stanęłam, on usiadł koło mnie. Niesamowite szczeniak 4 miesiące...
zamierzam kupić sobie sukienkę co prawda kosztuje 140 pln, ale za to ładnie w niej wyglądam. Wydaje mi się taka na każdą okazje, i do pracy, i na przyjęcie, na wizytę, na randkę.... co o niej sądzicie? Wygląda tak: (na zdjęciu jest szara ja zdecydowałam się na granatową):


sobota, 9 czerwca 2012


Siedzę w domu z Robercikiem i czterema psami. Nie jest łatwo. Nikt nie mówił, że będzie…
Jestem tak zmęczona…wyczerpana… zwłaszcza że nie wszystkie do końca się dogadują. Buldog (7letni emeryt) i cane corso (szczeniak) od jednych właścicieli są razem. Wow nie wiedziałam, że pod opieką będę miałą tak drogie psy. Szczeniak Cane Corso jest mniej więcej wielkości owczarka niemieckiego. Biedny pulchniutki buldog… bo jest zabawką dla szczeniaka, zanim się odwróci ten ma już go z drugiej strony, na nic obrona… Robert sprawił, że mastiff tak nie atakuje buldoga (nie zachęca do zabaw).
Owczarek nie jest zachwycony buldogiem i szczeniakiem więc jest sam w korytarzu. Dziś dołączyła do niego goldenka. Psiaki siedzą cicho, od czasu do czasu owczarek zaszczeka jak coś na klatce się zadzieje.
Jeszcze sobota i w niedziele zabierają owczarka, i może goldenka. Albo w poniedziałek zabiorą goldenkę. Oj jejku… kasa jest ale za darmo jej nie dostałam… ale takiej kasy jeszcze do tej pory nigdzie nie zarobiłam. Chyba najwięcej w całym życiu (w przeliczeniu na okres pracy). Krótko intensywnie, i nie aż tak źle. A nawet przyjemnieJ
Jestem strasznie zmęczona, wyczerpana… dobrze, że Robert mi pomaga, bo sama nie dałabym rady.
Byłam dziś zanieść moje zwolnienie chorobowe do pracy. W przychodni wypisali mi na adres rodziców. Mam nadzieje, że nie czepią się tego…
Sobota. Siedzę z Robertem dwa psy w pokoju. Dwa na korytarzu. Jestem zmęczona, i chyba się przyzwyczajam do stylu życia jakim jest trzymanie tylu psów. Do wyprowadzania, karmienia i reszty obowiązków… mastiff (cane corso) 4 miesięczny szczeniak jest bardzo grzecznym psem. Ładnie jak na szczeniaka na smyczy chodzi, umie siadać. Uczyłam go łapę podawać… mądre zwierze… znalazłam fajny filmik:


Oczywiście to jest dorosły przedstawiciel rasy, ja „mam” szczeniaka 4 miesiące.
Widać już po jego zachowaniu, że to pies obronny… już jako szczeniak ma niektóre zachowania wprawiające w zachwyt… takie małe a takie grzeczne… oczywiście czasami ma szczenięce zachowania… bo to szczeniak. Psie dziecko a dzieci są okrutne… znęca się wręcz pastwi nad buldogiem… robimy co możemy żeby ograniczyć te ich zabawy. Oczywiście inna by była rozmowa gdyby buldog nie był siedmioletnim schorowanym buldogiem…
Goldenka to koszmar.. głupia nieobyta… może bardziej nieobyta, niezrozumiana, nic więc dziwnego, że nie do końca wie jak się zachować… ja szczerze powiem, że boje się ją wyprowadzać… z resztą nie moja wina, że nawet właścicielka się boi. Chora na głowę baba… masakra… pewnie nie będzie korzystała więcej z moich usług J a ja chyba dla nie j cennik zmienię. Kurwa skoro pies nie potrafi na smyczy chodzić, nie słucha się… najlepsze, że mówiła, że to taki pupilek i w ogóle. Jasne…. Z resztą… wierzę, że gdyby była na dłuższy czas u nas doszłaby do siebie. Socjalizowałaby się.
Ale cóż w niedziele owczarek pójdzie, a może i ona. Chodź myślę, że goldenka do poniedziałku zostanie. Oby.
Chodź jak one już pójdą zajmę się solidną dezynfekcją…  oj będzie domestos i inne środki… jak na razie ciężko mi tak solidnie posprzątać… zabić wszystkie bakterie na śmierć!



środa, 6 czerwca 2012

[...] noc po­siada tę ma­giczną moc na­dawa­nia cech nieod­wra­cal­ności i mon­strual­ności na­wet naj­mniej­szym rzeczom [...]. - José Saramago

Kupiłam sobie magnez i witaminę B kompleks. Biorę już kolejny dzień i faktycznie jakaś taka spokojniejsza jakby jestem. Dziele się tym dobrem także z Robertem, i mówi, że na niego też pozytywnie wpływa.
Zauważyłam, że przed dzisiejszą rozmową kwalifikacyjną mniej się denerwowałam. Chodź lepiej by chyba było jakbym rano zażyła…
No spotkanie oceniam przyjemnie… nawet bardzo. Młody człowiek, kilka lat młodszy ode mnie grzebiąc w laptopie w miarę luźno ze mną rozmawiał. Spotkanie odbyło się w kawiarni przy cafe latte…  tak więc w miarę miło, chodź ja nerwus się kapkę stresowałam. Ah… rozmowa dwuetapowa… wybrani… a znalazłam się w garstce 7 osób… z których ma być wyłoniona garstka szczęśliwców którzy będą mieli zaszczyt rozmowy z jakimś kierownikiem regionalnym… Czyli na dobrą sprawę nic nie wiem do piątku… jak mi robota potrzebna od razu. A temu gościowi pracownik… chore za prawdę te rekrutacje…
Z rozmowy poszłam oglądać domofony, okazało się, że w moim mieście o pare złotych są tańsze…
Odnośnie domofonów… otóż ten ”emeryt” otwarcie powiedział, że mi nie da numeru do firmy zajmującej się domofonami… na drugi dzień, a był to chyba wtorek przypadkiem trafiłam gościa z tej firmy. Przypadkiem bo wezwała go sąsiadka której też zespół się domofon… żal normalnie i jakieś kuriozum… nie no dziwne zachowanie sąsiadki (by mi nie dać numeru telefonu nie otwierała mi drzwi, i udawała że jej nie ma. Podchodząc do drzwi słyszałam, że ktoś w domu jest jak pukałam, i dzwoniłam wszystko milkło…) darła się na mnie, że cały dzień na działce siedziała… tylko po co darcie ryja…
Pojechałam załatwić zdjęcia do dowodu, by dowód załatwić… L4 swoje odebrałam ale przez kolejkę w przychodni niestety bym i tak nie zdążyła do kadr podrzucić…. Więc załatwiłam zdjęcie… nienawidzę chodzić do fotografa… wydaje mi się, że nie ładnie wyszłam jednak za kilka lat to samo zdjęcie wydaje się ładniejsze. Nie wiem na czym to polega…
Czekałam długo w urzędzie miasta, ale w końcu doczekałam się i za czwartym podejściem (wizytą) w końcu udało mi się złożyć wniosek. Wow. Do miesiąca trwa wyrabianie. Podobno po dwóch już mogę dzwonić i pytać czy już….
   Dostałam kundla. Mieszaniec okazał się owczarkowatym (niemieckim). Zachowuje się jak owczarek, i oczywiście jak każdy pies zakochany w Roberciku.
Jutro mam dostać szczeniaka cane corso i buldoga angielskiego. Już się nie mogę doczekać…. Trochę się boje co sąsiedzi powiedzą, i czy znowu na policje będą dzwonić? Ale z drugiej strony chleba mi nie dadzą. I kolejne: nigdzie nie ma norm ile zwierząt można trzymać, po za tym kilka dni… będą trzy później cztery psy… to chyba najwięcej w całej mojej historii. Spokojnie, pożyjemy zobaczymy. w razie czego, dobrze, że jest Robert pomoże mi w spacerowaniu z psiakami. Bo tak samej to ciężko z trzema czy czterema…
Samej to można z jednym…


poniedziałek, 4 czerwca 2012

"Jes­tem zmęczo­ny sze­fie. Zmęczo­ny wędrówką, sa­mot­nie jak jaskółka w deszczu. Zmęczo­ny tym, że nig­dy nie miałem przy­jaciela, żeby po­wie­dział mi skąd, gdzie i dlacze­go idziemy. Głównie zmęczo­ny tym, ja­cy ludzie są dla siebie. Zmęczo­ny jes­tem bólem na świecie, który czuję i słyszę... Codzien­nie... Za dużo te­go. To tak jak­bym miał w głowie ka­wałki szkła. Przez cały czas."Stephen King


Od czego by tu zacząć… z soboty na niedziele Robert był na inwentaryzacji. Nie mam gwarancji czy był, bo o się okaże po tym czy przyjdą pieniądze na moje konto czy nie. Wrócił istotnie nad ranem jednak nieco wcięty. Niby wracając zaszedł do Bryla… jasne około 6 rano…
Dostałam pieska w weekend, mały kundelek, ale zawsze jakiś grosz, który niestety na bieżące potrzeby poszedł. A to najgorsze gdy pieniądze idą na żarcie lub na bieżące potrzeby, bo tego nie widać…
Byłam w skarbówce pita poprawiać, bo okazało się, że niestety ale program komputerowy który z neta miałam nie obliczył zbyt dobrze… szkoda tylko że biedne amstaffy nie dostaną 1%...
Mój hotelik cieszy się sporym zainteresowaniem, tak dużym, że nie wiem czy się pomieści to co mam zapisane, co prawda mam wyjście awaryjne, jednak nie chciałabym oddawać do konkurencji, bo jak ja biorę 30 tak oni 40 zaśpiewali. Ale miejmy nadzieje, że się dogadają i te kilka dni będzie ok. Bo tak:
6.06 mam dostać mieszańca do 10 czyli do niedzieli
8.06 mam dostać golden retriverke do poniedziałku. Oto fotka jak wygląda przedstawiciel tej pięknej rasy.

Dziś rano obudziła mnie pani która kiedyś chciała mi zostawić dwa buldogi angielskie. Jak wygląda? Hmmm pamięta ktoś serial gliniarz i prokurator? Krępy prokurator miał psa, właśnie buldoga angielskiego. A kto nie pamięta to może fotki zamieszczę:




Okazało się, że jeden z buldogów odszedł, i teraz ma buldoga psa i szczeniacza Cane Corso. Uwielbiam buldogi angielskie, już jako mała dziewczynka patrzyłam za płot do sąsiada, na jego hodowlę. Nie słuchałam innej sąsiadki, która mówiła, że za darmo by nie wzięła…
Cane Corso szczeniaczek 4 miesiące… no tym bardziej że ciekawa jestem tej rasy.
A i kolejny jest argument, dlaczego ciężko było mi odmówić… otóż te dwa pieski mają być prawie trzy tygodnie.
Szczeniaczek Cane Corso


Podobno 4 miesiące to faza buntu i odpowiada fazie rozwoju człowieka około 16 roku życia… suczki mają pierwszą cieczkę, lubią uciekać ciekawe świata…
Jak na żałość zepsuł mi się domofon, i to w dodatku zaraz po tym jak naprawiłam jeden. Tylko okazało się, że ten pan się tym nie zajmuje się tym domofonem który nie działam poprawnie. A gdybym chciała skorzystać z jego usług musiałabym zapłacić 60 za nowy domofon plus 20 za robociznę.
Poszłam do sąsiadów, jedna mi w ogóle nie otworzyła. Drudzy nie mieli namiaru. A „emeryt”… pierwszy raz otworzyła jego żona i powiedziała, że numer ma mąż bo załatwiał tę wymianę. Męża nie ma będzie za godzinę dwie – usłyszałam. Gdy za dwie godziny ponownie zadzwoniłam nikt mi nie otworzył.
Wracałam z grupy zadzwoniłam domofonem, później dzwonkiem. Otworzył stary pierdziel, powiedziałam w czym rzecz a on, żebym poszła do tego co zbiera, wyjaśniłam, że on się nie zajmuje tymi. Powiedział że mi nie poda
- nie rozumiem w czym problem? – zapytałam z uśmiechem
- jak się pani zachowuje – naskoczył na mnie - umyła pani chodź raz klatkę schodową
- umyłam
- chyba jak pies nasiusiał – z przekąsem
Żal, wiocha, dno i wodorosty! A wcześniej się kłócił, że było narobione… i że nie sprzątam, nawet przy policjancie naskakiwał na mnie, że nie sprzątam… Jakieś mycie klatki bo nie wpuszczają sprzątaczki, w ogóle jacyś pojebani są… a ja teraz nie wiem co z domofonem…. żenujące jest zachowanie tego sąsiada....